Czwartek, 07 listopada 2024 r. 
REKLAMA

200. rocznica urodzin odkrywcy Troi. Kim był Heinrich Schliemann?

Data publikacji: 12 stycznia 2022 r. 12:21
Ostatnia aktualizacja: 23 marca 2022 r. 08:43
200. rocznica urodzin odkrywcy Troi. Kim był Heinrich Schliemann?
Nowa biografia Heinricha Schliemanna, autorstwa Franka Vorpahla, zatytułowana „Schliemann i złoto Troi. Mity i rzeczywistość”. Fot.Galiani, Berlin  

Był genialnym samoukiem, opanował co najmniej trzynaście najróżniejszych języków, żywych i martwych, od perskiego i arabskiego, po szwedzki, rosyjski, łacinę. Na ryzykownych interesach, które trafiały w oczekiwania podobnych mu ryzykantów, spełniały potrzeby imperatorów i polityków, dorobił się wielkiego majątku. Sławę przyniosły mu odkrycia archeologiczne, na które ten majątek przeznaczał.

Można nadto przeczytać, że był ekscentrykiem, mistyfikatorem, a niektórzy nawet twierdzą, że notorycznym kłamcą. Odnalazł Troję, Mykeny i groby starożytnych królów. Wśród jego współpracowników byli i Pomorzanie, i Polacy.

6 stycznia minęła 200. rocznica jego urodzin, o czym informowały bodaj wszystkie media w Niemczech. Dzieciństwo spędził blisko zachodnich granic Pomorza, we wsi Ankershagen, którą w XII wieku dysponował Kazimierz I, książę pomorski, dymiński i szczeciński, i którą zapisał biskupom Havelbergu.

Śmierć w Neapolu

Nazywał się Heinrich Schliemann. Był niewielkiego wzrostu, łysawy. Miał dwie żony – kostyczną Rosjankę, z którą przeżył sporo lat, zanim się rozwiedli, i trzydzieści lat odeń młodszą, przeuroczą Greczynkę. Zjeździł świat, miewał kochanki, spłodził bodaj dwanaścioro dzieci – takie życie.

O tym, że odnalazł bezcenne pamiątki Troi, które dla efektu nazwał skarbem Priama, mimo że tak czy owak były światową sensacją, poinformował sam w artykule, przesłanym do gazety w Augsburgu. Dołączył do niego wykonane przez siebie zdjęcie czarnowłosej żony, Sophie Engastroménou, przystrojonej w antyczną biżuterię, dzięki czemu utrwaliła ją historia archeologii. Miał z nią córkę i syna, Andromachę i Agamemnona. Utrzymywał, że odnalazł złotą maskę króla Agamemnona, chociaż można spotkać kąśliwe uwagi, że sam ją wykonał, zakopał i wykopał. Tezy złośliwców obalono.

Gdy w Boże Narodzenie 1890 roku zmarł w dość dziwnych okolicznościach w Neapolu, pojawiły się głosy, że prawdziwą tego przyczyną mogło być nie tyle zapalenie ucha, na które właśnie wówczas się uskarżał, lecz ślady Atlantydy, na które trafił. Później, w tajemniczych okolicznościach, zaginął jego wnuk, któremu ponoć chciał przekazać związane z tym informacje.

Małe, wielkie księstwo

Był Meklemburczykiem. Urodził się 6 stycznia 1822 roku w miasteczku Neubukow, które ma dziś oficjalny przydomek Schliemannstadt, a leży niedaleko Bałtyku na północny wschód od Wismaru. Jego ojciec był pastorem, czytywał Biblię, lubił dzieje starożytne, trunki, łacinę i kobiety. Gdy Heinrich miał szesnaście miesięcy, objął probostwo we wsi Ankershagen na pojezierzu Müritz. Były to wówczas ziemie niewielkiego obszarem, lecz potężnego duchem Wielkiego Księstwa Meklemburgii-Strelitz, mającego swoje stolice w Neustrelitz i Neubrandenburgu. Księżniczka stamtąd, z miasteczka Mirow, Sophie-Charlotta, była w latach 1761-1818 królową Wielkiej Brytanii, żoną Jerzego III. Jej potomkinią jest Elżbieta II.

Po latach Schliemann pisał w autobiografii, że właśnie w Ankershagen zaczął marzyć o odkryciu Troi, o której opowiadał mu ojciec. Poznawał też miejscowe legendy o skarbach, dziewicach, które ich pilnowały, megalitycznych grobach, królach, książętach, rycerzu rozbójniku Henningu von Holstein, który na wzgórzu Königswiege za domem Schliemannów pochował przed wiekami w złotej kołysce ukochaną córkę. Inspirujący był również fakt, że w drugiej połowie XVIII w. w Neubrandenburgu i Ankershagen mieszkał Heinrich Voß, tłumacz „Iliady” i „Odysei” na niemiecki, w których Schliemann się zaczytywał. Niewykluczone, że słyszał również opowieści o tzw. idolach z Prilwitz, wsi nieodległej od Ankershagen, które zostały wykopane w ogrodzie pewnego pastora i uznane za starożytne pamiątki Słowian. Po latach okazało się, że to mistyfikacja, lecz nie wszyscy w to wierzą.

Gorączka złota

Wychowywał się więc w atmosferze tajemnic, podań, baśni, a przy tym w niedostatku. Ojciec musiał spłacać długi, dlatego on musiał po trzech miesiącach nauki rozstać się z gimnazjum w Neustrelitz, przejść do szkoły zawodowej i w wieku 14 lat podjąć pracę. Gdy miał 19 lat, postanowił wyjechać do Ameryki. Statek, na który zamustrował, utknął na mieliźnie, a on skutkiem tego w Holandii, co ostatecznie wyszło mu na dobre. Pracował w domu handlowym w Amsterdamie, dorobił się trochę, po czym, inwestując także własne pieniądze, objął filię amsterdamskiej firmy w St Petersburgu. Znał rosyjski, przyjął rosyjskie obywatelstwo, założył własne przedsiębiorstwo i zbił majątek. Handlował m.in. barwnikiem indygo, bo wiedział, czym handlować. W 1851 roku, gdy Amerykę rozpalała gorączka złota, też wykazał się błyskotliwością i determinacją. Wyjechał do Sacramento, gdzie przez półtora roku prowadził własny bank, kredytujący poszukiwaczy. Zagrał va banque i wygrał. Zarobił całkiem sporo. Kto przegrał – nie wiadomo.

Polacy i Pomorzanie

Wrócił do St Petersburga, poślubił Rosjankę, zaopatrywał wojska carskie w broń i amunicję podczas wojny krymskiej, a potem armie amerykańskie podczas wojny secesyjnej w USA.

W 1864 roku miał dość. Podsumował dwudziestoczteroletnią działalność gospodarczą: przyniosła mu 6 mln marek w złocie. Zrzekł się obywatelstwa rosyjskiego, przyjął amerykańskie, podróżował po świecie, poznawał literaturę, pisał, rozwiódł się z Rosjanką, poślubił Greczynkę, aż wreszcie spotkał amerykańskiego konsula i archeologa Franka Calverta. To on pokazał mu wzgórze Hisarlik w północno-zachodniej Turcji, którego po części był właścicielem. Tam od 1870 roku Schliemann prowadził wykopaliska, tam znalazł Troję i skarb, który nazwał „skarbem Priama”.

Prowadził potem prace na greckim Peloponezie, w Tyrynsie i Mykenach, w innych miejscach. Odkrywał legendarne miejsca i sam stawał się legendą, największą legendą światowej archeologii.

Mówi się, że mało kto mógł się z nim zaprzyjaźnić. Na pewno rozumiał go Rudolf Virchow, znany wirusolog i patolog, pochodzący z pomorskiego Świdwina, który wprowadzał go na berlińskie salony i mocno przyczynił się do nadania mu i jego żonie honorowego obywatelstwa Berlina. Współpracował z nim Marcel Teodor Górkiewicz, polski inżynier i archeolog, przyjaciel Franka Calverta, również ekscentryk oraz Bernhard Steffen, kapitan artylerii i świetny kartograf, pochodzący z Kamienia Pomorskiego, z rodziny znanej w tym mieście w XIX wieku.

Sienkiewicz w drodze do Afryki

Ostatnie chwile jego życia opisał Henry Sienkiewicz, który w Boże Narodzenie 1890 roku czekał przypadkiem w Neapolu na statek do Egiptu. Był w hotelu przy Piazza Umberto (dziś: Piazza della Repubblica), gdy nieprzytomnego Schliemanna, który zasłabł na ulicy, wniesiono do holu. Był umierający.

„Niosło go czterech ludzi – zapisał Sienkiewicz – on zaś głowę miał opadłą zupełnie na piersi, zamknięte oczy, ziemistą cerę i zwisłe ręce. (…) Biedny „wielki Schliemann!” Odkopał Troję i Mykeny, zdobył sobie nieśmiertelność i – umierał…”.

Działo się to 25 grudnia. Sienkiewicz, który Schliemanna widział wówczas po raz pierwszy, nazajutrz wypłynął statkiem do Afryki. Monumentalny grób odkrywcy Troi jest w Atenach.

Skarby Troi (w tle brązy Beninu)

Heinrich Schliemann pozostawił ogromną spuściznę: zapiski, autobiografię, dzienniki, szkice, zdjęcia i około 60 tysięcy listów (!), pisanych w różnych językach. Przez wiele lat rodzina pilnie tych pamiątek strzegła. Od 1963 roku są w Atenach, w bibliotece Gennadeion (Gennadius), należącej do Amerykańskiej Szkoły Studiów Klasycznych. Od czterdziestu lat są powszechnie dostępne. Pojawiają się wciąż nowe, coraz pełniejsze opracowania o Heinrichu Schliemannie.

Do końca drugiej wojny światowej skarby Troi znajdowały się w Berlinie, bo temu miastu ich odkrywca je podarował. Potem przez długie lata uważano, że bezpowrotnie zaginęły, aż znalazły się w Moskwie. Rosja nie chce ich oddać, twierdząc, że są formą rekompensaty za wojenne straty kultury rosyjskiej. Po 1990 roku do Berlina przyjechały kopie najcenniejszych.

Nie wiadomo, czy Berlin będzie jeszcze występował o zwrot oryginałów. Ostatnio toczą się w Niemczech gorące dyskusje o konieczności zwrotu prawowitym właścicielom dóbr kultury, które zostały na ich terenie znalezione m.in. podczas dawnych badan archeologicznych, a następnie wywiezione do Niemiec, czy też trafiły tam w czasach, gdy Niemcy prowadziły wojny w Azji i Afryce, bądź miały tam kolonie. Muzeum w Hamburgu już ogłosiło, że odda Nigerii tzw. „brązy z Beninu”. Podobne decyzje przygotowują kolejne muzea. Warto też wiedzieć, że „brązy z Beninu” są nie tylko w dzisiejszych muzeach niemieckich, lecz także w niektórych, które były niemieckie do 1945 roku.

Coraz więcej obywateli RFN uważa, że skarby Troi powinny być w Turcji. Dyskusje na ten temat na pewno będą toczyć się także w roku 2022 – roku 200. rocznicy urodzin Heinricha Schliemanna.

Rok jubileuszu

Na razie ukazują nowe książki i filmy o odkrywcy Troi, przygotowywane są specjalne wystawy, m.in. w poświęconych mu muzeach w Neubukow i Ankershagen. To drugie, do którego ze Szczecina można dojechać mniej więcej w dwie godziny, jest zaliczane do najpiękniejszych muzeów Meklemburgii-Pomorza Przedniego.

W maju, w Galerii Jamesa Simona i Nowym Muzeum w Berlinie, zostanie otwarta największa z jubileuszowych wystaw, przygotowana przez Muzeum Prehistorii i Starożytności. Zostaną zaprezentowane najważniejsze odkrycia Heinricha Schliemanna w krytycznym oświetleniu metody jego prac.

Na stronie internetowej ateńskiej biblioteki Gennadeion systematycznie pojawiają się kolejne dokumenty ze spuścizny odkrywcy Troi. Każdy może z nich korzystać. Nie trzeba o nie grać va banque.

Bogdan TWARDOCHLEB

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

czyli rabował
2022-01-12 19:46:07
groby... znaczy się cmentarna hiena...

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA