Wtorek, 25 listopada 2025 r. 
REKLAMA

Napięcia między stolicami

Data publikacji: 15 grudnia 2021 r. 12:54
Ostatnia aktualizacja: 23 marca 2022 r. 08:43
Napięcia między stolicami
Olaf Scholz Fot. Wikipedia (licencja: CCA SA 4.0 International)  

Pierwsze wizyty Olafa Scholza i Annaleny Baerbock w Polsce nie były kurtuazyjne, jak przynajmniej nakazywałby dyplomatyczny zwyczaj. Potwierdziły, że między obu stolicami trwa czas trudny, mimo że przyjazd nowego kanclerza i nowej minister spraw zagranicznych do Warszawy poprzedziło przekonanie, wyrażone w umowie koalicyjnej partii, tworzących nowy rząd federalny, że stosunki polsko-niemieckie są przyjazne.

REKLAMA

Kanclerz Scholz powtórzył to w Warszawie, lecz bez echa. Niemieckie media podkreślały też, że nie zareagował, przynajmniej oficjalnie, na rozwieszone w mieście plakaty, zrównujące władców III Rzeszy z politykami współczesnej RFN. Jeśli więc chodzi o atmosferę wizyty, sprawdziło się przewidywanie popularnego tygodnika „Focus”, który dwa dni przed nią określenie „przyjazna” („Freundschaftsbesuch”) wziął w cudzysłów. Co będzie dalej? Traktat Polska – RFN o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy obowiązuje.

Berlin będzie bronił wspólnotowych zasad unijnej praworządności, bo odstąpienie od nich mogłoby oznaczać kres Unii, a co za tym idzie – zakotwiczenia Republiki Federalnej w europejskiej wspólnocie państw, co jest jednym z filarów współczesnej niemieckiej państwowości. Wśród nich jest także – co oczywiste – demokracja, federalizm i pamięć o historii, akcentująca nieprzedawnialność doświadczenia nazizmu i  niemieckiej winy. Liczne świadectwa trwałej pamięci o tym są w samym Berlinie. Powstanie kolejne – miejsce pamięci i spotkań, poświęcone polskim ofiarom wojny i niemieckiej okupacji.

Można oczekiwać, że rozmowy o rozumieniu praworządności w UE będą trwać, tak jak o koncepcjach Europy federacyjnej i Europy ojczyzn, przy czym Polska, w przeciwieństwie do Niemiec, nie ma doświadczeń państwa federalnego.

Berlin nie zgodzi się na debatowanie o wojennych reparacjach, co kanclerz Scholz powtórzył. Niemcy uważają, że sprawy te rozstrzygnął traktat 2+4, który stał się podstawą zjednoczenia Niemiec, ich traktatów z Polską, Czechami i Słowacją, Węgrami, gwarantem ostateczności powojennych granic. Sygnatariuszami traktatu były cztery mocarstwa. Raczej żadne z nich nie zgodzi się na jego renegocjacje. Można jednak sobie wyobrazić, że zgodzi się Moskwa i wesprze Warszawę w żądaniu reparacji. Co wtedy?

Berlin i Warszawa mają podobne zdanie, jeśli chodzi o sytuację na Ukrainie i agresywne kroki Rosji wobec niej. Postawa Moskwy zmniejszyła nawet dystans w ocenach Nord Stream 2.

Berlin popiera umacnianie przez Polskę granicy z Białorusią, lecz ma odmienny stosunek do migrantów i upomina się o przestrzeganie praw człowieka. W ostatnich miesiącach Republika Federalna przyjęła u siebie około 10 tysięcy migrantów, którzy dotarli do niej z Białorusi przez Polskę. Berlin mógłby cofnąć ich do Polski, bo zgodnie z prawem unijnym, w Polsce powinni zostać zarejestrowani i złożyć wnioski azylowe. Nie zrobił tego i nie zrobi.

Republika Federalna – jako państwo – nie boi się migrantów, choć wielu jej obywateli ma odmienne zdanie, w czym celuje narodowo-radykalna AfD. Notabene entuzjastycznie popiera ona działania Polski na granicy z Białorusią.

Współczesne niemieckie doświadczenie z migrantami jest inne niż polskie. Co czwarty mieszkaniec RFN ma nieniemieckie pochodzenie. Daje to 10,6 mln osób, czyli 26 proc. mieszkańców. Najwięcej w Niemczech jest Turków (1,5 mln), Polaków (867 tys.), Syryjczyków (700 tys.) i Włochów (643 tys.).

W latach 2015-2016 Republika Federalna przyjęła 1,5 mln uciekinierów głównie z Syrii. Pomagali im wolontariusze, w tym Polacy, m.in. Anna Alboth, organizatorka słynnego marszu do Aleppo. Mieszkając dziś z rodziną w Budapeszcie, dołączyła do Grupy Granica na Podlasiu i pomagała migrantom w przygranicznych lasach. Tragizm ich położenia opisała w szkockim „Guardianie”, jednej z najbardziej opiniotwórczych gazet świata.

Migranci potrzebują pomocy. O stosunku do nich społeczeństwa RFN świadczy choćby fakt, że w popularnym plebiscycie na Berlińczyka Roku 2015 zwyciężył Philipp Bertram, współorganizator Berlińskiej Akcji Pomocy Uciekinierom. Zdecydowana większość migrantów integruje się w niemieckim społeczeństwie. W nowym Bundestagu ponad osiemdziesięcioro posłów ma korzenie migranckie, a jego wiceprzewodniczącą jest Saliha Aydan Özoğuz (SPD), obywatelka Niemiec i Turcji. Niemieccy demografowie uważają, że RFN powinna rocznie przyjmować 400 tysięcy migrantów, żeby utrzymać efektywność gospodarki i spójność państwa. Polska też przyjmuje migrantów, głównie ekonomicznych, a mimo to wokół problemu migracji, który będzie narastał, tworzy się złą atmosferę.

Polsko-niemieckie pogranicze, gdzie przekraczanie granicy, swoista forma migrowania, jest codziennym doświadczeniem wielu osób, odczuwa napięcia między Berlinem a Warszawą. Powodują niepokój, bo transgraniczne kontakty są tu normalne i bardzo dobre. Nie słychać, by odpryski napięć uderzały w pogranicze, lecz im szybciej zostaną rozładowane, tym lepiej.

Przypomnijmy: w tym roku minęła 30. rocznica podpisania traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy.

Bogdan TWARDOCHLEB

REKLAMA

Komentarze

dodam
2021-12-18 00:14:42
że w przeciwieństwie do Niemiec Polska ma autentyczne tradycje wielonarodowościowe ale przyjęła z pokorą lekcje wyniesione z nieudanych wielowiekowych eksperymentów multikulti, Niemcy też w porównaniu z Polską maja bardzo ograniczone doświadczenia związane z fundamentalizmem islamskim - A co z odszkodowaniem dla rodziny zamordowanego w wyniku niemieckiej polonofobi polskiego kierowcy? Pocieszne że kraj taki jak Niemcy który nie rozliczył się ze swojej ciemnej przeszłości próbuje pouczać Polskę..
Aby odpowiedzieć na komentarz, musisz być zalogowany.
Przypomnijmy
2021-12-18 00:07:57
że nadal obowiązuje dekret Hermanna Göringa o delegalizacji mniejszości polskiej w Niemczech i konfiskacie jej majątku - przypomnijmy że to już 81 lat niemieckiego uporu w trwaniu przy nazistowskim prawie. Warto byłoby również wspomnieć o cenzurze mediów w Niemczech a także o skrajnym upolitycznieniu systemu sadowego - skrajny szowinizm niemieckich sędziów jest bez precedensu wcale EU - dochodzi do negowania holokaustu w wyrokach niemieckich sadów. Niemcy to chory członek EU.
Aby odpowiedzieć na komentarz, musisz być zalogowany.
Tylko zalogowani użytkownicy mają możliwość komentowania
Zaloguj się Zarejestruj
REKLAMA
REKLAMA