Czwartek, 02 maja 2024 r. 
REKLAMA

Berlin - miasto zabawy, miasto faszyzmu

Data publikacji: 25 listopada 2023 r. 13:01
Ostatnia aktualizacja: 25 listopada 2023 r. 14:01
Berlin - miasto zabawy, miasto faszyzmu
"Cabaret" - scena zbiorowa. Fot. Włodzimierz PIĄTEK  

Teatr Polski w Szczecinie gra w ten weekend "Cabaret" w reżyserii Adama Opatowicza. Musical, autorstwa Johna Kandera i Freda Ebba o tym samym tytule, po raz pierwszy wystawiono na deskach nowojorskiego Broadwayu w 1966 roku. Widowisko oparto na książce Christophera Isherwooda pt. „The Berlin Stories” oraz sztuce Johna Van Drutena – „I am Camera”. Z musicalu pochodzą tak znane utwory, jak „Mein Herr”, „Maybe This Time” czy „Money Money”. Akcja opowieści rozgrywa się w Berlinie lat trzydziestych ubiegłego wieku. W mieście, z jednej strony – gwiazd kina, filmu i rewii oraz „gorączki jazzu” i mody na taniec, a z drugiej – rodzącego się faszyzmu. Spektakl dla widzów od 7 klasy szkoły podstawowej.

Artur Daniel Liskowacki na łamach "Kuriera" pisał o tej propozycji Teatru Polskiego tak: "I to dla tej scenicznej wizji (można rzec z lekkim uśmiechem, że i fonii: mikroporty uderzają mocnym dźwiękiem) – znalazł Opatowicz formę niejako pośrednią. Taką, jaką dać może teatr. Powstał spektakl dynamiczny, efektowny, ale zarazem – chwilami – kameralny. Monumentalna, a równocześnie ascetyczna scenografia Andrzeja Worona – rzecz dzieje się jakby w holu, czy może na peronie wielkiego dworca, którego potężna sylweta (czarna konstrukcja w tle) – przywodzi na myśl architektoniczną gigantomanię III Rzeszy. Zostawia jednak dużo wolnej przestrzeni z przodu sceny, którą stosownie do sytuacji „dekoruje” światło; wydobywając z mroku niewielkie enklawy prywatności głównych bohaterów, to znów kreując migotliwy blask kabaretowej estrady. Ważnym znakiem scenografii są wszechobecne walizki – porzucony bagaż; anonimowy najczęściej, ale też osobisty, funkcjonujący tu jako przejmująca metafora wypędzenia, a w różnych epizodach także jako element umownej, praktycznej scenerii: podest sceniczny, stół, krzesło, łóżko. Kostiumy autorstwa Doroty Roqueplo – zachowując styl lat 30., przerysowany czasami zgodnie z wymogiem… ówczesnego kabaretu – też nie narzucają się dosłownością. Utrzymane w czarno-szaro-stalowej tonacji mają nieco „szemrany”, elegancki styl, lecz na ogół można by je uznać za współczesne. Inscenizacja osadzona jest w ramach obrazka „z epoki”, choć widz znajdzie w niej czytelne sygnały ponadczasowości. Na przykład Cliff, jako pisarz, posługuje się laptopem. Ta uniwersalna umowność, przy równoczesnym rozmachu przestrzeni, pozwala ogrywać poszczególne epizody w zależności od ich charakteru i klimatu".

Spektakl zobaczymy w sobotę i w niedzielę o g. 16.

(as)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA