Wojskowy samolot MiG-29 rozbił się w poniedziałek wieczorem w okolicach Kałuszyna na Mazowszu. Pilot przeżył, przed wypadkiem zdołał się katapultować. Miejsce zdarzenia bada Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
Do wypadku wojskowego samolotu MiG-29 doszło w poniedziałek w godzinach wieczornych podczas lotu szkolnego. W trakcie podejścia maszyny do lądowania na lotnisku w Mińsku Mazowieckim, utracono z nią łączność. Samolot pilotował jeden 28-letni pilot. Startował z tego samego lotniska, na którym miał wylądować. Zdołał się katapultować przed wypadkiem. W momencie odnalezienia był przytomny, miał połamane kończyny. Został przewieziony do szpitala wojskowego na ul. Szaserów w Warszawie. Jego życiu ani zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
W poszukiwaniach brało udział co najmniej 200 osób: Żandarmeria Wojskowa, a także - zgodnie z procedurami - akcję wspomagały policja i straż pożarna. MON zapowiedziało, że okoliczności wypadku będą wyjaśniane przez Żandarmerię Wojskową oraz prokuraturę. Na miejscu wypadku samolotu rozpoczęła działanie Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
Według wiceministra obrony narodowej Bartosza Kownackiego, obecnie jest zbyt wcześnie, żeby spekulować na temat przyczyn i przebiegu wypadku. Jak zapewnia dowódca 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego płk Piotr Iwaszko za sterami rozbitego MiG-a siedział doświadczony pilot, o bardzo dobrym stopniu wyszkolenia, który miał "ponad 400 godzin dolotu, ponad 200 godzin nalotu na MiG-ach 29, w tym roku niemalże 80 godzin". Pytany o stan techniczny samolotu, powiedział, że wszystkie maszyny, które mają latać w danym dniu, są sprawdzane bezpośrednio przed każdym lotem i bezpośrednio po.
- Samolot startując na pewno był w stanie technicznym dobrym - zapewnił. Dodał, że pilot przed wypadkiem nie zgłaszał żadnych problemów.
(pap)
Na zdjęciu: Policja i żandarmeria wojskowa w miejscu poszukiwań wojskowego samolotu MiG-29 w okolicach Kałuszyna
Fot. PAP/Przemysław Piątkowski