Sobota, 23 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Zdobycie miasta i polska administracja

Data publikacji: 07 lipca 2023 r. 13:20
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2023 r. 11:49
Zdobycie miasta i polska administracja
Po ustanowieniu polskiej administracji w Szczecinie rozpoczęły się wyjazdy niemieckich obywateli. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe  

W marcu 1945 r. Szczecin (wtedy Stettin) został przez dowództwo niemieckie ogłoszony twierdzą. W mieście znajdowało się kilka tysięcy żołnierzy niemieckich przygotowujących się do jego obrony. Do miasta zbliżała się 65. Armia 2. Frontu Białoruskiego pod dowództwem gen. Pawła Batowa, realizująca zadania w ramach operacji berlińskiej. Walki trwały od 14/15 kwietnia do 26 kwietnia 1945 r. W momencie wejścia żołnierzy sowieckich do Szczecina znajdowało się w nim dwustu Polaków oraz sześć tysięcy Niemców. Władzę w mieście objął sowiecki komendant wojenny płk Aleksander Fiedotow.

Polska administracja

Niespodziewanie 28 kwiet­nia do miasta przybył inż. Piotr Zaremba wyznaczony przez polskie, komunistyczne władze na pierwszego polskiego prezydenta, mimo że decyzje dotyczące przynależności miasta jeszcze nie zapadły. Jego powojennego losu nie określiła konferencja jałtańska z lutego 1945 r., gdyż wiele zależało od powodzenia wspomnianej wyżej operacji berlińskiej realizowanej przez Armię Czerwoną. Piotr Zaremba tak opisywał swoje pierwsze wrażenia z przyjazdu do miasta: „Minąwszy tory dworca Turzyn wjechaliśmy do śródmieścia szeroką i pustą trasą ulicy Krzywoustego.[…] Na niektórych gmachach powiewały wielkie białe chorągwie, symbol poddania się i ucieczki. Na ścianach widniały na pół zdarte afisze i proklamacje – czarną farbą namalowane napisy »Wir kapitulieren nie« – z rozbitych okien wiatr wywiewał firanki, zasieki w poprzek jezdni, pustka, ani jednego człowieka. Wymarłe, opuszczone miasto. Nie spotykając nikogo zjechaliśmy przez plac Żołnierza Polskiego w dół nad Odrę, aby stwierdzić, w jakim stanie zachował się wielki kompleks budynków urzędowych, które na planie miasta określone były jako siedziba Regencji. Ku naszemu zdumieniu stały one nietknięte na wysokim tarasie nadodrzańskim, na którego szczyt wiodły monumentalne, kamienne schody. Kapitan Jaśkiewicz żywił uzasadnioną obawę, że schody te mogą być zaminowane – wobec czego pozostawiwszy auto na dole na nabrzeżu poczęliśmy się wspinać po stromej skarpie do gmachu, który później stał się siedzibą Urzędu Wojewódzkiego. Drzwi doń stały otworem. Z wybitych okien wiatr wysuwał na zewnątrz firanki, a nad wejściem powiewało na drągu białe prześcieradło. Weszliśmy do ciemnego holu, skąd schody wiodły na wyższe piętra. Dojście do nich było zatarasowane stertą porzuconych mundurów; gabinet na pierwszym piętrze zalegał stosem broni. W sąsiedniej sali stały długie stoły, na krzesłach obok nich znów mundury, hełmy, teki”.

Dwa dni później Piotr Zaremba rozpoczął swe urzędowanie 30 kwietnia w gmachu dawnej niemieckiej rejencji na Wałach Chrobrego. To jednak nie on decydował o codzienności miasta. Władza znajdowała się w rękach sowieckiego komendanta wojennego Fiedotowa, który powołał w mieście niemiecki zarząd miasta, na czele którego stanął najpierw Paul Spiegel, a następnie Erich Wiesner. Jak wynikało z relacji Polaków, Niemcy byli faworyzowani przez sowietów, a niepewny status miasta powodował, że polska administracja nie mogła w praktyce funkcjonować. W dodatku do miasta wracali Niemcy, których w połowie maja było już 24 tysiące, podczas gdy napływ Polaków, głównie byłych robotników przymusowych, jeńców oraz osadników z centralnej Polski był jeszcze niewielki. W połowie maja było ich zaledwie 4,2 tysiąca. Choć Leonard Borkowicz, pełnomocnik Rządu Tymczasowego na Okręg Pomorza Zachodniego nazywał Zarembę „polskim prezydentem jeszcze niemieckiego miasta w radzieckiej okupacji", status miasta wcale nie był jeszcze przesądzony, o czym świadczyło usunięcie z miasta Zaremby 19 maja 1945 r.

Co prawda polski zarząd wrócił do miasta 9 czerwca, ale już dziesięć dni później znów musiał je opuścić. W końcu decyzję o statusie Szczecina podjął Józef Stalin, co spowodowało, że 5 lipca 1945 r. miasto ostatecznie zostało przejęte przez administrację polską.

Napływ osadników

Uregulowanie statusu miasta nastąpiło podczas konferencji poczdamskiej w lipcu–sierpniu 1945 r., choć dla wielu było ono przez długi czas polskie tylko tymczasowo. Niemniej od tego momentu do miasta zaczęli przyjeżdżać w większej ilości osadnicy kuszeni przez oficjalną propagandę wizją „krainy mlekiem i miodem płynącej”, gdzie w mieszkaniach można było zastać jeszcze ciepłą herbatę po byłych niemieckich mieszkańcach. Na miejscu jednak prawda okazywała się brutalna. Najpierw osadnicy długo koczowali na dworcu Szczecin‑Gumieńce, gdzie grasowały bandy złodziei, a potem czekała ich relokacja do przydzielonych mieszkań. Wszystkim zajmował się Państwowy Urząd Repatriacyjny współdziałający z Zarządem Miejskim i jego agendami. 

Czego nie zniszczyły działania wojenne, a była to spora część miasta, gdyż głównie śródmieście oraz mosty doświadczone bombardowaniami alianckimi leżały w gruzach, tego dopełnili sowieci i inni szabrownicy, niszcząc i rabując co się dało (w gruzach legł m.in. czerwony ratusz). Jak alarmowali Zaremba i Borkowicz, do plądrowania miasta i jego destrukcji przyczyniały się również instytucje centralne, które ogołacały miasto z najbardziej wartościowych przedmiotów: od dzieł sztuki aż po meble i precjoza.

Szczecin zasiedlali na początku głównie robotnicy przymusowi pochodzący z ponad 100 obozów pracy oraz migranci wewnętrzni, przybywający głównie z granicznej Wielkopolski, którzy stanowili 64 proc. ogółu osiedleńców. Z czasem na skutek umów pomiędzy Polską a ZSRR i jego poszczególnymi republikami do Szczecina zaczęli przybywać osadnicy z Wileńszczyzny oraz Sybiracy. Stanowili oni 29 proc. wszystkich przyjezdnych. Warunki, do jakich przybywali osadnicy, często dalekie były od tych opisywanych w prasie. Jak wspominał jeden z osadników, w przydzielonej mu izbie „na ścianie była pleśń i grzyb, brud, który trzeba było zeskrobywać łopatą, a także brak szyb. Nieczynny był piec i wanna”. W innych przypadkach osadnicy otrzymywali mieszkania, w których nadal przebywali ich prawowici niemieccy właściciele, co prowadziło do konfliktów i napięć, nierzadko rozwiązywanych siłowo. Warto wspomnieć, że Szczecin stał się również miejscem osadnictwa sporej grupy ludności żydowskiej, a po 1947 r. ukraińskiej, przesiedlonej ze wschodniej części Polski w ramach akcji „Wisła”. Żydzi opuścili Szczecin w ramach nielegalnej akcji zwanej bricha w latach 1945–1946.

W marcu 1946 r. premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill na trwałe zapisał Szczecin w historii Zimnej Wojny. Wygłaszając przemówienie w Fulton (USA) określające porządek, który zaczął dominować w Europie po zakończeniu II wojny światowej, stwierdził: „Od Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem zapadła żelazna kurtyna, dzieląc nasz kontynent. Poza tą linią pozostały stolice tego, co dawniej było Europą Środkową i Wschodnią. Warszawa, Berlin, Praga, Wiedeń, Budapeszt, Belgrad, Bukareszt i Sofia, wszystkie te miasta i wszyscy ich mieszkańcy leżą w czymś, co trzeba nazwać strefą sowiecką, są one wszystkie poddane, w takiej czy innej formie, wpływowi sowieckiemu, ale także – w wysokiej i rosnącej mierze – kontroli ze strony Moskwy”. Naznaczone miasto powoli stawało się polskie.

Wysiedlenie Niemców

Z czasem ruszyła zorganizowana akcja wysiedlania Niemców, która miała kilka etapów. Na mocy zarządzeń prezydenta Zaremby Niemcy mieli opuszczać miasto „dobrowolnie”, ale wobec wzrastającej liczy Polaków oraz zagospodarowywania miasta przez nowe władze miało to raczej formę nacisku i rugowania tej społeczności, aby nowym osadnikom zapewnić warunki do życia. Następnie na mocy porozumień międzynarodowych w lutym 1946 r. rozpoczęło się zorganizowane wysiedlanie Niemców do poszczególnych stref okupacyjnych Niemiec. 

Pierwszy transport ze Szczecina ruszył 22 lutego 1946 r., a jego organizacją zajmował się Państwowy Urząd Repatriacyjny, który utworzył punkty zborne przy ul. Mickiewicza i ul. Ludowej. Większość Niemców wyjechała ze Szczecina w latach 1946–1947. W marcu 1948 r. w mieście mieszkało już tylko 4050 Niemców, wyreklamowanych od wyjazdu przez sowietów oraz zarząd miasta jako specjaliści niezbędni do funkcjonowania miasta. 

Sebastian Ligarski

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Też Wojtek
2023-07-20 09:17:59
Popieram. Dla szczecinian bardzo ważne jest pokazanie prawdy historycznej. W oparciu o dokumenty, które zapewne gdzieś są w archiwach, a nie tylko to co sam zainteresowany sobie pisał o swoich poczynaniach. Tu trudno się zgodzić z Alą, bo rzetelnej i obiektywnej literatury historycznej brak. Wiemy tylko to czym nas karmił przez lata sam zainteresowany. Bardzo dobrze, gdyby okazał się rzeczywiście mesjaszem na białym koniu, który bez umoczenia politycznego rozpoczął rządy.
@Ala
2023-07-20 08:48:07
Zrozumiałem już za pierwszym razem twój punkt widzenia. Nie poparty niestety żadnym konkretem. Prawdziwe śledztwo IPN w sprawie tej osoby rozwiało by naturalnie pojawiające się pytania i wątpliwości albo je potwierdziło. Tak to tylko blablanie. Dużo osób lepiej wykształconych i władających większą liczbą języków było współpracownikami reżimu komunistycznego, to żaden argument, A jak przez swoje działanie zniszczył ducha miasta widać do dziś na starym mieście, nad Odrą itd
Ala
2023-07-17 13:30:41
To był Człowiek bardzo wykształcony, znał cztery języki, był po studiach na politechnice we Lwowie. Działał w ZWZ Ojczyzna . Wypada poczytać, a nie obrażać Tego wielkiego patriotę i ubolewać że Szczecin jest POLSKI nie niemiecki...
Ala
2023-07-17 13:17:23
Nie obrażajcie Tego wielkiego patrioty, nieznajomość literatury historycznej kłania się i niewiedza...Działał w Ojczyźnie ZWZ m.in, no ale trzeba poczytać... Nie ubolewać nad tym , że Szczecin dzięki Jego wysiłkowi i wiedzy olbrzymiej został zagospodarowany, jest polskim miastem nie niemieckim.
Eryk
2023-07-16 19:27:21
Też mnie to ciekawi dlaczego nikt na poważnie tow. Prezydenta nie zlustruje? Pewnie to bardzo niewygodne, jakby mit upadł.
Wojtek
2023-07-09 11:37:57
A może wreszcie ktoś rzetelnie i bez ściemy opisze jak to się stało, że nikomu nieznany podrzędny urzędnik z Poznania, niby nie powiązany z komunistami, przyjechał i został sobie w komunistycznej Polsce prezydentem jednego z najważniejszych miast? To się kupy nie trzyma. Trzeba się na serio zmierzyć z prawdą historyczną.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA