Ostatni miesiąc 2017 roku był szczególny dla Szczecińskiego Parku Przemysłowego – Stoczni Szczecińskiej. Podpisano dwa listy intencyjne z armatorami (niemieckim i polskim) dotyczące budowy niedużych masowców. W nowym roku należy się spodziewać podpisania kontraktów i rozpoczęcia produkcji. To znak, że stocznia się odradza.
– Jest to wielki dzień dla stoczni, nowe otwarcie, nowe życie, pierwsze otwarcie portfela zamówień Stoczni Szczecińskiej – mówił 6 grudnia prezes SPP Andrzej Strzeboński, kiedy to podpisano porozumienie z niemieckim armatorem Monterola Shipping Company na budowę czterech (z opcją czterech kolejnych) coasterów, czyli uniwersalnych masowców do żeglugi przybrzeżnej.
Nowy statek ma mieć ok. 90 m długości, 13,6 m szerokości, nośność 2800 ton, moc silnika 1600 kW.
– Cieszę się, że stocznia wraca tym statkiem na rynek armatorski – zaznaczył Camilo Monterola, dyrektor zarządzający niemieckiego armatora, dodając, że audytorzy sprawdzili Stocznię Szczecińską pod względem wytwórczym, technicznym i finansowym.
Zawarcie kontraktu nastąpi prawdopodobnie w lutym 2018 r., a rok później pierwsza jednostka zostanie przekazana armatorowi. Koncepcję wykonało biuro projektowe Nelton. Kontrakt dokładnie określi termin, sposób wytworzenia, cenę i finansowanie. Podpisze go SPP – Stocznia Szczecińska jako główny wykonawca. Do produkcji włączy pracowników firm skupionych w Szczecińskim Konsorcjum Okrętowym, zgodnie z zapowiedziami prezesa SPP z wiosny 2016 roku.
Podobnie ma być w przypadku kolejnego zlecenia. Szczeciński armator Baltramp Ship chce zamówić w Stoczni Szczecińskiej budowę morsko-rzecznych jednostek o nośności 5000 ton, długości 89 m i szerokości 15 m. List intencyjny w tej sprawie podpisano 14 grudnia, a w połowie przyszłego roku można się spodziewać zawarcia kontraktu.
– Po 25 latach działalności jesteśmy w stanie zlecić budowę nowych statków – mówił Robert Tuziak z zarządu Baltrampu. – Podwójna radość, że ten list intencyjny możemy podpisać z tutejszą stocznią. Ma ona zdolność i moce. Naszą intencją jest zamówienie dwóch sztuk, w opcji kolejnych dwóch. Budowa jednej potrwa ok. 12 miesięcy. Planujemy pewne innowacje. Projekt koncepcyjny zleciliśmy firmie Westcon. Następny będzie projekt ofertowy.
Jak podkreślił A. Strzeboński, nowe statki zostaną wyprodukowane w formule „zaprojektuj i zbuduj”.
– Armator pracuje nad finansowaniem – dodał. – Jest to działanie biznesowe i musi przynosić zysk. Na tym kontrakcie chcemy przetestować ustawę stoczniową.
Od kwietnia 2016 r. SPP (Stocznia Szczecińska), już pod nowym zarządem, osiąga zyski i ma trwałą rentowność. W tym czasie spółka zaangażowała na inwestycje ponad 8 mln zł własnych środków. Odtworzono majątek i infrastrukturę stoczniową: w sektorze energetyki, technologii i urządzeń wodowaniowych.
– Zainwestowano szczególnie w przywrócenie pełnej sprawności energetycznej stoczni i wdrożenie energooszczędnych rozwiązań w obsłudze uruchomionych procesów technologicznych – wyliczał Henryk Pająk, dyrektor ds. technicznych w spółce. – Kolejne inwestycje dotyczą tzw. transportu poziomego: zakupiono przyczepy do transportu ciężkich, 20-tonowych elementów oraz sztaplarkę czołową. Wyremontowano urządzenia dźwigowe o łącznym udźwigu 4600 ton, które są utrzymywane w ciągłej sprawności i poddawane okresowym przeglądom przez Urząd Dozoru Technicznego. Przywrócono pełną zdolność technologiczną ciągu wstępnej obróbki blach oraz ciągu wstępnej obróbki profili w zakresie czyszczenia i malowania. Ponadto przywrócono w stoczni zasilanie sprężonego powietrza, które było zdewastowane i szczątkowe. Odtworzono system przeciwpożarowy.
Modernizację przeszedł ośrodek czyszczenia i malowania sekcji. W maszynowni wykonano odpylacze. Wykluczono technologię pyłotwórczą. Koszt inwestycji w samej maszynowni wyniósł milion zł.
– Wszystkie nakłady poniesione na prace remontowe i modernizacyjne pochodzą ze środków wypracowanych przez spółkę – podkreślił A. Strzeboński. – Nie otrzymaliśmy żadnej pomocy publicznej od jakichkolwiek podmiotów państwowych.
Dodał, że linia technologiczna kompaktowej stoczni – od czarnej blachy, przez czyszczenie, wstępną obróbkę, cięcie i gięcie blachy, prefabrykację, konserwację, czyszczenie i malowanie sekcji, montaż na pochylni, wodowanie i postawienie przy nabrzeżu – jest uruchomiona. Brakuje ciągu spawania płatów, bo istniejący został w poprzednich latach pocięty na złom.
– Aby zakład doprowadzić do należnego mu miejsca na rynku producentów okrętowych, potrzeba jeszcze zainwestować kilkadziesiąt milionów zł – powiedział prezes.
W przyszłym roku (za ok. 6 mln zł) ma powstać ośrodek sprężania powietrza dla całej stoczni.
SPP ma blisko 70 najemców. Łącznie na terenie stoczni pracuje ok. 2 tys. osób.
– Firmy z nami współpracują, mają umowy zawarte na czas nieokreślony, są naszymi partnerami – zaznaczył A. Strzeboński. – To nasz ośrodek obróbki stali, obiekty energetyczne, ośrodek czyszczenia i malowania sekcji czy pochylnia służą temu, żeby ich przedsięwzięcia były możliwe do wykonania.
Tekst i fot. Elżbieta KUBOWSKA
Na zdjęciu: Pod koniec września br. w SPP - Stoczni Szczecińskiej zwodowano innowacyjny prom mający blisko 60 m długości i ok. 13 m szerokości. Jego masa to ok. 650 ton. Głównym wykonawcą jednostki o napędzie elektrycznym była duńska stocznia Søby Værft, a podwykonawcami - szczecińskie firmy Spawrem i Ridson. Według prezesa A. Strzebońskiego (na zdjęciu), obecnie roczny przerób stali w Stoczni Szczecińskiej wynosi 70-80 tys. ton, a docelowe możliwości to 120 tys. ton.