Zbiórka pieniędzy zaczęła się tydzień temu (informowała o niej „Kurierowa” strona „Pogranicze”), a w Słubicach i Frankfurcie nad Odrą już są pieniądze na zakup kilku małych agregatorów prądu (1-30 kWh). Wszystkie, które zostaną dzięki akcji mieszkańców zakupione, jeszcze przed świętami znajdą się w ukraińskiej 80-tysięcznej Szostce leżącej w powiecie Sumy, niecałe 60 kilometrów od granicy z Rosją. Z polskim i niemieckim miastem, które często określa się nazwą: Dwumiasto, łączy Szostkę umowa o partnerstwie. Także dla niego agresja Rosji stała się sprawdzianem.
W ubiegły poniedziałek powiat Sumy był ponownie bombardowany i pozbawiony prądu. Całe dni i noce ludzie nasłuchują tam alarmów. Są gotowi w każdej chwili zejść do i piwnic i schronów. Specjalne ekipy naprawiają zniszczenia. Chodzi o to, żeby nie było ciemno i zimno. We frankfurckim dzienniku „Märkische Oderzeitung” Peggy Lohse cytuje wypowiedź Oleny Kravchenko, zastępczyni burmistrza Szostki, która mówi, że po bombardowaniach jedyne światło wieczorami i nocami na ulicach to reflektory jadących samochodów. ‒ „Brakuje nam prądu, wody pitnej i ciepła” – mówi O. Kravchenko. Mieszkańcy przygotowują się na jeszcze niższe zimowe temperatury. Wielu wyjechało z kraju. Są także w Polsce i Niemczech.
Sklepy w Szostce są czynne nieregularnie. Nie działają przedszkola. W szkołach może przebywać jednocześnie najwyżej pięćdziesięcioro uczniów.
Burmistrz miasta Mikołaj Noga mówi: „Najgorsze są pogrzeby. Raz, dwa, trzy razy w tygodniu musimy chować nasze dziewczyny i naszych chłopaków, których oddaje armia”.
W mieście powstało już około trzydziestu tzw. Punktów Niezłomności. Każdy, kto do nich trafi, może się ogrzać, dostać ciepłą wodę, naładować telefon, podłączyć się do Internetu, aby móc skontaktować się z najbliższymi, odebrać pocztę. Takich punktów ma być dwieście. Władze Szostki już zakupiły kilkadziesiąt zasilaczy prądu dla szpitala i stacji wodociągów.
„Teraz potrzebujemy generatorów. Bez prądu nie ma wody, ciepła, nie ma telewizji i radia, a ludzie przecież potrzebują informacji. Jest bardzo ważna” – mówi burmistrz Noga.
Olena Kravchenko po pracy w urzędzie idzie na służbę do lokalnej jednostki wojskowej, do której wstąpiła ochotniczo. Gdy rozmawia z Peggy Lhose, ma łzy w oczach. „Proszę pani – mówi. – Gdybyśmy nie otrzymywali pomocy od was, z zagranicy, już nie żylibyśmy w wolnym państwie, w wolnej Ukrainie”.
Mikołaj Noga dodaje: ‒ „Walczymy także dlatego, żeby ten straszny wróg nie poszedł dalej, do Polski i Niemiec. Naszym wspólnym zadaniem jest zwyciężyć. Dziękujemy Polakom i Niemcom za pomoc i wsparcie”.
Ukraina potrzebuje prądu.
Frankfurt i Słubice łączy most przez Odrę. Na drugą stronę codziennie przechodzi przez niego wielu mieszkańców – również tacy, którym dwumiejska wspólnota niezbyt się podoba, może nawet wcale. Jednak od wielu lat także dla nich swobodne przekraczanie granicy nie jest problemem na całej jej długości – od Świnoujścia/Ahlbecku, po polsko-czesko-niemiecki „trójstyk” granic na południu. Nikt nikogo nie legitymuje, nie sprawdza paszportów, toreb, nie zatrzymuje. Można powiedzieć, że to normalność.
Dziś tak, lecz granica przecież jest i są na niej służby. Warto więc przypominać, jak było na niej kiedyś i jak wiele trzeba było zrobić, jak wiele czasu i wody w Odrze musiało upłynąć, żeby dziś było inaczej.
Za naszą wschodnią granicą trwa okrutna wojna, jakiej Europa nie widziała od 1945 roku, choć nie był to czas bez konfliktów i wojen. Może to zabrzmi banalnie, lecz bronią przeciwko putinowskiej Rosji, agresorowi i wrogowi pokoju, jest także polsko-niemieckie partnerstwo.
Ono pozwala czuć się bezpieczniej. A dziś pozwala także bardziej skutecznie pomagać Ukrainie. To nie są banały. To jest nasze życie…
Nadburmistrz Frankfurtu nad Odrą René Wilke i burmistrz Słubic Mariusz Olejniczak wspólnie apelują o darowizny na zakup agregatów prądotwórczych dla mieszkańców partnerskiej Szostki. Akcję koordynuje Centrum Współpracy Słubice/Frankfurt nad Odrą – Kooperationszentrum Słubice/Frankfurt (Oder).
Darowizny można wpłacać w złotówkach na konto Fundacji na rzecz Collegium Polonicum, a w euro na konto miasta Frankfurt nad Odrą. Na prośbę darczyńców organizatorzy zbiórki mogą wystawić potwierdzenia dokonanych wpłat.
Dodajmy jeszcze, że województwo lubuskie pomaga m.in. partnerskiemu regionowi Sumy. Podobnych, partnerskich przedsięwzięć i akcji powinno być więcej. Być może już jest więcej. Dwumiasto Słubice-Frankfurt daje przykład jak powinny dziś wyglądać.
Ukraina potrzebuje prądu. My potrzebujemy wolnej Ukrainy.
Bogdan TWARDOCHLEB