Strażnicy miejscy wyciągnęli z Wisły turystę z Hongkongu, który mimo zimna postanowił popływać w rzece. Nurt zepchnął go daleko od miejsca, gdzie zostawił ubranie, ale był w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej.
Strażnicy miejscy z patrolu rzecznego zauważyli na wysokości Saskiej Kępy człowieka płynącego wpław przez Wisłę. Temperatura wody wynosiła 8 stopni C. Funkcjonariusze podpłynęli do niego łodzią i wyciągnęli go na pokład. Pływak okazał się mieszkańcem Hongkongu.
"Wyjaśnił, że jest turystą i chciał po prostu popływać, ale trochę przeliczył się z siłami. Nie wiedział też, że w Wiśle obowiązuje zakaz kąpieli i że wypłynął na szlak żeglowny" – powiedzieli strażnicy miejscy.
Wyjaśnili, że mężczyzna, chociaż okazał się doskonałym pływakiem, nie wziął pod uwagę ani siły nurtu rzeki, który zepchnął go daleko od miejsca, gdzie zostawił ubranie, ani zbliżającego się gradobicia. Był w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej, ale narzekał na zimno.
Strażnicy miejscy okryli go kocem termicznym i przetransportowali łodzią na plażę przy płycie Desantu, po drugiej stronie Wisły, gdzie pozostawił swoje rzeczy. Po pouczeniu przez strażników i ubraniu się, zabezpieczony kocem termicznym amator dzikich kąpieli został zwolniony.