Niemieckie media, szczególnie obszernie w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, informują o zaostrzającym się konflikcie z USA wokół gazociągu Nord Stream 2. Trzej amerykańscy senatorowie, republikanie: Ted Cruz, Tom Cotton i Ron Johnson zagrozili portowi promowemu Sassnitz-Mukran na Rugii niszczącymi – jak określili – sankcjami za udział w jego budowie.
Administracja USA od dawna krytykuje Nord Stream 2, podobnie jak Ukraina, Polska i kraje Europy Wschodniej oprócz Węgier. Amerykanie uważają, że gazociąg zanadto uzależni energetycznie Europę od Rosji i przyniesie Rosji nadmierne korzyści. Europejscy przeciwnicy prezydenta Donalda Trumpa zarzucają mu, że dążąc do zatrzymania importu gazu z Rosji do Europy, chce maksymalnie zwiększyć import płynnego LNG z USA.
Z końcem ubiegłego roku zaczęła obowiązywać w USA ustawa o ochronie europejskiego bezpieczeństwa energetycznego (PEESA), wprowadzająca sankcje na firmy budujące Nord Stream 2. W związku z tym z inwestycji wycofała się firma szwajcarska, której dwa specjalistyczne statki układały gazociąg. 20 grudnia budowę wstrzymano. Sankcje ostro skrytykowała wówczas kanclerz Angela Merkel (CDU), apelowała jednak o rozmowy z USA. Premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwiesig (SPD) podkreślała, że Niemcy, które odchodzą od energetyki jądrowej i węglowej, będą do produkcji energii potrzebować więcej gazu.
Nord Stream 2 (długość: 1230 km) zaczyna się w rosyjskim porcie Ust-Ługa w zatoce Narwa i biegnie dnem Bałtyku. Jest prawie gotowy. Do ułożenia zostało około 160 km rur (długość każdej: 12 m, waga: 24 tony) między południowo-wschodnim wybrzeżem Bornholmu a pomorskim Lubminem koło Greifswaldu. Rocznie gazociągiem, zbudowanym za 8-10 mld euro, popłynie 55 mld metrów sześciennych gazu głównie z Rosji, choć nie tylko, do Niemiec. Rury do budowy ostatniego odcinka są składowane w Sassnitz-Mukran i wyposażane tam w betonowe płaszcze. W Bałtyku mają je ułożyć rosyjskie statki „Fortuna” i „Akademik Cherski”, które cumują w Mukran. Ich załogi są gotowe do pracy. Jest z nimi statek mieszkalny dla 140 osób.
W ubiegłą środę do zarządu spółki Sassnitz GmbH, która zarządza portem, wpłynął list senatorów. Zażądali w nim, aby zaprzestała prac przy Nord Stream 2. Ostrzegli, że jakakolwiek kooperacja z załogami rosyjskich statków uruchomi sankcje z chwilą, gdy na dnie morza spocznie pierwsza rura ostatniego odcinka gazociągu. Zagrozili, że członkowie zarządu, udziałowcy i pracownicy spółki zostaną wtedy objęci zakazem wjazdu do USA. Zostaną też zamrożone ich własności i aktywa znajdujące się w obszarach amerykańskich kompetencji. Na utratę rentowności narażą się obywatele i firmy USA, jeśli mimo sankcji będą współpracować ze spółką.
List senatorów wywołał w Niemczech wzburzenie. Rząd federalny poinformował, że zapowiadane sankcje mogą dotknąć około 120 firm dostawczych i usługowych m.in. z Meklemburgii-Pomorza Przedniego, a nawet pracowników Urzędu Górniczego w Stralsundzie, który wydaje portowi Sassnitz-Mukran niezbędne pozwolenia. Mało tego: jako że Sassnitz GmbH ma dwóch właścicieli: miasto Sassnitz (90 proc. udziałów) i land Meklemburgia-Pomorze Przednie (10 proc. udziałów), sankcje mogą objąć i land, i miasto.
Niemieckie MSZ nazwało list „zupełnie niestosownym”. Amerykańska polityka sankcji zewnętrznych jest „poważną ingerencją w naszą suwerenność narodową” oświadczył sekretarz stanu Niels Annen, przypominając, że Niemcy są bliskim partnerem i sojusznikiem USA. Mówiąc o suwerenności Unii Europejskiej, dodał, że Niemcy wykorzystają sprawowaną przez siebie prezydencję w UE do jej umacniania.
Przewodniczący Komisji Finansowej Bundestagu Klaus Ernst (Lewica) nazwał list „bezprzykładnym zuchwalstwem”. Stwierdził, że rząd RFN powinien zastosować kontrę, np. objąć cłami karnymi amerykański gaz płynny (LNG). Propozycję poparła znacząca większość członków komisji. Mówi się także o pozwaniu administracji USA przed amerykański sąd.
„USA niebezpiecznie eskalują stosunki transatlantyckie, co jest groźne dla politycznych i ekonomicznych relacji między Niemcami, Europą i USA” – oświadczył Carsten Schneider, sekretarz frakcji SPD w Bundestagu. List senatorów nazwał neoimperialnym i określił jako „czynny sabotaż przeciw podstawowym interesom energetycznym Europy”. Stwierdził, że zawarte w nim ultimatum „zaprzyjaźnionego narodu, grożące gospodarczym zniszczeniem portu na Rugii, to nowa jakość polityczna, której nie można akceptować”.
Stanowczego sprzeciwu wobec USA zażądała premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig. Podkreśliła, że jej rząd oczekuje od władz w Berlinie przeniesienia sprawy amerykańskich ingerencji na forum międzynarodowe. Stwierdziła, że Europa i Niemcy mają prawo same decydować o zabezpieczaniu swoich potrzeb energetycznych.
Znany polityk partii Zielonych Jürgen Trittin, były federalny minister ochrony środowiska, nazwał groźbę sankcji „wypowiedzeniem wojny gospodarczej”, nieznanym dotychczas ingerowaniem USA w wewnętrzne sprawy Niemiec i Unii Europejskiej, polityką „dzikiego zachodu”. Wezwał rząd RFN i Unię do retorsji.
Podobnie zareagowały władze komunalne Rugii. Stefan Kerth, starosta powiatu Vorpommern-Rügen, podkreślił, że wyłączną sprawą Niemiec jest niedopuszczenie do uzależnienia się od jednego dostawcy gazu, a burmistrz Sassnitz Frank Kracht, wzburzony listem, zauważył, że można było w nim wyczytać ataki nie tylko „gospodarcze, lecz także personalne”.
Układanie gazociągu ma być wznowione 1 października. Teraz trwa przerwa związana z ochroną tarlisk dorsza, znajdujących się w okolicach Bornholmu. Ze wspierania inwestycji, mimo nacisków Mike’a Pompeo, sekretarza stanu USA, nie wycofała się Dania. Gazociąg miał być ukończony w 2020 r. Termin przesunięto na rok 2021.
Sassnitz, Mukran i cała Rugia to okręg wyborczy kanclerz Angeli Merkel.
(b.t.)