Rozmowa z Katarzyną Bobalą, stylistką, projektantką mody, właścicielką szczecińskiego Atelier Bobala
– LATO w pełni. Miały być zwiewne sukienki, pastelowe kolory, falbany, paski, afrykańskie wzory, okrągłe okulary à la IRIS, kapelusze itd. A tymczasem…
– Strach wyjść na ulicę! Osłupienie, a nierzadko zgroza są elementami moich spacerów z psem po śródmieściu.
– Co cię tak szokuje?
– Odpowiem w kilku punktach… Mini jest niemodna i nie odmładza. Panie 50+: porzućcie wspomnienie o młodości z lat 90.! Legginsy to nie spodnie! To element stroju sportowego, ewentualnie fajna część stylizacji w połączeniu z tunikami lub spódnicami. Krok i pupa muszą być bezwzględnie zakryte. Kolejny „obciach” – klapki „baseniaki” nie są obuwiem miejskim. Za duże dekolty… Jeżeli chcesz, żeby osoby, z którymi rozmawiasz, słuchały tego co masz do powiedzenia, nie żenuj ich widokiem półnagich piersi. Choćby były najpiękniejsze. Lubisz piwo i fast foody? Brawo ty, ale zrezygnuj z małych rozmiarów, krótkich szortów, minispódniczek i obcisłych bluzeczek…
– Czyli jednak nie wszystko jest dozwolone latem w mieście?
– Prawo nie reguluje tej dziedziny życia (śmiech). To kwestia kultury, szacunku do innych…
– Jak sobie zatem radzić i dobrze się czuć w upalne lato w mieście?
– Upał to wyzwanie, jeżeli chodzi o dobry wygląd i samopoczucie. Najlepiej sprawdzają się luźne fasony z naturalnych włókien. Bawełna, jedwab, wiskoza i len. Len jest trochę w drugiej linii jeżeli chodzi o najnowsze trendy, ale moim zdaniem jest nie do przecenienia, kiedy z nieba leje się żar. W każdej szafie powinny być przynajmniej dwie wygodne, przewiewne sukienki na ten czas. I przede wszystkim w odpowiednim do aktualnego w danym roku rozmiarze. Przed każdym sezonem musimy „stanąć w prawdzie”, jeżeli chodzi o rozmiar. Podobno można schudnąć, ale to się zdarza rzadko.
– Nie bardzo nas pocieszasz… Co jest naprawdę modne?
– Sezon w zasadzie się kończy, więc można wytypować tzw. hity, czyli co podbiło nasze serca i jest najchętniej noszone. Popularne są sukienki i bluzki z odkrytymi ramionami. Dekolty latino ozdobione koronkami lub falbanami są naprawdę urocze. W ogóle falbany jako detal w spódnicach, sukienkach czy bluzkach stały się bardzo modne. Zdobią ramiona, doły sukienek. W falbaniastych spódnicach Boho robią wspaniałe wrażenie. Długie spódnice to następna pozycja na liście. Plisowane, drukowane we wzory, dżinsowe – panuje tu duża dowolność, liczy się długość. Chociaż ja wolę spódnice midi lub lekko za kolano. To trudny trend, wpisujący się w stylistykę vintage. Ale można uciec od dosłownych stylizacji retro, łącząc je z nowoczesnymi minimalistycznymi górami.
– A sukienki, spodnie?
– Sukienki są trochę w odwrocie. Lansowana jest raczej sylwetka składająca się z kilku części, ale dalej sukienka to najlepszy wybór na gorący letni dzień. Najfajniejsze są te z bawełnianych koronek i haftów, 100 procent kobiecości. Dodatkowa zaleta to materiał, który się nie gniecie mimo wilgoci i gorąca. Ogromna różnorodność fasonów pojawiła się w spodniach. Raczej luźne i z wysoką talią. Dżinsy mamuśki (moms jeans), czyli wysokie i ze zwężającą się ku dołowi nogawką, spódnicospodnie, kuloty (spodnie za kolano z szerokimi nogawkami), bawełniane drukowane przed kostki. I moje ulubione szarawary lub inaczej aladynki. Bardzo stylowe i wygodne. Pojawiały się w kolekcjach już od pewnego czasu, ale dopiero teraz jest na nie prawdziwy boom. To freestylowe spodnie o szerokich nogawkach zakończonych ściągaczem lub wąsko, o obniżonym kroku. Mogą być strojem miejskim, sportowym, wieczorowym. Satynowe, dzianinowe, dżinsowe… Łączy je luz i nonszalancja. Wypromowane w historii przez feministki pod koniec XIX w. Zwane wtedy bloomerami od nazwiska Amelii Bloomer. Były początkiem rewolucji ubraniowej. Formą manifestacji niezależności i nowoczesnych poglądów. To pierwszy przypadek spodni w modzie kobiecej zachodniej cywilizacji. Dzisiaj możemy korzystać z ich wygody, nie budząc zgorszenia.
Rozmawiała Berenika LEMAŃCZYK
Fot. Michał Wojtarowicz