Środa, 17 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Upodobał sobie szkatułki

Data publikacji: 13 grudnia 2020 r. 08:36
Ostatnia aktualizacja: 27 września 2022 r. 16:13
Upodobał sobie szkatułki
 

Stanisław Olas ze Stargardu jest szkutnikiem, żeglarzem, hodowcą gołębi ozdobnych i rzemieślnikiem. Własnymi rękoma robi maszyny do obróbki drewna, a potem wykorzystuje je do tworzenia użytkowych i niepowtarzalnych szkatuł na różne bibeloty.

Różne drewniane przedmioty użytkowe, w tym głównie szkatuły, powstają w niewielkim przydomowym warsztacie przy ul. Towarowej w Stargardzie. W tym roku Stanisław Olas właśnie go zamknął, bo zimno nie pozwala mu w nim pracować. Ale to czas na wymyślenie nowych projektów, zrobienie szkiców, przygotowanie do obróbki. Ruszy z tym na wiosnę. Pomysłów nie brakuje, a w szufladzie czeka 30 gotowych rysunków.

Stargardzianin własnoręcznie zrobił sobie kilka maszyn do obróbki drewna, kilka dokupił.

– Zrobiłem sobie piłę taśmową do wycinania szkatuł, która mi latami służyła, zmontowałem też sobie tokarkę – opowiada Stanisław Olas. – Później skonstruowałem taką półprofesjonalną. Też do dziś mi się sprawdza. Na niej wycinam elementy swoich szkatuł. Nad jedną pracuję nawet 30 godzin. Najwięcej pracy pochłania wykończenie. Jak mi się jakaś szkatułka nie podoba, odstawiam ją. Wracam do niej później.

Pan Stasiu, jak mówią do niego wszyscy, zrobił już kilkadziesiąt szkatułek na biżuterię. Największe wrażenie robią te w kształcie skrzypiec. Solidne, duże, z dwoma szufladami i zazwyczaj z artystycznym wykończeniem główki skrzypiec, na przykład głową konia. Spod rąk stargardzianina wychodzą też szkatuły w innych kształtach. To przykładowo wiejska baba, wiejski chłop, sowa, żołnierz czy strażnik z halabardą. Robi też minikomody do przechowywania drobnych rzeczy. Swoje rękodzieło pan Stasiu pokazywał w różnych miejscach. W tym roku na Międzynarodowej Wystawie Rękodzielniczej w Barzkowicach. Planował też wystawę na Dniach Stargardu, ale epidemia te plany zniweczyła.

– Kolegom bardzo podobają się moje skrzypce – mówi stargardzianin. – Większość rozdałem. Robię też drewniane długopisy i pióra. Są niepowtarzalne. Niektórzy chcą mieć oryginalne rzeczy. Ja takie właśnie robię. Teraz przymierzam się do nowej szkatuły. Będzie to żołnierz wojen napoleońskich z karabinem.

Stanisław Olas jest z zawodu szkutnikiem. Zawodowe szlify zdobywał w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego w Szczecinie na kierunku szkutniczym. Pracował w stoczni jachtowej w Szczecinie-Dąbiu, później w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego, a ostatnie 15 lat przed emeryturą przepracował w stargardzkim domu dziecka, gdzie był konserwatorem, taką złotą rączką od wszystkiego.

Majsterkowanie to ulubione zajęcie pana Stasia. W pracowni Młodzieżowego Domu Kultury w Stargardzie robił modele żaglowe sterowane radiem. Zdobył nawet wicemistrzostwo Polski. Stanisław Olas to także zapalony żeglarz, dziś z 35-letnim stażem, członek klubu żeglarskiego „Grot”. Miedwie przepłynął wzdłuż i wszerz, ale pływał też po innych akwenach w regionie. Jako szkutnik zajmował się budową jachtów, żaglówek, łodzi i ich remontami. Jacht dla siebie, w formie kutra holenderskiego, zrobił sam. To był jeden z jego pierwszych jachtów. Kilka lat pływał nim po Miedwiu. Zrobił ich kilka. Ale zdrowie już nie pozwala 72-letniemu panu Stasiowi na pływanie. Jacht trzeba było sprzedać.

– Mogę sobie teraz popływać, ale w kokpicie – śmieje się. – Ale swoje już przeżyłem i na szczęście mam inne pasje. Zresztą, ja się nigdy nie nudzę. Nawet jak nic nie robię.

Stanisław Olas to także, od 15 lat, hodowca gołębi ozdobnych, dwukrotnie odznaczony członek Polskiego Związku Hodowców Gołębi. Za garażem ma gołębnik, a w nim 30 ukochanych ozdobnych gołębi krótkodziobych.

– Moje gołąbki były na różnych wystawach w Polsce – wspomina. – Zawsze z pucharami wracałem. Jeden zdobył nawet mistrzostwo Polski. Bywałem na wystawach w Czaplinku, Gorzowie, Kobylnicy, wystawiałem je też na targach rolnych w Barzkowicach. Zawsze było nimi duże zainteresowanie. Zresztą, moje drewniane twory też się ludziom podobają. I to daje mi największą radość. ©℗

Tekst i fot. Wioletta MORDASIEWICZ

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Staszek Gie
2020-12-13 14:56:37
Podziwiam, ładne - szkoda iż mało zdjęć. Takie informacje o innych, uprawiających swe hobby są dla mnie bardziej interesujące i budujące w czasach "korony" niż "czarne parasolki", profesor US na "zadymie" itp.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA