31 marca ruszy proces pięciu osób, m.in. byłego szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego, oskarżonych w trybie prywatnym przez rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r.
Taki termin wyznaczył Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd ten odmówił umorzenia procesu - o co wnosiła obrona, wskazując na brak znamion przestępstwa, oraz Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która w 2014 r. umorzyła śledztwo w tej sprawie. Obecny w sądzie prokurator podkreślał, że organizacją lotu L. Kaczyńskiego zajmowała się przede wszystkim kancelaria prezydenta, a nie premiera.
Oskarżyciele i oskarżeni
Przeciwni umorzeniu byli oskarżyciele prywatni (jest ich w sumie 11). To bliscy m.in. Anny Walentynowicz, Bożeny Mamontowicz-Łojek, Janusza Kochanowskiego, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. W sądzie stawiło się kilkoro oskarżycieli prywatnych, m.in. Ewa Kochanowska, Dorota Skrzypek i Piotr Walentynowicz.
Oskarżeni to: Tomasz Arabski (b. szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i odwołany niedawno ambasador w Hiszpanii), dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B. i Mirosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C. Nikt z oskarżonych nie stawił się na posiedzeniu sądu (nie mieli takiego obowiązku). Podstawą aktu oskarżenia jest art. 231 par. 1 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego.
Uzasadnienie sądu
Uzasadniając odmowę umorzenia sprawy, sąd wskazał, że merytoryczna ocena dowodów możliwa jest tylko podczas procesu.
- Na posiedzeniu, podczas wstępnej kontroli aktu oskarżenia, sąd nie może oceniać dowodów pod względem merytorycznym, to znaczy uznać, że przesądzają one o zasadności oskarżenia lub uznać, iż są one niewiarygodne i odrzucić je jako podstawę rozstrzygnięcia - mówił sędzia Hubert Gąsior. Dodał, że umorzenie przed rozpoczęciem procesu byłoby możliwe, gdyby brak było jakichkolwiek dowodów w sprawie, ale nie może być wynikiem oceny tych dowodów. Wskazał, że nie wszystkie zeznania świadków złożone w śledztwie są zgodne, a sąd nie może przed rozprawą uznać jednych z tych zeznań za wiarygodne, a innych za niewiarygodne.
Zamówienie na lot
Oskarżenie podkreśla, że Arabski nie złożył odpowiedniego zamówienia na lot prezydenta, zgodnie z tzw. instrukcją HEAD, która regulowała loty VIP-ów. Obrona replikuje, że pisma kancelarii prezydenta do kancelarii premiera ws. lotu 10 kwietnia nie spełniały warunków instrukcji HEAD, bo nie wskazano w nich konkretnego lotniska w Smoleńsku ani nie podano liczby osób, które mają lecieć. Dlatego - według obrony - nie było obowiązku nadania temu pismu formalnego trybu. Uznano też, że nie trzeba wydawać odrębnego zamówienia na lot, skoro takie samo pismo kancelaria prezydenta wysłała także do Dowództwa Sił Powietrznych, 36. pułku lotniczego i BOR.
Sędzia Gąsior wskazał, że udzielenie przez Arabskiego Monice B. pełnomocnictwa do koordynacji organizacją lotu "miało przede wszystkim ten skutek, że dawało B. kompetencje do działania w tym zakresie". Nie zwalnia go to jednak - jak wskazał sędzia - z obowiązków koordynatora. Dodał, że obecnie "przedwczesne byłoby ustalenie, że Arabski nie podejmował czynności, które mogłyby mieć wpływ na organizację wizyty 10 kwietnia 2010 r.". (pap)
Na zdjęciu: Sędzia Hubert Gąsior na sali rozpraw.
Fot. PAP/Tomasz Gzell