Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Amerykański kierunek ma sens

Data publikacji: 24 maja 2018 r. 13:24
Ostatnia aktualizacja: 24 maja 2018 r. 13:26
Amerykański kierunek ma sens
 

Na 21. konferencji Gazterm, która się odbyła niedawno w Międzyzdrojach, wiodącym tematem była gazowa współpraca między regionem Trójmorza a Stanami Zjednoczonymi. Zdaniem uczestników spotkania, taka inicjatywa stwarza olbrzymie szanse. Sporo mówiono o cenie rosyjskiego gazu i wykorzystywaniu przez Rosjan kwestii energetycznych w celach politycznych. Amerykański kierunek ma być szansą na zmianę niekorzystnego trendu.

Gaz i polityka

Anna Mikulska z Centrum Studiów Energetycznych Instytutu Bakera Uniwersytetu Rice’a w Houston powiedziała, że Polska i kraje bałtyckie prowadzą w USA bardzo intensywny lobbing dotyczący wsparcia bezpieczeństwa energetycznego w swoim regionie.

– Obecnie wyraża się on w dużym stopniu w kwestiach nałożenia sankcji w związku z Nord Stream 2 – mówiła A. Mikulska. – Zachód ma z Gazpromem relację rynkową, a wschód niekoniecznie taką relację posiada i Rosja jest w stanie to wykorzystywać m.in. do nacisków politycznych oraz proponować niekorzystne warunki, jeżeli chodzi o przesył gazu. Rosja na takie naciski nie może sobie pozwolić, jeżeli chodzi o Europę Zachodnią, ale jest to normą w przypadku krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W 2013 roku przed uruchomieniem dostaw LNG ceny gazu rosyjskiego były dwukrotnie wyższe, mimo że transport gazu tutaj jest tańszy. Zastanawiamy się zatem, jak USA mogłoby pomóc i zaangażować się skutecznie w Europie Wschodniej oraz Centralnej, żeby uniemożliwić takie traktowanie.

Według przedstawicielki Uniwersytetu Rice’a, należy poważnie pomyśleć nad tym, żeby Stany Zjednoczone zainwestowały w infrastrukturę gazową w Europie, w terminale LNG lub interkonektory. Takie przedsięwzięcia rozwiązałyby problem braku motywacji prywatnych inwestorów, jeżeli chodzi o inwestycje w infrastrukturę, która co prawda przyczynia się do wzmacniania bezpieczeństwa energetycznego, ale nie wiążą się z tym profity dla firm. Nastąpiłaby też liberalizacja rynków gazu.

– Proponujemy inwestycje w trzech strefach – poinformowała A. Mikulska. – Pierwsza to strefa bałtycka i obszar Trójmorza, gdzie należałoby inwestować w terminale LNG, interkonektory i gazociągi. Druga to Hiszpania, skąd duża ilość LNG ze względu na braki w infrastrukturze nie ma dostępu na inne rynki europejskie, m.in. w kierunku azjatyckim czy Europy Wschodniej i Centralnej. Trzecia strefa to Morze Adriatyckie, skąd musiałaby nastąpić poprawa w dostarczaniu gazu na Bałkany i do Grecji. Jeżeli udałoby się nam zrealizować nasze plany, to Rosja stałaby się zwyczajnym dostawcą gazu i nie mogłaby go wykorzystywać do celów politycznych oraz windować cen.

Trójmorze to szansa?

W przemówieniach przedstawicieli ministerstw oraz przedstawicieli prezydenta RP poruszano kwestię idei Trójmorza oraz współpracy regionu z USA, którą zaczęto w ostatnim czasie traktować z większą uwagą i nadziejami ze względu na prezydenta Donalda Trumpa. Witold Dzielski z kancelarii prezydenta RP przypomniał o krótkiej historii inicjatywy i ważnych wydarzeniach, jakimi były szczyty w Dubrowniku dwa lata temu i w Warszawie rok temu.

– Udział Donalda Trumpa w spotkaniu w Warszawie pokazał osobom, które sceptycznie odnosiły się do inicjatywy, że będą musiały skorygować swoje poglądy – mówił W. Dzielski. – Od tego czasu idea zaczęła funkcjonować w sferze medialnej, pojawiło się zainteresowanie biznesu i rozpoczęła się dyskusja specjalistów. Warszawa była sukcesem politycznym, ale zbliża się kolejny szczyt, w Bukareszcie i chcemy, żeby był on już sukcesem praktycznym.

Chodzi też o opłacalność

Zdaniem uczestników konferencji, współpraca gazowa między USA i Trójmorzem ma sprawić, że obydwie strony będą zarabiać, a bezpieczeństwo energetyczne tej części Europy zostanie zapewnione. Pozostaje kwestia ceny. Jak mówił Piotr Woźniak, prezes PGNiG, świnoujski terminal LNG ma nadal wolne moce, a planowane są inwestycje, które jeszcze możliwości gazoportu poszerzą. Z drugiej strony – jak zaznaczył – spółka zachowuje konserwatywne podejście do ceny.

Według Amerykanów, istnieje szansa, że LNG z USA będzie się opłacało nie tylko ze względów politycznych, ale i ekonomicznych. Andrew Walker z Cheniere, amerykańskiej spółki, która była odpowiedzialna za sprowadzenie pierwszej dostawy skroplonego gazu do terminalu LNG w Świnoujściu, powiedział, że krótkoterminowo Rosjanie będą mogli oferować cenę atrakcyjną, ale za jakiś czas mogą być zmuszeni do odstąpienia od ulg i wsparcia finansowego rozwoju infrastruktury Gazpromu.

Według Paula Thompsona z Beringa Partners, korzystne umowy na dostawy LNG mogą być oparte także o krótkoterminowe porozumienia w najbliższych latach. Amerykanie mówili także, że rozwój infrastruktury gazu LNG w ich kraju obniża koszty skraplania i to ma wpływ na obniżanie cen. W ostatnim czasie podpisano kolejne umowy na dostawę LNG do Europy. Zatem – jak podkreślali Amerykanie – są już regiony w Europie, gdzie się to opłaca. ©℗

Tekst i fot. Bartosz TURLEJSKI

Na zdjęciu od lewej: Andrew Walken, wiceprezes ds. strategii i komunikacji w Cheniere, Anna Mikulska z Centrum Studiów Energetycznych Instytutu Bakera Uniwersytetu Rice’a w Houston i Gregory Vesey, dyrektor w LNG Limited

 

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA