Im więcej w naszej przestrzeni publicznej informacyjnego i estetycznego bałaganu - tablic, szyldów, banerów - tym bardziej widać, że coraz większe mamy kłopoty z polską ortografią. Przyswojone w szkole zasady zapominane są ochoczo przez piszących w interenecie - z reguły byle szybciej, więc i byle jak - często pod wpływem wzorów angielskiej pisowni... Krótki wypad nad morze - pod koniec sezonu - dał okazję do obserwacji, jak kaleką polszczyzną posługujemy się w miejscach publicznych. Oto parę zdjęć z wybrzeża rewalskiego. „Obiekt" zmienił się w „objekt" wyraźnie pod wpływem angielszczyzny (czyt. „obdżekt"), u „Sylwii" brakuje - po odmianie - tylko jednego „i", ale za to konsekwetnie (bo i na innych, licznych banerach z reklamą tegoż ośrodka), za to „flondra" udająca „flądrę" to już głębokie (morskie?) dno. Pisać nad morzem każdy może?
Foto i tekst: (al)