Środa, 25 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Rozmowa z latarnikiem. Kto najszybciej pokona 200 schodów?

Data publikacji: 17 sierpnia 2018 r. 18:49
Ostatnia aktualizacja: 24 czerwca 2019 r. 10:24
Rozmowa z latarnikiem. Kto najszybciej pokona 200 schodów?
 

Rozmowa z latarnikiem niechorskiej latarni morskiej Robertem Kwiecińskim

Decyzja o budowie latarni morskiej w Niechorzu zapadła w 1860 r. Budowano ją sześć lat z cegły licowanej. W ówczesnych czasach światło powstawało w wyniku spalania oleju rzepakowego, którego rocznie zużywano prawie dwie tony. W 1945 r. latarnia została zniszczona, a odbudowano ją już trzy lata później. Zainstalowano wówczas oświetlenie elektryczne, które wraz z postępem techniki było zmieniane na coraz nowocześniejsze, dzięki czemu dziś światło widać z odległości ok. 40 km.

– Ile razy dziennie wchodzi pan na szczyt latarni?

– Mam do pokonania 200 schodków, którymi na taras widokowy docierają turyści, plus osiem, którymi docieram do najważniejszego elementu latarni, jakim jest światło. Wchodzę tam raz dziennie, rano po przyjściu do pracy.

– Jak długo pan wchodzi?

– Nawet nie mierzyłem czasu, chociaż tyle lat już to robię. Wiem tylko, że bardzo często staję i odpoczywam przed pokonaniem ostatniego odcinka.

– Jaki jest cel odwiedzin świateł?

– Codziennie zmywam żarówki spirytusem. Siadają na nich owady, niekiedy dość duże, więc jest ryzyko, że tłuszcz, jaki z nich powstaje, mógłby uszkodzić żarówkę. Niekiedy po ulewnym deszczu woda się przedostaje i także trzeba ją wytrzeć.

– Co to są za żarówki?

– Są to specjalne 1000-watowe żarówki produkcji Philipsa lub firmy Osram, które wytrzymują do trzech miesięcy. Potem trzeba taką żarówkę wymienić na nową.

– A jak się w nocy żarówka przepali?

– Włącza się automatycznie druga…

– A jeśli ta się przepali?

– Odnotowuje to Biuro Obsługi Nawigacyjnej w Świnoujściu i wysyła informację w eter. Ale to rzadkość. Na szczycie latarni umiejscowiony jest bowiem nadajnik GPS kosztujący ok. 1 mln zł, który wysyła do statków sygnały podające dokładne położenie. To pozwala ustalić ich pozycję. W przypadku awarii prądu włącza się po dwóch sekundach awaryjne zasilanie i system znowu działa.

– Pracuje pan przez całą dobę – jak słynny latarnik z noweli Henryka Sienkiewicza?

– Pracuję 8 godzin dziennie. Owszem, kiedyś praca na tej latarni była całodobowa, ale jak przyszła technika, to wystarczy jeden latarnik. Pracę zacząłem 10 lat temu, a od sześciu lat jestem jedynym pracownikiem.

– Podobno latarnia przynosi szczęście młodym parom…

– Owszem, było kilka sytuacji, że pan młody oświadczał się swojej wybrance na szczycie latarni. Były także dwa śluby przed latarnią. Nie ma z tym najmniejszych problemów. Wystarczy tylko wcześniej zgłosić taką propozycję i zgodę Urząd Morski wydaje szybko. Nic to nie kosztuje.

– A pan młody wniósł po ślubie swoją wybrankę na rękach na szczyt latarni?

– Jeszcze tak się nie zdarzyło, ale kto wie, co będzie jutro?

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Mirosław Kwiatkowski

* * *

W sobotę (18 sierpnia) z okazji Dnia Latarnika Stowarzyszenie Miłośników Latarni Morskich zaprasza do Niechorza na Festyn Latarnika. O godz. 10 odbędzie się bieg na czas na szczyt latarni. Dotychczasowy rekord wynosi 36 sekund. Zapisy godzinę przed startem.

Po biegu odbędą się gry i zabawy dla wszystkich wczasowiczów. Będzie także okazja do bezpłatnego wejścia na szczyt latarni dla wszystkich chętnych. Będą mogli to zrobić aż do północy.

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA