Pochodzący ze Szczecina basista Jacek Chrzanowski, znany z zespołów: Hey, Dezerter i formacji towarzyszącej Dawidowi Podsiadle, założył nowy zespół ze swoją żoną Edytą. W piątek (22 lipca) odbyła się premiera ich pierwszego singla pt. "Może”. Cała płyta, nagrana w studiu Pawła Krawczyka, gitarzysty grupy Hey i męża Katarzyny Nosowskiej, ukaże się jeszcze w tym roku.
Duet nazwał się KiM, czyli Kobieta i Mężczyzna, bo to zespół - jak mówią artyści - zrodzony z perypetii damsko- męskich.
- Na początku jak w każdej zwyczajnie niezwyczajnej historii było spotkanie. Spotkanie dwóch pokrewnych a jednocześnie niezwykle różnych światów - kobiecego i męskiego. A gdy męski zbierał i układał (a nawet upychał) w sobie doświadczenia z tego spotkania, kobiecy intuicyjnie zapisywał je na czystych kartach notatnika w bordowej, twardej oprawie - informuje Artur Tylmanowski z wytwórni fonograficznej Mystic Production. - Powstało z tego spotkania morze opowieści, a z czasem owe opowieści zostały ubrane w melodie z pogranicza popu, elektroniki oraz alternatywy. I tak powstał, zrodzony z perypetii damsko- męskich, zespół Kobiety i Mężczyzny, KiM. KiM to opowieść o relacji z drugim odrębnym człowiekiem, pełna emocji, rozczarowań i wreszcie nadziei. Ciepło wokali i ich treść przeplatają się z nowoczesnymi brzmieniami instrumentarium tworząc spójną całość, którą słuchacz całkiem ochoczo nastawi w trybie repeat.
Edyta odpowiada w KiM-ie za teksty oraz kompozycje wokalu, Jacek jest kompozytorem, aranżerem, a także instrumentalistą.
- Singiel „Może” w pierwotnej wersji był mroczny. Pierwsza wersja piosenki była rockowa, w dużo niższej tonacji i miała naprawdę niewiele wspólnego z wersją, którą finalnie wybraliśmy na nasz singiel. Wystarczyła jednak odrobina nośnego refrenu, który pojawił się co najmniej dwa lata po pierwszych spotkaniach z kompozycją zwrotek, i jeden wesoły producent, abyśmy wskoczyli na nowe, nieznane tory - opowiadają artyści. - Każdy słuchacz odbiera muzykę bardzo indywidualnie i dlatego nie będziemy nikomu narzucać naszej interpretacji. Tym bardziej, że nawet w naszym niewielkim tandemie mamy ich dwie i to bardzo różne.
(MON)