Maciej FRYCZ
„Przede mną leży duża mapa Warszawy. Niezwykła mapa. Składa się ona z fotografii zrobionych przez lotników w końcu drugiego tygodnia walk o Warszawę. Wraz z innymi patrzę na nią od szeregu godzin. Patrzymy gołym okiem i przez silne lupy i widzimy coraz więcej. Wydaje nam się, że serce przestało nam bić w piersiach. Na fotografiach widać, że słońce było silne, i rzucało silne cienie. Z ich kierunków orientuje się, że była godzina 5 po południu. Ale mimo to nie wszystko jest na fotografiach jasno widoczne. Białe plamy pokrywają całe połacie miasta. Nie widać zupełnie obszaru ghetta. Stare Miasto jak przez mgłę, pokryte jest ono jak gdyby obłokami. Lecz to nie obłoki, to dymy pożarów. Na niektórych domach nie widać dachów. To domy spalone. Jest ich dużo: wzdłuż Al. Jerozolimskiej na Barbary, Brackiej, Chmielnej, Twardej, wzdłuż całej Senatorskiej. Można policzyć każdy spalony dom. Inne palą się w chwili robienia zdjęcia. Między innymi widać jak pali się Muzeum Narodowe. Te nowe spalone obiekty wyglądają zupełnie inaczej, niż zgliszcza z roku 1939. W poprzek ulicy widać czarne wąskie linie – to barykady. Ile ich jest? Na samej tylko Hożej liczy się ich 18. Ulica pusta, nie widać ani jednego tramwaju. Na przedmieściach gdzie niegdzie widać wozy. Pieszych prawie nie widać. Większe skupienie ludzi na północ od Dworca Głównego. To chyba jakaś akcja. Na samym dworcu, na torach trzy wywrócone wagony. Na Grochowie posuwają się krótkie kolumny pojazdów – znowu czołgi niemieckie. Widać dużo aut na podwarszawskich szosach. A jeszcze więcej zgrupowanych na dziedzińcu spalonego GISZ‑u [Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych – dop. M.F.].Wielki czerwony krzyż na dachu szpitala Dzieciątka Jezus robi wrażenie dla nieobeznanego z Warszawą dużej swastyki. Warszawa wygląda jakby wymarła. Zamykam oczy, i zdaje mi się, że czuję zapach dymu. Uświadamiam sobie, że musi tam być u Was źle z wodą. Trwacie w piekle przy opieszałej obojętności świata i ku uciesze wszystkich naszych wrogów i wiecie, że trzeba trwać. A mnie boli i piecze fakt, że jestem tu, a nie z Wami”.
Przytoczony wyżej obszerny cytat, odnosi się do jednego z trzech przemówień do żołnierzy walczącej Warszawy, wygłoszonego 28 sierpnia 1944 r. przez mjr. Zbigniewa Sujkowskiego przed mikrofonem Sekcji Polskiej BBC w Londynie. Nie zostało ono przywołane bez powodu, albowiem postać Zbigniewa Sujkowskiego skupia w sobie jak w soczewce dwa wydarzenia, których okrągłe rocznice przypadały w bieżącym roku tj. 80. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego (1 sierpnia 1944 r.) i 110. rocznicę wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej (6 sierpnia 1914 r.).
Zbigniew Sujkowski był jednym z najmłodszych żołnierzy Pierwszej Kompanii Kadrowej Strzelców Józefa Piłsudskiego, stanowiącej zalążek Legionów Polskich. Jako młody chłopiec (miał wówczas 16 lat) został przydzielony w stopniu szeregowca do Pierwszej Kompanii Kadrowej, która wymaszerowała 6 sierpnia 1914 r. z krakowskich Oleandrów. Jeszcze zanim został wcielony do Kadrówki, należał do Polskich Drużyn Strzeleckich i Związku Strzeleckiego, stanowiących naturalny rezerwuar kadr dla rozbudowy przyszłych struktur wojskowych. Brał udział we wszystkich walkach frontowych jako żołnierz III batalionu 1. Pułku Piechoty Legionów do października 1915 r. (według stanu służby – miał brać udział w 39 bitwach i potyczkach). W trakcie walk na froncie wołyńskim nad Styrem w rejonie Rafałówki, został ranny i dostał się do niewoli rosyjskiej, w której przebywał dwa lata. Po wybuchu rewolucji bolszewickiej, podjął decyzję o ucieczce do Moskwy, gdzie udało mu się ukończyć szkołę średnią i zdać maturę.
W lipcu 1918 r. wraca do kraju wraz z 1. Korpusem Polskim na Wschodzie, dowodzonym przez gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego. W czasie wojny polsko-sowieckiej Sujkowski zostaje przydzielony do sztabu gen. Lucjana Żeligowskiego, w którym najpierw obejmuje stanowisko inspektora prac oświatowych Sekcji Propagandy i Opieki Naczelnego Dowództwa, zaś od listopada 1920 r. pełni obowiązki szefa Sekcji Propagandy i Opieki Oddziału II Sztabu Obrony Kraju wojsk Litwy Środkowej. Po zbrojnym zajęciu Wileńszczyzny w wyniku upozorowanego buntu gen. L. Żeligowskiego, Sujkowskiemu powierzono kierowanie resortem oświaty i propagandy w rządzie Litwy Środkowej. W lutym 1921 r. został przeniesiony do rezerwy w stopniu porucznika, wynosząc z okresu walk o Niepodległość – Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari.
Po zakończeniu służby wojskowej zdecydował się poświęcić nauce i kontynuować rozpoczęte studia, przerwane wybuchem Wielkiej Wojny. W 1923 r. ukończył Wydział Matematyczno‑Przyrodniczy Uniwersytetu Warszawskiego (UW) na kierunku geologii, zaś dwa lata później, w listopadzie 1925 r. obronił rozprawę doktorską pod kierunkiem prof. Jana Lewińskiego. W październiku 1929 r. Sujkowski związał się z Państwowym Instytutem Geologicznym (PIG), w którym pracował do wybuchu II wojny światowej. Początkowo podjął pracę na etacie geologa, by w 1934 r. prowadzić Pracownie Skał Osadowych, zaś od 1937 r. powierzono mu kierowanie Wydziałem Wschodnim Instytutu, powołanym do prowadzenia badań na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej – na Wołyniu, Podolu i Polesiu. Jednocześnie Sujkowski nie zaniedbywał kariery naukowej, uzyskując habilitację w 1930 r. i wykładając w latach 1931–1939 petrografię skał osadowych na UW.
Tak obiecującą karierę naukową i dydaktyczną przerywa gwałtownie wybuch drugiej wojny światowej. Sujkowski jako przedstawiciel pokolenia, które własną krwią wywalczyło niepodległość Rzeczypospolitej nie pozostał biernym uczestnikiem wydarzeń, lecz aktywnie włączył się do konspiracji niepodległościowej w okresie okupacji niemieckiej by ponownie służyć Ojczyźnie.
W tym miejscu warto przywołać fragment niepublikowanych, częściowo zachowanych wspomnień Sujkowskiego, omawiający czynniki, które legły u podstaw decyzji o dołączeniu do podziemnego ruchu oporu: „W parę tygodni po upadku Warszawy w 39 roku, tworząca się organizacja wojskowa zwróciła się do mnie z propozycją współpracy. Odpowiedziałem, że jako oficer rezerwy czuje się zmobilizowany i wobec tego nadal podległy rozkazom władz wojskowych. Zaproponowano mi udział w pracy bezpośrednio związanej z sabotażem i dywersją. I chociaż jako człowiek zajmujący się przedtem nauką nigdy przedtem nie miałem z tem nic wspólnego, otrzymawszy rozkaz podjąłem się zadania”.
Sujkowski został skierowany na jeden z najniebezpieczniejszych odcinków pracy konspiracyjnej – dywersji i sabotażu. Na początku 1940 r. objął funkcję szefa Biura Studiów Środków Walki Sabotażowo-Dywersyjnej Związku Odwetu (ZO) Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej – rozbudowanego aparatu naukowo technicznego, zajmującego się opracowywaniem koncepcji i rozwojem środków walki sabotażowo dywersyjnej przeciwko okupantowi niemieckiemu. Powierzono mu również kierowanie Pracownią Środków Sabotażowo‑Dywersyjnych i organizację specjalnych kursów dla instruktorów i dowódców zespołów dywersyjnych z zakresu dywersji i sabotażu. Równolegle wykorzystywał zaplecze techniczne i infrastrukturalne PIG-u (w czasie okupacji Instytut pod niemieckim zarządem nosił nazwę „Amf für Bodenforschung Zweigstelle Warschau”), organizując podziemne laboratorium chemiczne dla najróżniejszych działań i potrzeb podziemia niepodległościowego (w latach 1940–1942).
W nocy z 29 na 30 maja 1944 r. w toku operacji Most II został odkomenderowany do Londynu jako emisariusz Dowódcy AK – gen. Tadeusza Bór-Komorowskiego do Naczelnego Wodza, gen. Kazimierza Sosnkowskiego. Oprócz Sujkowskiego „Leliwy”, na pokład samolotu Dakota zabrano również: płk. Romana Rudkowskiego „Rudy” (szefa Wydziału Lotnictwa KG AK) i przedstawiciela Stronnictwa Ludowego – Jana Domańskiego „Bartnicki”.
Po przybyciu do Londynu, Sujkowski został awansowany do stopnia majora i otrzymał Krzyż Walecznych, wraz z przydziałem do Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Jako kierownik Wydziału Operacyjnego (sierpień 1944 – marzec 1945 r.) otrzymał polecenie uporządkowania całej korespondencji operacyjnej dotyczącej zmagań powstańczych w Warszawie.
Etap londyński w biografii Sujkowskiego odegrał znaczącą rolę, której ówcześnie mógł nie doceniać sam bohater artykułu. Według pierwotnych założeń, praca Sujkowskiego miała być reportażem dla londyńskiej Polonii o przebiegu wypadków, które rozegrały się w sierpniu i wrześniu 1944 r. w Warszawie. Jednak okazało się, że powstała pierwsza tak rozbudowana, źródłowa monografia walk powstańczych, zawierająca całość wiedzy jaką wówczas dysponowały polskie władze wojskowe i cywilne na emigracji. Mając dostęp do materiałów źródłowych m.in. szyfrowanych depesz, meldunków, raportów i pozostałej korespondencji, stworzył Sujkowski pierwszą monografię ostatniej bitwy Rzeczypospolitej, która nie figuruje w wykazie bibliograficznym większości powojennych opracowań dotyczących Powstania Warszawskiego.
„Bitwa o Warszawę 1944”, bo taki tytuł nadał swojemu studium strategicznemu Autor, opracowana została na podstawie m.in. szyfrowanych depesz sztabowych, komunikatów prasowych, nasłuchów powstańczej radiostacji „Błyskawica”, relacji uczestników walk (w tym m.in. gen. T. Komorowskiego „Bora” i części jego sztabu), konspiracyjnych pism wydawanych w trakcie walk powstańczych (m.in. „Biuletynu Informacyjnego”, „Robotnika”, „Polska Walczy” czy „Rzeczypospolitej”) etc. Ponadto opracowanie zawiera załączniki w postaci: map, szkiców sytuacyjnych, wykresy, a także fotografie lotnicze wykonane przez brytyjskich pilotów z okresu walk o stolicę.
Jak zaznaczył sam Autor we Wstępie opracowania: „W obrazie są luki – nie staramy się ich wypełnić, ale ze względu na znaczenie sprawy nie pominęliśmy ani jednego autentycznego źródła, ani jednej depeszy. Niektóre miejsca proszą się o interpretację, unikamy tego zupełnie w przedstawieniu materiału. Stawiamy sobie więcej znaków zapytania niż to robi czytelnik […] Monografię, która przedstawiałaby całość, będzie można opracować w bliżej nieznanej przyszłości – dziś dajemy obraz taki, jaki można sobie odtworzyć, a że chcemy być ściśli, białe plamy pozostaną plamami niewypełnionymi. Mimo dużej ilości pracy włożonej w ciągu półrocza, jest rzeczą pewną, iż opis roi się od nieścisłości – gdyż najlepsze źródła plączą daty lub inne szczegóły nieprawdopodobnie. To też uważam, iż jest to rodzaj pierwszego wydania […] Pomimo tych wszystkich zastrzeżeń, trzeba stwierdzić, że materiał jest obfity i źródłowy, mimo jego niekompletności. I – uwaga autora – zjawisko jest tak wielkie, że ujęcie go i to z bliska, bez potrzeby perspektywy czasu, jest rzeczą bardzo trudną – czytelnik zechce o tym pamiętać”.
Major Sujkowski w swojej pracy podjął się omówienia szeregu zagadnień związanych z genezą zbrojnego zrywu w stolicy przez siły Armii Krajowej przeciwko niemieckiemu okupantowi m.in. opisując Warszawę jako teren do prowadzenia działań zbrojnych (z uwagi na kwalifikacje zawodowe i doświadczenie czteroletniej walki na odcinku sabotażowo-dywersyjnym w okręgu warszawskim), przybliża warunki codziennej egzystencji nie tylko osób związanych z konspiracją, ale także ludności cywilnej w okupowanej przez Niemców stolicy, zarysowuje kulisy polityczne i sytuację międzynarodową przed wybuchem Powstania i niewątpliwie jako pierwszy z autorów – omawia postępowanie państw anglosaskich i Sowietów w przededniu decyzji o podjęciu walk, jak i w trakcie Powstania Warszawskiego.
Być może wyżej wskazane zagadnienia, które zostały poruszone przez Sujkowskiego sprawiły, że pierwsza monografia powstańczej Warszawy nie została dopuszczona do publikacji i spoczęła w emigracyjnych archiwach na przeszło 80 lat.
Po raz pierwszy „Bitwa o Warszawę 1944” ukazała się w 2013 r. z inicjatywy córki majora – Danuty Sujkowskiej-Francki (sanitariuszka w Powstaniu Warszawskim o pseudonimie „Danka” w punkcie sanitarnym w Instytucie Głuchoniemych), która podjęła się wysiłku, opracowania i opublikowania prywatnym sumptem dzieła ojca („Bitwa o Warszawę 1944”, wyd. I, Warszawa 2013).
• Autor jest historykiem i pracownikiem Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Szczecinie.