My chcemy innej Polski - Polski dla Kowalskiego, a nie dla Kaczyńskiego – mówił w sobotę Grzegorz Schetyna podczas konwencji Koalicji Europejskiej w Poznaniu. Przekonywał, że politycy PiS w dorabianiu się na władzy i dbaniu o własny luksus "już dawno przegonili Europę". Z kolei prezes PiS na sobotniej konwencji tej partii mówił o tym, że ważna jest przynależność Polski do UE i o nierównościach w niej panujących.
Lider Platformy Obywatelskiej krytykował obecną władzę za "pełzający polexit", za życie ponad stan i oderwanie od rzeczywistości.
- To, co cementuje tę władzę to przywileje, które sobie przyznali i których boją się stracić. Nic innego się nie liczy. Nic innego tam nie ma. Ale to wszystko do czasu. Nie ma przyszłości Polski bez Europy, ale Europa to nie tylko PE, najważniejsza jest Europa tu w Polsce - mówił. Jak dodał, polski rząd musi mieć europejski poziom, ale "chodzi o to, na jakim poziomie władza rządzi, a nie na jakim poziomie żyje".
Bizancjum w Polsce
- Oni (PiS) tego nie rozumieją. Jeśli chodzi o ich własny poziom życia i luksusy – oni Europę już dawno przegonili. W kategorii dorabiania się na władzy ścigają się dziś z politykami Rosji czy republik azjatyckich. O tym mówi cała Polska, mówi się o tym w Europie: jak zarobić pierwszy milion? Zapisać się do PiS-u - mówił Schetyna. - Po co ciężko pracować, po co się uczyć, po co ryzykować, zakładać firmę? Tworzą nową kastę partyjnych mandarynów; odgrodzeni od ludzi płotami, barierkami, armią ochroniarzy widzą Polaków tylko zza ciemnych rządowych limuzyn. I wszyscy jeżdżą na sygnale. Nagrody, służbowe wille, służbowe kontrakty w państwowych firmach. Rodzina na swoim, kolesie, a jednocześnie pogarda dla konstytucji i dla ludzi. I na końcu ten jednowładca, który rozdaje im koncesję na buszowanie w państwowej kasie. PiS urządził sobie bizancjum - w Warszawie i w całej Polsce.
- My chcemy innej Polski. Chcemy Polski dla Kowalskiego, a nie dla Kaczyńskiego. Będziemy z Polakami, a nie nad Polakami. Wystarczy szanować ludzi - wtedy skończy się złodziejstwo, skończy się też kłamstwo, skończy się nienawiść. Zacznie się rozsądek i praca. I wtedy wróci zaufanie - zapewniał Schetyna.
Pełzający polexit
Lider PO przekonywał, że pozostanie Polski w UE jest "warunkiem bezpiecznej i dostatniej przyszłości Polek i Polaków".
- Dziś niektórzy łudzą się, że za rządów PiS Polska jest na marginesie UE, ale to jednak nie jest polexit. To jest nieprawda. Nasz pełzający polexit trwa od czterech lat w najlepsze. PiS już nas wyprowadza z UE - mówił. Według Schetyny "gdyby dziś Polska ubiegała się o członkostwo w UE, to nie zostałaby do niej przyjęta, więc niech nikt nie mówi, że polexit to przesada. - Dla państwa jednej partii, dla państwa upartyjnionych sądów po prostu w UE nie ma miejsca. Za upartyjnianie sądów grozi nam wstrzymanie środków z budżetu UE. Projekt kolejnego budżetu jest dla Polski tragiczny - niższy od poprzedniego, wywalczonego przez koalicję Platformie i PSL o 25 mld euro - to jest cena za izolację Polski przez PiS.
Porównania do hitlerowców
Schetyna przypomniał Solidarność, "która już kiedyś zmiotła jedną władzę, która pozostała w polskich sercach, która powodowała, że rodzice wspierali stojących nauczycieli". Nawiązując do zawieszonego protestu podkreślił, że strajk był bardzo ważny.
- Wasz protest miał sens, wasza determinacja zrobiła na nas wszystkich wielkie wrażenie. Uważnie słuchaliśmy tego, co mówiliście. Mamy największy szacunek dla was i waszej pracy. Zaraz po wyborach usiądziemy do poważnej, uczciwej rozmowy, ale już dziś bez warunków wstępnych mamy dla was propozycje, które spełnią wasze postulaty - zapewnił. Zwracając się do obecnej władzy stwierdził: "szukacie hitlerowców wśród nauczycieli, a nie widzicie neofaszystów pod własnym nosem. To niegodne i to się skończy".
- Niedawno premier Morawiecki porównał polskich sędziów do hitlerowskich kolaborantów. Minister (Patryk) Jaki mówił o nauczycielach, że przypominają mu Wehrmacht czy okupanta. W kraju, który stracił miliony córek i synów, kraju, który widział niemieckie obozy koncentracyjne, to jest obelga najwyższa. A jednocześnie te same władze chcą patrzeć, jak ulicami Warszawy 1 maja maszerują ONR-owcy - mówił Schetyna.
Lider PO zaprosił "wszystkich, którzy chcą wolnej, europejskiej Polski" na organizowany 18 maja przez Koalicję Europejską marsz "Polska w Europie", który przejdzie ulicami Warszawy.
Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślał w trakcie sobotniej konwencji, że wybory do PE będą de facto pierwszą turą wyborów parlamentarnych. Przekonywał, że ostatnie lata pokazują w Polsce zawłaszczanie państwa oraz butę i arogancję władzy, a ostatnie dni wskazują na upadek dialogu społecznego i wykluczenie partnerów społecznych z dyskusji. Mówił, że obecny obóz rządzący jest głuchy na problemy Polaków i ucieka do Brukseli. Dlatego Polacy muszą wiedzieć, że mają alternatywę i że Polska może być inaczej zarządzana. Liderka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer mówiła, że Koalicja Europejska może powstrzymać szkodliwe działania obecnej władzy zanim będzie za późno.
Walka o równość w UE
- Przynależność do UE jest wymogiem polskiego patriotyzmu, jest korzystna dla Polski - mamy wyższe bezpieczeństwo i lepszy status - mówił w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński na konwencji regionalnej PiS w Poznaniu.
- Czy ten patriotyzm i przynależność do UE musi oznaczać, że na wszystko się zgadzamy?" - pytał Kaczyński. - Otóż nie. Przynależność nie kończy polityki, tej nieustanej gry o bezpieczeństwo, o status i pozycję.
Jak wskazał, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, status i pozycję, potrzebna jest równość i "musimy o nią zabiegać". Zwracał uwagę, że sprawa równości nie odnosi się wyłącznie do "aspektów wielkiej polityki", ale też do "aspektów polskiej codzienności".
- Każdy z nas pewnie widział sklepy z niemieckimi proszkami do prania, prosto z Niemiec. Takie same proszki są sprzedawane w Polsce i to po takich samych cenach, tylko że są gorsze. Są po prostu gorsze, mają gorszy skład, gorzej piorą. Takich towarów jest więcej - wskazywał zaznaczając, że jest to tylko pewien przykład - mówił. - To jest szanowni państwo nierówność i to nierówność, na którą nie wolno się zgadzać.
Kaczyński podkreślił przy tym, że w PE za równością w handlu głosowali europosłowie PiS.
- Ale ze zdumieniem - bo nie ukrywam, że byłem tu niezwykle zaskoczony, kiedy się o tym dowiedziałem - okazało się, że większość europarlamentarzystów, i to zdecydowana większość europarlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, głosowała przeciw - przeciw tym oczywistym polskim interesom - powiedział. W odpowiedzi na sali krzyczano "hańba!"/
Prezes PiS przypomniał również o głosowaniu w PE ws. dyrektywy o prawie autorskim ACTA 2, które poparła PO: "My byliśmy przeciw, my byliśmy za wolnością". Odniósł się także do wprowadzenia euro w Polsce.
- Jest takie pytanie, czy euro w tej chwili przyniesie korzyści polskiej gospodarce. Gdybyśmy w tej chwili przyjęli euro, to polska gospodarka by na tym straciła, rozwijała by się wolniej, a polskie gospodarstwa domowe by na tym traciły - powiedział Kaczyński. Przypomniał przy tym, że za wprowadzeniem euro jest Platforma Obywatelska.
- Gdyby oni wygrali, to - zobaczycie - (sprawa wprowadzenia euro w Polsce - PAP) byłaby natychmiast aktualna. Mam nadzieję, że nie zobaczycie - powiedział Kaczyński zwracając się do uczestników konwencji.
Nie dla Unii dwóch prędkości
Przypomniał, że UE powstała przed przeszło 60 laty i została stworzona przez ludzi, którzy "nawiązywali do wartości chrześcijańskiej". Jak mówił, "to było wyciągnięcie wniosków z I, a w szczególności, II wojny światowej i można powiedzieć, że tutaj Unia, powtarzam, przedtem to była Europejska Wspólnota Gospodarcza, odniosła sukcesy i te sukcesy powinny być kontynuowane". Ocenił, że one mogą być kontynuowane tylko wtedy, jeżeli zwycięży hasło: "Nie dla Unii dwóch prędkości i nie dla Unii dwóch jakości".
- Tak dla Unii równości, tak dla Unii, która będzie wracała - i wierzę, że tak będzie - do swoich korzeni, bo w związku równych, wolnych, europejskich narodów jest przyszłość Unii - podkreślił Kaczyński.
Z kolei szef rządu Mateusz Morawiecki podkreślał, że Polska weszła do UE, ponieważ był to "klub równych państw".
- To jest ważne nie tylko dla pozycji Polski w UE, nie tylko dlatego, żebyśmy odnosili sukcesy, żebyśmy realizowali nasze interesy. To jest ważne również w średniej i dłuższej perspektywie dla czegoś fundamentalnego - żeby UE wzmacniała się, przetrwała, była silna, to musi być klubem równych państw; w przeciwnym razie będziemy mieli kryzys za kryzysem - powiedział. - My dzisiaj walcząc w interesie Polski, walcząc o równe traktowanie, jednocześnie walczymy o silną UE, o UE która nie jest koncertem mocarstw, tylko jest UE równych państw - nie unia równych i równiejszych, tylko UE, która służy wszystkim państwom członkowskim w sposób sprawiedliwy i solidarny.
- Nasza ekipa, nasz dream-team, który jedzie do Parlamentu Europejskiego, będzie walczył o równość i równe traktowanie wszystkich obywateli UE - oświadczył szef rządu.
Stop dyskryminacji
Premier pytał zgromadzonych na konwencji, jakiej UE chcemy. "Unii, która rozwija się szybko, Unii, która daje możliwości rozwojowe podobne, możliwie takie same państwom, które miały nieszczęście być po niedobrej stronie żelaznej kurtyny, czy prowadzi do działań dyskryminacyjnych, takich chociażby jak w potężnej gałęzi gospodarczej, jakiej jest energetyka?".
- My chcemy, żeby wszyscy Polacy z jednej strony w sposób naturalny czerpali ze wzrostu gospodarczego Tymczasem dzisiaj wdrażane w UE są przepisy, które mają zmieniać czy nakazują zmianę również z punktu widzenia pewnych substancji, obciążają 10 razy więcej średnio - jak policzyli eksperci - obywatela Polski niż obywatela Hiszpanii albo obywatela Holandii. To są te bardziej ukryte formy dyskryminacji - powiedział premier. Jak mówił, polskie produkty np. jabłka czy truskawki "muszą mieć takie same szanse trafiania na europejskie stoły, europejskie półki, jak jabłka innych krajów, zachodniej Europy, jak truskawki hiszpańskie czy włoskie".
- Nasza ekipa, ekipa Prawa i Sprawiedliwości doprowadzi do tego, bo pokazujemy również wiarygodność i skuteczność w naszym działaniu - przekonywał szef polskiego rządu.
(pap)
Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk