Piątek, 26 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Wszyscy opowiadali sobie wrażenia

Data publikacji: 29 czerwca 2017 r. 14:43
Ostatnia aktualizacja: 29 czerwca 2017 r. 14:43
 Wszyscy opowiadali sobie wrażenia
 

Daniele to są niezwykle piękne zwierzaki z rodziny jeleniowatych, mniejsze od jelenia szlachetnego. Daniel zwyczajny pochodzi z Azji Mniejszej. Sprowadzony przez Fenicjan, a później Rzymian na obszary śródziemnomorskie, jest rozpowszechniony w wielu krajach, również w Polsce. Samce (byki) są wyraźnie większe od samic (łań) i przeciętnie ważą od 65 do 80 kg (nawet do 120 kg), a samice 30 – 50 kg (do 90 kg).

Uważam, że są przepiękne. W tym niesamowicie pięknym zoo można je dokarmiać. Gdy wystawiłam rękę z pokarmem, podszedł do mnie samiec z małym danielem i razem jedli mi z ręki, co łaskotało mnie przyjemnie w rękę. Jest to niesamowite wrażenie. Może to dziwne, bo daniele to duże zwierzęta, ale wcale się ich nie bałam. Gdybym spotkała takie zwierzę na wolności, pewnie uciekałabym z przerażenia, a w Ueckermünde spokojnie sobie je karmiłam.

Dowiedziałam się od pani opiekunki zwierząt, że zwierzęta są szczepione przeciw wściekliźnie i innym chorobom.

* * *

Gdy pierwszy raz zobaczyłam surykatki, nie miałam pojęcia, co to za zwierzęta. Myślałam, że to są lemury. Były szare w czarne paski i malutkie. Ich twarze przypominały twarze małp – były czarne, a oczy świeciły im w słońcu. W swoich malutkich łapkach trzymały warzywa, a nawet owoce i powoli je zjadały. Byłam zachwycona tym widokiem. Dowiedziałam się, że surykatki mieszkają w Afryce i prowadzą dzienny tryb życia. Żyją w stadach po około 30 osobników, które składa się z dwóch lub trzech grup rodzinnych. Rodzina to mama, tata i potomstwo. Widziałam dwie rodziny z małymi surykatkami.

* * *

Flamingi różowe rozpoznałam od razu, bo już wcześniej je widziałam w zoo w Berlinie i we Wrocławiu, ale tu były takie piękne. Były mocno różowe, miały pomarańczowe nogi wygięte do tyłu i czerwone dzioby. Dzięki pani Agacie, która nas oprowadzała do zoo, dowiedziałam się, że małe flamingi rodzą się szare i żeby nabrać koloru jedzą krewetki, ryby, a w zoo do jedzenia dodają im sproszkowaną czerwoną paprykę. Dopóki nie staną się różowe, matka ich nie opuści, będzie się o nich troszczyć i dostarczać pożywienie. Gdy przechodziłam obok ich zagrody, gdzie mają basen, wystawiały swoje czerwone dzioby, jakby chciały mnie ugryźć albo chociaż poskubać.

Podróż pociągiem

Obudziłam się już o 5 rano i postawiłam cała rodzinę na nogi, że przecież ja jadę do zoo, a wszyscy jeszcze śpią. Tato nigdy nie pamięta, o której jest wyjazd, gdzie mam mieć zbiórkę itp., więc jak pani Dorota zadzwoniła, że już jest na dworcu, to się tak ucieszył, że w dwie minuty zawiózł mnie na miejsce.

Byłam pierwsza, ale ciągle w to nie wierzyłam i myślałam, że to chyba sen. Po paru minutach dołączyli koledzy z mojej szkoły: Wiktor z 4b oraz Olek i Włodek z mojej 4e.

Gdy weszliśmy do pociągu, żeby pojechać do Szczecina, zapadła grobowa cisza. Nikt przez całą podróż się nie odzywał. Ogólnie jestem gadułą i nawet chciałam opowiedzieć jakiś kawał, żeby ich rozśmieszyć, czy zacząć coś o szkole, ale oni byli tacy poważni, jakby jechali na konkurs matematyczny dla gimnazjum. Zaczęłam więc rozmyślać o zoo w Ueckermünde. Jakie zobaczę tam zwierzęta? Czy będę mogła je karmić? Czy spodoba mi się tam?

Droga powrotna do Chojny była już całkiem inna. Wszyscy opowiadali sobie wrażenia z pobytu w zoo, częstowali się jedzeniem i każdy mówił, że za rok też z chęcią pojechałby do tego miejsca jeszcze raz, zobaczyć daniele, lisa, który podobno zjadł jednej nocy cztery bociany, i spotkać muflona, lamy, jelenie, małpy, surykatki, flamingi, strusia, lemury, pawie i inne zwierzęta, których nie zdążyliśmy zobaczyć.

Maria JANIAK vel KUBIAK

Flesz

SP 2, Chojna

 

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA