Pomyśleli cztery lata temu, że miło będzie, gdy sąsiedzi mieszkający po obu stronach Odry zaczną spotykać się na wspólnej wigilii. Posłuchają kolęd, zaśpiewają, pogadają przy grzanym winie, kawie i cieście.
Pierwszą wigilię nad Odrą zorganizowaliśmy z Krzyśkiem Gmiterem i Karlem Lauem w Rosow. Od trzech lat robimy ją w Mescherin – mówi pomysłodawca wspólnego kolędowania Marek Brzeziński.
W jedną z ostatnich przedświątecznych niedziel tego roku protestancki kościółek w Mescherin, stojący na wzgórzu sto metrów od Odry, ledwo pomieścił gości. Witali ich, a potem spotkanie prowadzili Marek Brzeziński i Marta Szuster, Polka mieszkająca w Staffelde, którą sąsiedzi wybrali na radną gminy Mescherin.
Najpierw zabrzmiał mocny, piękny głos Klary Gmiter. Pani Klara to aktorka i śpiewaczka o korzeniach francusko-niemiecko-portugalskich. Mieszka w Pniewie pod Gryfinem, dokąd przyjechała z Niemiec za głosem serca. Gdy śpiewała „O, Tannenbaum”, wszyscy obecni w kościele zasłuchali się. Niemcy wtórowali jej cicho, a Polacy nucili tę kolędę, którą zapamiętali ze szkolnych lekcji niemieckiego.
Potem Klara Gmitter śpiewała piosenki z repertuaru Edith Piaff. Brzmiały pięknie. Gdy skończyła, dziękowano jej gorącymi brawami.
Ludzie zapatrzyli się następnie w filmowe wspomnienia Leopolda Granisa z Gryfina, który w czasie wojny był wywieziony na Syberię i stamtąd po wojnie przyjechał nad Odrę, oraz Axela Bieseke, którego rodzina przesiedliła się do Staffelde prawie sto lat temu z rosyjskiego Uralu.
O współczesnym świętowaniu Axel Bieseke mówił: Dla naszej rodziny jest ważne, żeby w Wigilię być razem, dla nas ważna jest rozmowa. Dlatego co roku w pierwszy dzień świąt idziemy całą rodziną na spacer. Przechodzimy przez granicę do Pargowa, dalej idziemy nad Odrą, a potem wracamy do Staffelde. Spacer nazywamy spalaniem kalorii po kaczce świątecznej.
Gdy film się skończył, z koncertem wystąpili podopieczni Domu Pomocy Społecznej Nowe Czarnowo. To właśnie im pomaga Stowarzyszenie Pokolenia Pokoleniom, którego prezesem jest Marek Brzeziński. Pomaga także seniorom, współpracując z Gryfińskim Uniwersytetem Trzeciego Wieku.
Ukoronowaniem wieczoru w kościele było wspólne odśpiewanie najpiękniejszej kolędy. W tym roku „Cicha noc” brzmiała mocniej niż „Stille Nacht”, w odróżnieniu od lat poprzednich. Była to bowiem pierwsza wspólna wigilia w Mescherin, w której uczestniczyło znacznie więcej Polaków niż Niemców.
Na koniec wszyscy podzielili się opłatkiem.
A chwilę później znaleźli się w wiejskim domu spotkań, gdzie serwowano grzane wino i podawano ciasta. Urszula Łacny-Kwietniewska, szefowa Gryfińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, prezentowała swój dawny dom w miniaturze: pokój dzieciństwa, kuchnię, salon ze stołem przygotowanym do wigilii. Tworzeniem budowli i wnętrz w skali 1:10 zainteresowała się, gdy miała już sporo wolnego czasu. Zbudowała domy, których już nie ma w Gryfinie: zakład szewski, zegarmistrzowski, także salonik madame Pompadour, a chce zbudować Operę Paryską. Jej blog, na którym prezentuje swoje prace, odwiedziło już 140 tys. internautów z całego świata.
Wigilie nad Odrą z hasłem rzuconym niegdyś przez Karla Laua: „Sąsiedzi muszą dobrze się znać” planowane są na kolejne lata. Marek Brzeziński myśli o tym, żeby jedna odbyła się w polskim kościele, stojącym na wschodnim brzegu rzeki, która łączy sąsiadów.
W Mescherin mówił: Żyjemy w czasach rozproszonej uwagi. Mamy potrzebę, aby choć na chwilę skryć się przed gwarem świata w małym kościółku nad Odrą. Mamy potrzebę skupienia się w sobie i koncentracji na drugim człowieku. Wszystko po to, aby zobaczyć siebie i swoje miejsce na ziemi.
***
Wśród gości wigilii nad Odrą byli m.in. Martin Gorhol, sekretarz stanu w rządzie Brandenburgii i pełnomocnik Brandenburgii przy władzach federalnych oraz burmistrz Gryfina Mieczysław Sawaryn.
Spotkanie przygotowali jak co roku: Marta Szuster, Marek Brzeziński, Stowarzyszenie Pokolenie Pokoleniom, Gryfiński Uniwersytet Trzeciego Wieku oraz Katarzyna Jackowska i Niels Gatzke ze Stowarzyszenia RAA Perspektywa w Löcknitz.
Elżbieta BRUSKA
Dziennikarka „Kuriera Szczecińskiego”, tłumaczka, przełożyła na polski powieści Elizabeth von Arnim.