Jeżdżąc po ulicach nadmorskich miasteczek, należy uważać na rowerzystów. Mają oni bowiem dziwny zwyczaj, że na ruchliwej jezdni jadą dwójkami tuż koło siebie, by prowadzić rozmowę. Odrębny temat to turyści szalejący na elektrycznych skuterkach na trzech kółkach.
Plagą w nadmorskich miasteczkach są także jeżdżący ulicami czterokołowymi gokartami, niekiedy także środkiem ulicy. Bywa tak, że na czołowym miejscu z przodu – niczym zderzak – siedzą małe dzieci, gdyż rodzice wychodzą z założenia, że przecież jak będzie jakaś kolizja, to pociechom nic się nie stanie. Mądry Polak po szkodzie – chciałoby się rzec.
Zniknęły z nadmorskich ulicy wypożyczalnie skuterów elektrycznych i quadów, na których szaleli wczasowicze. Dziś trzeba mieć na to uprawnienia. Zmorą stały się natomiast elektryczne skuterki na trzech kółkach, których w wypożyczalniach jest bez liku. Są na każdej ulicy. Kupowane po śmiesznych cenach chińskie trójkołowce już po kilku tygodniach wypożyczania zaczynają przynosić dochód. Pożycza się je każdemu, bez względu na wiek. Przychodzi tata z 10-latkiem i obaj po chwili szaleją na ulicach.
Przypomnę, że w zeszłym roku 10-latka w Pogorzelicy nie opanowała rękojeści gazu, wywróciła się i wpadła pod samochód. Helikopter zabrał ją do szpitala. Tatuś jechał z przodu i był (do czasu) szczęśliwy, że dziecko ma frajdę na wakacjach. A potem szpital i gips…
Właściciele wypożyczalni nie patrzą, czy ktoś ma prawo poruszać się pojazdem po ulicach, czy też nie, bo dla nich liczy się jedynie kasa, niekiedy 30 zł za godzinę, czyli jak dzień jest „dobry”, to w tydzień mamy zwrot kosztów zakupu trójkołowca. A sezon krótki i trzeba wyjść na swoje.
Odrębną sprawą jest styl jazdy kierujących tymi pojazdami. Jadąc za nimi, trzeba się liczyć, że kierujący nagle może wykonać zakręt bez sygnalizacji, wymusić pierwszeństwo przejazdu, czy też po prostu się wywrócić, co też się zdarza. I co z tego, że kierowca samochodu nie jest winny, skoro będzie musiał „ciągać się” po policyjnych przesłuchaniach, nie mówiąc już o naprawie karoserii na swój koszt. Może dochodzić swoich praw w sądach od winnego, ale ten powie, że to nie jego pojazd i trzeba będzie walczyć o pieniądze z wypożyczalnią.
Całkiem inną sprawą jest brak na głównych arteriach nadmorskich miasteczek policyjnych patroli pieszych, które miałyby tu pole do popisu. Widziałyby, kto wyprzedza na przejściach dla pieszych, dzieci kierujące trójkołowcami czy też rowerzystów łamiących przepisy. Mundurowi patrolują jednak ulice w klimatyzowanych mercedesach, bo na sezon przyjechali na koszt nadmorskiej gminy ze Szczecina. ©℗
Tekst i fot. M. Kwiatkowski
Na zdjęciu: Klasyczny obrazek łamania przepisów. Dorosły z dzieckiem nawracają na skrzyżowaniu, czego czynić nie wolno. Nikt nie sygnalizuje ręką zmiany kierunku ruchu.