Środa, 25 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Szlakiem Kotła Świdwińskiego

Data publikacji: 12 maja 2016 r. 11:44
Ostatnia aktualizacja: 13 maja 2016 r. 09:35
Szlakiem Kotła Świdwińskiego
 

„Aktywnie spędzaj czas z nami, nie z dopalaczami” – pod takim hasłem nasza szkoła zorganizowała Integracyjny Rajd Rowerowy „Szlakiem Kotła Świdwińskiego”. Trasa wiodła z Łobza przez Tarnowo, Rynowo, Wysiedle do Bonina.

Przed wyjazdem pan Maciej Kopryna przeprowadził krótki instruktaż dotyczący zasad poruszania się grupy rowerzystów po drogach publicznych. Dla bezpieczeństwa każdy uczestnik rajdu otrzymał kamizelkę odblaskową. Mimo że już na pierwszych kilometrach pojawiły się niewielkie problemy ze sprzętem i kondycją fizyczną, dojechaliśmy do biogazowni i skręciliśmy w las. Droga była dość trudna, ale dzięki skrótowi szybko dotarliśmy do Tarnowa, malutkiej wsi nad Starą Regą.

Pan Ryszard Krzęćko opowiedział nam historię drewnianego wodnego młyna, który swój współczesny kształt i konstrukcję zawdzięcza Stefanowi von Borcke. Nieopodal młyna znajduje się tablica upamiętniająca walki w tzw. Worku Świdwińskim, które miały miejsce wczesną wiosną 1945 roku.

Z Tarnowa pojechaliśmy trasą „wyznaczoną” słowami wiersza napisanego przez uczniów naszej szkoły. Ta część szlaku była dość męcząca, ale wszyscy pokonali przeszkody i w komplecie ruszyli w dalszą drogę. Skierowaliśmy się w stronę Bonina. W Rynowie zatrzymaliśmy się przy ruinach pałacu wybudowanego około 1890 roku przez Paula Albrechta von Borcke. Na dziedzińcu pomiędzy wielopiennymi, krzewiastymi cisami stoi pomnik (obelisk) poświęcony wyzwolicielom wsi, czyli żołnierzom 10 PP 4DP I Armii Wojska Polskiego. Pan Krzęćko opowiedział smutną historię pałacu i podsumował ją refleksją: – „Jeszcze w ubiegłym roku, stojąc na parterze budynku, można było podziwiać dach pałacu, obecnie już tylko niebo”. Następnie ruszyliśmy w ostatnią część trasy przez Wysiedle do Hubertówki w Boninie. Na miejscu można było napić się herbaty, kawy i soku, zjeść grochówkę, kiełbasę z ogniska i ciastka.

Przejechaliśmy około 30 kilometrów. To dość dużo, zwłaszcza dla tych, którzy na co dzień nie trenują i po raz pierwszy wzięli udział w rajdzie. Jednak satysfakcja i dobra zabawa świetnie rekompensowały ból mięśni. To była fajna przygoda i mile spędzona niedziela, ale jeśli ktoś w przyszłości zdecyduje się wziąć udział w takim rajdzie, to radzę wcześniej potrenować.

Karolina CIEMNOCZOŁOWSKA 

kl. 2a LO

Pewniak

ZS w Łobzie

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA