- Mój syn obawiał się policji. Mówił, że „policja go dojedzie” – podkreślił w rozmowie z PAP ojciec Igora Stachowiaka – Maciej. Z akt sprawy wynika, że jeden z policjantów oskarżonych w sprawie śmierci Stachowiaka „miał z nim wcześniejszy zatarg”.
Igor Stachowiak zmarł w maju 2016 r. po zatrzymaniu na wrocławskim rynku i przewiezieniu na komisariat. W czwartek (10 maja) media poinformowały, że z akt śledztwa, przesłanych przez poznańską prokuraturę do Sądu Rejonowego we Wrocławiu, wynika, iż jeden z policjantów oskarżonych w sprawie śmierci Stachowiaka "miał z nim wcześniejszy zatarg". Do spotkania Stachowiaka z funkcjonariuszem Adamem W. miało dojść w 2013 roku podczas interwencji policji na stacji benzynowej. Stachowiak – według informacji TVN24 - miał być wtedy agresywny i grozić kasjerowi. Policja miała podjąć decyzję o skuciu mężczyzny i przewiezieniu go na komisariat. Stachowiak miał być wtedy pod wpływem narkotyków i alkoholu. Po tym zdarzeniu zawiadomienie do prokuratury złożył jednak Igor Stachowiak, przedstawiając odmienną wersję przebiegu wydarzeń.
– Według niego – jak czytamy w aktach – nieoznakowany radiowóz co prawda jechał w stronę komisariatu, ale zamiast do niego policjanci mieli pojechać w stronę ogródków działkowych. Jak relacjonował Stachowiak, policjant siedzący z przodu po stronie pasażera przesiadł się na tylną kanapę i usiadł koło niego. Wówczas miał razić go paralizatorem, który znajdował się w latarce. Oprócz tego Stachowiak miał zostać pobity. Później biegli potwierdzili, że mężczyzna doznał obrażeń, które mogły powstać w czasie i okolicznościach podanych przez Stachowiaka – podał TVN24.
Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone po kilku miesiącach. Prokuratura nie dopatrzyła się nadużyć policjantów. Natomiast Igor Stachowiak został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy.
Funkcjonariusz, który – jak podają media – miał dotkliwie pobić Stachowiaka w 2013 roku, to Adam W. W śledztwie prowadzonym przez poznańską prokuraturę po śmierci Stachowiaka, Adam W. wraz z Łukaszem Rz., Pawłem P. i Pawłem G., został oskarżony o przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad osobą pozbawioną wolności. Byłym policjantom grozi kara do pięciu lat więzienia. 5 czerwca w sądzie we Wrocławiu ma się odbyć posiedzenie organizacyjne poprzedzające rozpoczęcie procesu w tej sprawie.
W piątek (11 maja) ojciec Igora Stachowiaka – Maciej odniósł się w rozmowie z PAP do zdarzenia z 2013 roku i sugestii niektórych mediów, że działania Adama W. mogły być "zemstą funkcjonariusza" za tamte wydarzenia. Maciej Stachowiak powiedział, że Igor przed śmiercią wielokrotnie mówił, że boi się wrocławskich funkcjonariuszy.
– Mój syn obawiał się policji. Mówił, używając tego młodzieżowego języka, że "policja go dojedzie" – podkreślił. – Po tym, co mu zrobili, Igor złożył doniesienie do prokuratury i zrobił obdukcję, w której wskazano 20 urazów. Miał mocno rażone nogi i ręce paralizatorem. Wiem, że wywieźli Igora gdzieś na ogródki działkowe, bili, używano względem jego osoby paralizator. (…) Potem przewieźli go na komisariat, na tym komisariacie też go bili. Rano, jak go wypuścili, pokazywał koledze to, co mu zrobili. Ten kolega o tym zdarzeniu wiedział najwięcej, opowiadał mi też później to wszystko.
Maciej Stachowiak zaznaczył, że kiedy w trakcie przesłuchania Adam W. był pytany, czy kiedykolwiek wcześniej miał styczność z Igorem, "powiedział tylko, że gdzieś tam kiedyś był jakiś incydent, ale nie powiedział najważniejszego – nie wspomniał nawet o tym, że złożone było zawiadomienie na prokuraturę" – podkreślił Stachowiak. Dodał, że krótko po śmierci syna zwrócił się do wrocławskiej prokuratury, która prowadziła sprawę dotyczącą interwencji z 2013 roku, o dostęp do akt – śledczy jednak odmówili.
– W prokuraturze w Poznaniu też wnioskowałem, aby sprawdzić, czy względem tych policjantów toczyły się jakieś postępowania dyscyplinarne – nie jestem przekonany, czy to zostało sprawdzone. (…) Prosiłem, mówiłem, aby szukać jakichś powiązań, jakichś motywów – też miałem wrażenie, że było to ignorowane – podkreślił.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Magdalena Mazur-Prus powiedziała w piątek, że poznańska prokuratura miała wiedzę na temat zdarzenia z 2013 roku i tego, że w tej sprawie prowadzone było postępowanie. Kserokopie tych akt rzeczywiście zostały dołączone do akt sprawy, którą poznańscy śledczy przekazali do sądu we Wrocławiu. Mazur-Prus tłumaczyła jednak, że "przedmiotem naszego postępowania były wydarzenia z 2016 roku, te, które miały miejsce na rynku i w komisariacie. Natomiast nie było przedmiotem naszego postępowania to, co działo się w 2013 roku". Dodała, że sugestie niektórych mediów, że Adam W. miałby się mścić na Igorze Stachowiaku za zdarzenia z przeszłości są "zbyt daleko idące".
(pap)
Fot. Robert Stachnik (arch.)