Rozmowa z Oskarem Krupeckim, laureatem plebiscytu „Kuriera Szczecińskiego” na najlepszego trenera roku 2022
Oskar Krupecki, trener pływaków MKP Szczecin, został najmłodszym laureatem plebiscytu „Kuriera Szczecińskiego”. W 68-letniej historii Czytelnicy w kategorii trener roku nigdy wcześniej nie wybrali tak młodego szkoleniowca. Co ciekawe, Oskar Krupecki wygrał plebiscyt „Kuriera”, mimo że w „10” najlepszych sportowców nie znalazł się żaden z jego podopiecznych.
– Jak pan odebrał informację, że to właśnie pan został wybrany trenerem roku 2022?
– To było nieprawdopodobne zaskoczenie. Był szok i niedowierzanie. Gdy wyczytywane były kolejne nazwiska i na liście nie było żadnego z pływaków, szykowałam się już na zakończenie ceremonii i udanie się do bufetu. A potem była euforia, gdyż niespodziewanie stanąłem na scenie.
– Jedną z pierwszych osób, która pogratulowała panu sukcesu, był ojciec Krzysztof. Co 20-krotny triumfator naszego plebiscytu powiedział synowi?
– Myślę, że tatę rozpierała duma. Widziałem, że bardzo się wzruszył i chyba zakręciła mu się łza w oku. W młodości często byłem świadkiem jak to tata odbierał wyróżnienia w plebiscycie „Kuriera”. Jako chłopca na ceremonię przyprowadzała mnie babcia, a gdy zaczynał się tradycyjny plebiscytowy bal, zabierała mnie do domu do spania, a tata świętował z całą wioślarską ekipą. Mam nadzieję, że jeszcze wrócą takie wielkie plebiscytowe gale z hucznymi balami.
– Co jest tajemnicą pana sukcesu? W szczecińskim klubie mimo młodego wieku i krótkiego trenerskiego stażu pracuje pan z dwoma czołowymi zawodnikami Karolem Ostrowskim i Konradem Czerniakiem.
– Myślę, że mój sukces zawdzięczam właśnie tym zawodnikom. To oni, startując na najważniejszych międzynarodowych imprezach, mnie promują. Tata, który jest moim trenerskim autorytetem, zawsze powtarzał mi, że zawodnika, z którym się pracuje, trzeba zrozumieć i złapać z nim dobry kontrakt. Trener lepiej widzi wiele rzeczy, ale musi zrozumieć zawodnika.
– Panu sztuka łapania kontaktu udała się w dwóch przypadkach doskonale. Karol Ostrowski po dwóch latach pobytu w USA zdecydował się na stałe wrócić do Szczecina, a Konrad Czerniak przed przeprowadzką do Szczecina przyznał oficjalnie, że od dawna chciał z panem pracować.
– Rzeczywiście, Karol spędził dwa lata w Stanach. Pierwszy rok miał niezwykle udany. Bardzo chwalił sobie tamtejsze treningi i zrobił ogromny progres. Był w „10” najszybszych sprinterów rankingów akademickich. Później nie było już tak kolorowo i po szczerej rozmowie Karol przyznał, że stęsknił się już za Polską i treningami ze mną w Szczecinie. Postanowił na stałe wrócić w rodzinne strony. Z Konradem pracujemy wspólnie od września. Sezon zimowy poświęciliśmy na regenerację i poznanie siebie. Po ciężkim sezonie miał bardzo spokojne treningi, ale mimo to przed kilkoma tygodniami na mistrzostwach Hiszpanii uzyskał wyniki, które podczas mistrzostw Polski powiększyłyby medalową kolekcję MKP. A wszystko to mimo że jeszcze nie włączyliśmy do treningu siłowni.
– Czego zatem możemy się spodziewać w nowym sezonie i jakie są plany pana zawodników?
– Najważniejsze dla Karola i Konrada są tegoroczne mistrzostwa świata. Kwalifikację do tych zawodów można zdobyć na jednaj z trzech imprez w kraju. My będziemy celować z formą tak, aby minima uzyskać podczas kwietniowych mistrzostw Polski.
– Czy w grupie zawodników, z którymi pan pracuje, są obok wspomnianych dwóch seniorów młodzi pływacy, o których wkrótce możemy też usłyszeć?
– Pracuję też z grupą młodzieżowców i juniorów. Z Wodnika Police przeniósł się pod moje skrzydła niezwykle uzdolniony delfinista Kacper Czapla. Trenuje ze mną także żabkarz Aleksander Król, który w ostatnim czasie zrobił ogromny progres i z 30. miejsca awansował na 6. pozycję w klasyfikacji juniorów 16-letnich w Polsce.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI