Rozmowa z Waldemarem Lechnikiem, zastępcą burmistrza Wałcza
– Dlaczego budowa obwodnicy jest tak ważna dla miasta?
– W Wałczu przecinają się dwie drogi krajowe – nr 10 ze Szczecina do Bydgoszczy i nr 22 z Poznania do Gdańska. Przez centrum miasta codziennie przejeżdżają kolumny ciężarówek. Najgorzej jest latem. Miasto notorycznie się wtedy korkuje. I to w dwóch kierunkach: północ-południe i wschód-zachód. Ktoś, kto przejeżdża od czasu do czasu przez Wałcz, na pewno widzi i sam doświadcza tego, jak bardzo jest to uciążliwe dla zmotoryzowanych.
– Wałcz jest największym miastem na trasie krajowej „dziesiątki”, które dotąd nie ma obwodnicy. Policzono, że przez miasto przejeżdża na dobę 15 tysięcy pojazdów, z czego ponad 2,5 tysiąca to samochody ciężarowe w ruchu tranzytowym.
– Rzeczywiście tak jest, dlatego potrzebujemy tej obwodnicy jak powietrza. Wierzę, że dzięki niej nie tylko znikną korki, ale przede wszystkim odetchną sami wałczanie. Mam tu na myśli zwłaszcza mieszkańców domów położonych wzdłuż ruchliwej drogi. Natężony ruch ciężarowy powoduje, że na pewno nie mieszka im się tutaj komfortowo. Na pewno nie pozostaje to też bez wpływu na stan techniczny budynków.
– Mieszkańcy bardzo długo czekali na rozpoczęcie tej inwestycji. Pamiętamy ich protesty na ulicach Wałcza w 2014 roku, kiedy to pojawiła się groźba, że obwodnica znów zostanie odłożona na półkę.
– Oczekiwania były ogromne, dlatego informacja, że budowa obwodnicy Wałcza może zostać wpisana na listę inwestycji rezerwowych, wzbudziła takie niezadowolenie mieszkańców. Na szczęście, miesiące niepewności mamy już za sobą. W lutym 2015 roku wojewoda zachodniopomorski wydał decyzję, która zezwoliła na budowę obwodnicy Wałcza w ciągu drogi krajowej nr 10. W listopadzie 2015 roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała umowę z wykonawcą inwestycji. W tej chwili trwają już prace ziemne. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, obwodnicą Wałcza powinniśmy pojechać w pierwszej połowie 2018 roku.
– Głównym wykonawcą jest firma Energopol. Czy na budowie obwodnicy skorzystają też miejscowe firmy, zatrudnione w charakterze podwykonawców?
– Nie znam szczegółów. Ale z tego, co wiem, wykonawcy z Wałcza są zainteresowani udziałem przy budowie. I jest dla nich miejsce w tym przedsięwzięciu. Dodam, że wartość inwestycji jest szacowana na blisko 430 mln złotych. Dla porównania Wałcz ma budżet na poziomie 60—70 mln zł rocznie. Skala przedsięwzięcia jest zatem ogromna.
– Liczy Pan na to, że obecność obwodnicy przyciągnie do miasta inwestorów?
– Wierzymy, że tak będzie. Że powstaną nowe zakłady, a co za tym idzie, nowe miejsca pracy. Przy jednym z węzłów komunikacyjnych, przy wylocie na Szczecin, mamy zlokalizowaną strefę inwestycyjną. To działki o łącznej powierzchni około 25 hektarów. Po wybudowaniu obwodnicy oferta dla inwestora jeszcze zyska na atrakcyjności.
– Nie obawia się Pan, że po wybudowaniu obwodnicy kierowcy będą omijać miasto szerokim łukiem? Że mając wygodną drogę, nie będzie im się chciało zjechać z trasy i odwiedzić Wałcza? Taki los spotkał Nowogard.
– Oczywiście, że częściowo takie zagrożenie istnieje. Ale myślę, że też jest jakaś znacząca część kierowców, którzy tak czy inaczej się w tym mieście nie zatrzymują. Powiedzmy sobie jasno, jeżeli ktoś jedzie w celach biznesowych czy na wypoczynek nad morze, to stara się jak najszybciej dotrzeć do celu podróży. Jak ktoś jedzie z zamysłem, żeby coś zwiedzić po drodze, zobaczyć ciekawe miejsca, to nawet, jeśli będzie obwodnica, to i tak się w Wałczu zatrzyma. Najważniejsze dla nas jest to, że nowa trasa wyprowadzi z miasta tak uciążliwy ruch tranzytowy.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Żaneta WRÓBLEWSKA