Szczecińskie bulwary zapełnione wędkarzami. Są dni, kiedy nie ma gdzie stanąć. Łódek większych i mniejszych na Odrze i Regalicy też nie brakuje. Trudno się dziwić. To przecież sezon sandaczowy.
Są jednak i tacy, których sandacze specjalnie nie interesują. Wolą usiąść w spokoju i poczekać nie tylko na białą rybę, ale też na przykład na dorodne okonie. „Wiek już nie pozwala mi na długie spacery wzdłuż rzeki. Wędkowanie ciągnie nad wodę, ale płoci nie łowię, bo mi nie smakują. Nawet te większe. Teraz łowię tylko okonie. To pyszna ryba” – powiedział mi jeden z wędkarzy. Miłośników płoci jednak nie brakuje. Teraz jest dobry okres – mówią inni spotkani koledzy. Wchodząca z morza ryba rzeczywiście potrafi być spora. Przy odrobinie szczęścia i wytrwałości można trafić na duży okaz. Sam miałem taką listopadową przygodę z płocią. Wędkowałem w okolicach Kamienia Pomorskiego. Wzięła na jedno ziarnko kukurydzy. Możecie mi nie wierzyć, ale walczyła jak kilogramowy szczupak czy zimowa troć. Moja płotka ważyła 80 deko.
Z wędkarzami rozmawiałem w kilku miejscach. Ku mojemu zdziwieniu, na Dziewokliczu nie było nikogo. Najwięcej miłośników kija spotkałem nad Parnicą przy bulwarze Gdańskim. Był tam również znany wędkującej sportowo rzeszy wędkarzy Ryszard Ornat. Nad wodę z koszyczkiem zanętowym przywiodła go ciekawość.
– Za kilka dni organizujemy na Parnicy towarzyskie zawody – powiedział. Przyjechałem sprawdzić i nieco potrenować. Są tu ciekawe, głębokie miejsca i można trafić naprawdę dorodną płoć.
A tak już na koniec. Przy okazji takiego podglądania wędkujących można trafić też nie tylko rybę, ale i ciekawe ujęcie na zdjęciach.
esox