Rodzina, przyjaciele, ludzie morza i reprezentanci szeregu instytucji 30 stycznia br. pożegnali inż. Zbigniewa Wysockiego, który zmarł w wieku 80 lat. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Gdańsku. – Żegnamy dzisiaj człowieka głęboko prawego i wielkiego patriotę, zasłużonego dla rozwoju polskiej żeglugi i gospodarki narodowej – napisał prezydent Andrzej Duda w liście odczytanym przez ministra Adama Kwiatkowskiego.
Zbigniew Wysocki był inżynierem okrętownikiem i urzędnikiem państwowym. Ukończył Wyższą Szkołę Morską w Gdyni i studia z mechaniki budowy okrętów na Politechnice Gdańskiej. W 1974 roku uzyskał dyplom oficera okrętowego I klasy. W latach 1961-78 był pracownikiem Polskich Linii Oceanicznych. W latach 90. pracował w przedsiębiorstwach branży morskiej, a od 2002 r. jako podinspektor w Pomorskim Urzędzie Marszałkowskim w Departamencie Infrastruktury i Gospodarki. Był m.in. działaczem Polskiego Stowarzyszenia Morskiego – Gospodarczego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego (ostatnio pełnił rolę honorowego przewodniczącego) oraz członkiem Duszpasterstwa Ludzi Morza Centrum Stella Maris w Gdyni. Zorganizował szereg konferencji naukowych. W 2006 roku był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Transportu i Budownictwa odpowiedzialnym za gospodarkę morską i rybołówstwo. Podczas IV posiedzenia Konwentu Morskiego w październiku 2017 roku w Gdyni został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi dla rozwoju gospodarki morskiej.
– Z ogromnym znawstwem i niewyczerpanym entuzjazmem angażował się w służbę na rzecz umacniania i rozbudowy obecności polskiej bandery na morzach i oceanach – podkreślił w liście prezydent Duda. – Profesjonalizm, wiedzę i doświadczenie harmonijnie łączył z gorącym sercem, którym kochał ojczyznę, i niezwykle ideową postawą. Był inspiracją dla innych i wzorem dla młodych pokoleń.
W uroczystościach pogrzebowych nie zabrakło przedstawicieli ludzi morza ze Szczecina, w tym członków Polskiego Stowarzyszenia Morskiego – Gospodarczego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego. Była delegacja z Polskiej Żeglugi Morskiej.
– Poznałem Zbigniewa na początku roku akademickiego 1959, gdy był dowódcą kompanii naszej grupy w działającym wówczas Studium Wojskowym – wspomina zmarłego kpt. ż.w. Józef Gawłowicz, również działacz wspomnianego stowarzyszenia. – Był dowódcą skrupulatnym, jak również sprawiedliwym. Kierując się jego opinią, zbliżyłem się później do dwóch kapitanów o podobnym sposobie bycia: Zbigniewa Szymańskiego, dyrektora Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie i Józefa Miłobędzkiego, wybitnego erudyty i conradysty. Gdy wypływał na Daleki Wschód w charakterze zwykłego motorzysty (pomimo świetnych wyników w nauce nie dawano bezpartyjnym stanowisk oficerskich), życzyłem mu szczęśliwych podróży, a po dwóch latach spotkał mnie podobny los. Spotkaliśmy się dużo później, gdy Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni przerabiała mały rybacki statek na m/s „Nawigator” dla PSM w Szczecinie. Był IV mechanikiem, a ja III oficerem, gdyż nie należeliśmy nadal do żadnej organizacji. W kraju „zauważono” Zbigniewa dopiero w roku 2005 i po kilku miesiącach „przymiarek”, w lutym 2006, został wiceministrem. Wiedząc, że w latach 90. byłem dyrektorem naczelnym szczecińskiego Urzędu Morskiego, powołał mnie na to samo stanowisko. Swoim zwyczajem sprawdził u posła Stanisława Wądołowskiego, żywej legendy zachodniopomorskiej opozycji, czy się nie zmieniłem. Oficjalnie krótko pracowaliśmy wspólnie, gdyż w maju resort żeglugi dostała Liga Polskich Rodzin.
Później doświadczenie Zbigniewa Wysockiego, jako cenionego specjalisty od spraw morskich, było wykorzystywane w Agencji Rozwoju Przemysłu.
– Zbigniew namówił mnie też do członkostwa w pozarządowym Polskim Stowarzyszeniu Morskim – Gospodarczym im. Eugeniusza Kwiatkowskiego – kontynuuje kapitan Gawłowicz. – Był jego przewodniczącym, a założycielem – kpt. ż.w. inż. Zbigniew Sulatycki, również były minister żeglugi i człowiek ogromnie zasłużony dla gospodarki morskiej. Ich współpraca była wzorcowa. Żartował, że tak powinna wyglądać na statkach, zamiast toczenia świętych wojen pokład – siłownia. Mostek i kapitan to mózg statku, a siłownia i chief inżynier to jego serce.
Jak podkreśla kapitan Gawłowicz, Zbigniew Wysocki nieustannie działał dla dobra państwa i gospodarki morskiej, organizując wiele konferencji naukowych z różnych dziedzin. Znamienne były jego rozliczne przyjaźnie z wybitnymi naukowcami, w tym z profesorem Janem Szyszką. Do końca swej działalności był bardzo przychylny armatorom i uczelniom morskim. Przygotował ze specjalistami projekt zgodnego ze światowymi standardami systemu opodatkowania marynarzy, aby otrzymywali godziwe emerytury.
– Zbigniew kochał ojczyznę i rodzinę – towarzyszyła mu w rozlicznych podróżach jego żona Maria – dodaje kapitan. – Wychowali córkę i dwóch synów, dochowując się ośmioro wnucząt i czterech prawnuków.
(ek)