Takie słowa trafiają w sedno i oczywiście działają na wyobraźnię. No bo jak to? Ogród bez kwiatów? To nie ogród… Autorką powyższych słów jest pani Ewa Kaszuba, córka mechanika maszyn szwalniczych niegdysiejszej chluby Szczecina, czyli Zakładów Przemysłu Odzieżowego Dana.
Pani Ewa dzięki opowieściom ojca o Danie i panującej w niej atmosferze znalazła życiową pasję. A jest nią nie tylko ocalenie jak największej ilości różnych zapisów, zdjęć i pamiątek dotyczących tej wielkiej, bo zatrudniającej nawet 3,5 tysiąca pracowników firmy. Zdecydowaną większość z nich, co oczywiste, stanowiły kobiety.
– Największym świętem w Danie był zawsze, co podkreślał mój nieżyjący już tata, Dzień Kobiet. One tego dnia nie musiały pracować, chyba że niektóre z nich chciały. Taki był zwyczaj. Poza wręczaniem kwiatów, upominków i różnych nagród organizowano występy i zabawy. Ojciec zawsze mówił mi o świetnej atmosferze w zakładach. Mówił także o tym, że ta atmosfera miała wpływ na dobrą pracę i jakość produkcji – mówi pani Ewa. – Ubrania były zawsze dobrze skrojone, obszyte, zamki trzymały tak, jak powinny.
Nasza rozmówczyni do dzisiaj żałuje, że zbyt mało rozmawiała na te tematy z ojcem. Ale już od lat usiłuje te „braki” nadrabiać samodzielnie. W ubiegłym roku przygotowywała duże spotkanie z byłymi pracownikami Dany z okazji Dnia Kobiet. Chęć udziału w nim zgłosiło ponad sto pań. W programie artystycznym zaplanowano m.in. występ zespołu, który miał wykonać przeboje słynnych Filipinek, ubieranych w czasach swojej największej popularności w stroje Dany. Imprezę w ostatniej chwili trzeba było odwołać z powodu koronawirusa. W tym roku z tego samego powodu także.
– Myślę, że w przyszłym roku już będzie można to zrobić. Mam też nadzieję, że uda mi się zorganizować wystawę o Danie. Mam bardzo dużo różnych pamiątek i eksponatów, z artefaktami włącznie i na pewno warto je pokazać, by przypomnieć ważną część historii Szczecina, którą tworzyły głównie kobiety – dodaje pani Ewa.
Na pewno warto. No bo czym jest ogród bez kwiatów?
(mos)