Stocznia wraca na rynek

 

Nieduże masowce, tzw. coastery, mają być zbudowane w Szczecińskim Parku Przemysłowym (Stoczni Szczecińskiej) na zlecenie niemieckiego armatora. Mowa jest o czterech statkach, z opcją czterech kolejnych. W środę (6 grudnia) podpisano list intencyjny w tej sprawie. Za dwa miesiące należy się spodziewać zawarcia kontraktu, a rok później przekazania pierwszej jednostki armatorowi.

– Jest to wielki dzień dla stoczni, nowe otwarcie, nowe życie – pierwsze otwarcie portfela zamówień Stoczni Szczecińskiej – mówił Andrzej Strzeboński, prezes SPP. – Na podstawie podpisanego dzisiaj porozumienia z armatorem mamy 60 dni na to, żeby doprecyzować zarówno techniczne, jak i handlowe elementy kontraktu.

Jak wyjaśnił prezes SPP, będzie to jednostka typu coaster, czyli masowiec uniwersalny do żeglugi przybrzeżnej.

– Są to statki operujące w rejonie Morza Bałtyckiego, Północnego, Zatoki Biskajskiej, Morza Śródziemnego – dodał. – Wymiana tej floty staje się faktem, na co już reaguje rynek.

Nowy statek ma mieć ok. 90 m długości, 13,6 m szerokości, nośność 2800 ton, moc silnika 1600 kW. Będzie go obsługiwać ośmioosobowa załoga.

– Jest to statek nowoczesny – podkreślił prezes SPP. – Jego historia zaczęła się dziewięć miesięcy temu. Mamy konkretną koncepcję, w większości też wyposażenie. Będzie przedmiotem negocjacji, czy zastosować wyposażenie z górnej półki czy z niższej – to wpłynie na cenę. Armator, Monterola Shipping Company, jest zainteresowany jak najszybszym dostarczeniem tych jednostek. My przewidujemy, że od momenty podpisania kontraktu pierwszy statek oddamy po 12 miesiącach, a co cztery miesiące – kolejne. Wykonamy go w formule „zaprojektuj i zbuduj”.

Koncepcję zaprezentowaną w środę wykonało biuro projektowe Nelton. Kontrakt dokładnie określi termin, sposób wytworzenia, cenę i finansowanie.

– Przewidujemy, że cały kontrakt zostanie zrealizowany w ciągu dwóch lat, może dwóch i pół – zaznaczył Zbigniew Jagniątkowski, agent Stoczni Szczecińskiej, prezes firmy JPP Marine. – Budowane u nas jednostki będą wozić ładunki masowe i kontenerowe z Norwegii do Duisburga, przez Rotterdam. Jest zapotrzebowanie do pływania po Renie, więc zostaną do tego przystosowane, m.in. poprzez opuszczoną nadbudówkę.

Camilo Monterola, dyrektor zarządzający niemieckiego armatora, mówił, że audytorzy sprawdzili Stocznię Szczecińską pod względem wytwórczym, technicznym i finansowym.

– Cieszę się, że stocznia wraca tym statkiem na rynek armatorski – podkreślił.

(ek)

Fot. Ryszard Pakieser