Wtorek, 16 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Dwa kraje – jedna gospodarka

Data publikacji: 27 czerwca 2019 r. 11:34
Ostatnia aktualizacja: 29 czerwca 2019 r. 20:39

30 lat zacieśniania relacji gospodarczych między Polską a Niemcami sprawiło, że przedsiębiorcy z obu krajów w dużym stopniu uniezależnili się od politycznej koniunktury. Firmy radzą sobie coraz lepiej, bo działają długofalowo, nie oglądając się na polityczne prądy między Warszawą a Berlinem.

Określenie „Polnische Wirtschaft” (polska gospodarka) przez długie lata było w Niemczech synonimem chaosu, złego zarządzania i braku efektywności. Ostatnie lata stałego wzrostu gospodarczego nad Wisłą sprawiły jednak, że takie stereotypowe podejście straciło na znaczeniu, a polskie sukcesy gospodarcze zostały zauważone i docenione przez zachodniego sąsiada. Wymiana handlowa między oboma krajami kwitnie, a aż 95 procent niemieckich przedsiębiorców, którzy zainwestowali w Polsce, zrobiłoby to ponownie – taki wniosek wynika z tegorocznej ankiety przeprowadzonej przez berlińską Izbę Przemysłowo-Handlową.

Choć w relacjach dwustronnych niemieckie inwestycje w Polsce nadal dominują, nie jest to już wymiana jednotorowa. Coraz więcej polskich firm inwestuje w Niemczech, coraz więcej Polaków zakłada też tutaj swoje firmy. W samym Berlinie zarejestrowanych jest obecnie 9400 polskich firm i nie są to bynajmniej w większości firmy budowlane czy zajmujące się sprzątaniem. Polacy inwestują dzisiaj w Niemczech w niemal każdej branży i dobrze sobie radzą na tym wymagającym rynku.

O pozytywnej zmianie wizerunkowej mówili uczestnicy 8. Polsko-Niemieckiego Sieciowego Spotkania Przedsiębiorców i Organizacji Wspierających Rozwój Biznesu, które pod hasłem „Dwa kraje – jedna gospodarka” odbyło się na początku czerwca w Czerwonym Ratuszu w Berlinie.

– Współpraca z polskimi firmami zwłaszcza w branży IT układa się bardzo dobrze – mówi Adam Formanek, kierownik projektów międzynarodowych w organizacji SIBB w Berlinie, zrzeszającej firmy w szeroko rozumianej branży komputerowej. – Polskie firmy są bardzo dynamiczne, prezentują najwyższy światowy standard technologiczny.

Niemieccy przedsiębiorcy cenią sobie w polskich firmach elastyczność, otwartość na nowe technologie, a także świetne wykształcenie absolwentów polskich szkół wyższych, szczególnie o profilu informatycznym. W Polsce wciąż dużo tańsze są koszty zatrudnienia pracowników, pojawiła się zaleta inna, dość nieoczekiwana: szybkość i dostępność internetu i telefonii komórkowej.

Według raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) Niemcy znajdują się na jednym z ostatnich miejsc pod względem szybkości internetu. Mimo to usługi internetowe i telefonii komórkowej są tu najdroższe w Unii Europejskiej. Dla firm inwestujących w nowe technologie jest to poważne ograniczenie, mogące nawet zdecydować o wyborze lokalizacji firmy.

– Braki w dostępie do telefonii komórkowej na prowincji, słaby internet w miastach, a co za tym idzie brak dostępu do wielu aplikacji – to wszystko powoduje, że Niemcy wciąż przyzwyczajeni są do załatwiania spraw w wersji analogowej – stwierdza A. Formanek. – Tak samo działa administracja publiczna w Niemczech. Naprawdę Niemcy mogą w tych sprawach wiele się nauczyć od Polski.

Opinię tę potwierdza Marcin Pogodzik z niemieckiej firmy IT „iteratec”, która swoje przedstawicielstwo ma m.in. we Wrocławiu.

– Polakom rzeczywiście niewiele brakuje, jeśli porównywać ich z Niemcami – mówi M. Pogodzik. – Na pewno nie mamy jeszcze takiego kapitału, jakim dysponują Niemcy. Niekiedy brakuje nam też optymizmu, jaki mają niemieccy przedsiębiorcy podejmujący się różnych przedsięwzięć. Jeśli to robią, to zawsze z przekonaniem, że na pewno im się powiedzie.

* * *

Wiele wyzwań, przed którymi w najbliższych latach staną polscy i niemieccy przedsiębiorcy, jest jednak wspólnych. Bodaj najbardziej boleśnie odczuwalny jest w obu krajach brak pracowników i to w niemal wszystkich branżach. Szkoły kończą obecnie roczniki niżu demograficznego z przełomu lat 90 i 2000, a jednocześnie wiele osób przechodzi na emeryturę. W wielu zawodach dokonuje się prawdziwa zmiana pokoleniowa i nie wiadomo, kto zastąpi odchodzących pracowników. Już teraz przynosi to negatywne konsekwencje w polsko-niemieckich stosunkach biznesowych, np. w branży tekstylnej.

– Bardzo dużo firm tekstylnych w Polsce zamyka się z powodu braku pracowników – mówi Ake Rudolf, kierownik strategiczny Międzynarodowego Centrum Designu w Berlinie, które od kilku lat wspiera polsko-niemiecką współpracę w dziedzinie designu i branży tekstylnej. – Brakuje szwaczek, technologów produkcji, nie ma też klasterów wspierających firmy. Wiele zakładów rodzinnych nie wytrzymuje presji cenowych i jest zmuszonych zamknąć biznes.

Braki na rynku pracy to problem, z którym firmy po obu stronach Odry będą musiały sobie poradzić.

Monika STEFANEK

Wolna dziennikarka, mieszka w Berlinie

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Nie wiem czy pani Stefanek
2019-06-29 20:35:12
Wie ale dane statystyczne nie potwierdzają pani teorii jakoby Polska i Niemcy miały wspólną gospodarkę (na szczęście dla Polski!). W Niemczech właśnie trwa kryzys, gospodarka niemiecka rozwija się mniej niż 0.5% rocznie, tymczasem w Polsce gospodarka rośnie ponad 4% rocznie - kiepska koniunktura w Niemczech nie wpłynęła znacząco na koniunkturę w Polsce. Stereotypy na temat Polski są bardzo silne w Niemczech - potwierdzają to badania opinii publicznej w których ponad 71% Niemców nienawidzi lub nie lubi Polski i Polaków. Niestety Niemcy nawet nie podjęły trudu zmiany tradycyjnej od wieluset lat antypolskiej retoryki będącej jednym z elementów niemieckiej geopolityki wyrażonej w koncepcji Mitteleuropa... Niemcy muszą wykonać potężna pracę by zmienić tradycyjne stereotypy dotyczące Polski i Polaków - oznaczałoby to także konieczność dokończenia tak wcześnie przerwanej denazyfikacji.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA