Nie znamy jeszcze konkretnych planów Prawa i Sprawiedliwości względem rozwoju przemysłu stoczniowego w Szczecinie, ale już wiemy, że politycy mogą być w tej sprawie podzieleni.
Kiedy kilka dni temu na łamach „Kuriera Szczecińskiego” zapytaliśmy posła Krzysztofa Zarembę (PiS), w jaki sposób jego formacja zamierza odbudować sektor stoczniowy w Szczecinie, usłyszeliśmy, że ważnym elementem procesu będzie Morska Stocznia Remontowa Gryfia, majątek po Stoczni Szczecińskiej oraz mniejsze firmy, które działają dziś na terenach stoczniowych.
Polityk zaznaczył: - Żeby przedsiębiorstwa te mogły się rozwijać, musi być koło zamachowe - generator pieniądza.
A na pytanie, co ma być tym kołem, stwierdził: - Naszym celem jest odtworzenie dużej stoczni.
Jakie konkretnie działania będą się kryć za hasłem „odtworzenia dużej stoczni”, zapewne dowiemy się za jakiś czas od Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (resort dopiero co powstał). Już dziś jednak wiemy, że nie wszyscy politycy opozycji propozycję PiS mogą przyjąć z otwartymi rękoma.
- Jeśli Prawo i Sprawiedliwość powie, że chce wybudować za publiczne pieniądze stocznię, zainwestować 20 mld zł środków publicznych, to raczej będziemy przeciw - stwierdził Piotr Misiło, poseł Nowoczesnej i świeżo upieczony przewodniczący partii na Pomorzu Zachodnim.
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy także zachodniopomorskiego lidera Platformy Obywatelskiej Stanisława Gawłowskiego. Czy PO popiera hasło odbudowy stoczni? Jest na to szansa.
- Będziemy popierać te pomysły, które będą sprzyjać Pomorzu Zachodniemu - stwierdził poseł Gawłowski. - Projekt musi być jednak racjonalny - dodał. ©℗
(masz)
Fot. Robert STACHNIK
Jaki los czeka przemysł stoczniowy w Szczecinie?