Piątek, 22 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Śpimy krócej

Data publikacji: 25 marca 2017 r. 13:39
Ostatnia aktualizacja: 12 września 2018 r. 11:26
Śpimy krócej
 

Zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że zmiana czasu przynosi rozliczne korzyści, inni wręcz przeciwne. I jedni, i drudzy „przebijają się” argumentami, ale przynajmniej na razie nie przynosi to żadnych… zmian. Bo zgodnie z unijną dyrektywą, którą realizujemy, tak jak zdecydowana większość państw Europy, nic się w sprawie zmian czasu nie zmieni. To jest informacja, która zmartwi śpiochów, bo będą spali krócej o godzinę w nocy z najbliżej soboty na niedzielę.

Ci, którzy akceptują wspomnianą dyrektywę, podkreślają, że pomaga nam ona w możliwie optymalnym wykorzystaniu światła dziennego, co związane jest także z naszą aktywnością. Na ten fakt jako pierwszy, przynajmniej w dostępnych źródłach, wskazał Benjamin Franklin, filozof i polityk, który był jednym z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych. Ale największą rolę w decyzji o zmianie czasu na letni i zimowy odegrała bez wątpienia ekonomia. Koronnym argumentem „na tak” była oszczędność energii i efektywniejsze wykorzystanie światła dziennego. Zwracano także uwagę na bezpieczeństwo, w tym drogowe, bo „w nocy gorzej widać”.

W Polsce zmianie czasu oficjalnie sprzeciwia się Fundacja Republikańska oraz Stowarzyszenie KoLiber, które apelowało w ubiegłym roku do premier Beaty Szydło, by nie podpisywała rozporządzenia, które utrzymuje w mocy unijną dyrektywę do 2021 roku. Pani premier podpisała. Warto jednak w tym miejscu zatrzymać się przy argumentacji „na nie”. Jednym z argumentów jest to, że przesunięcie wskazówek zegara nie ma znaczącego wpływu na „zagadnienia energetyczne”, a wśród negatywnych skutków wymienia się także takie niedogodności, jak: zmiana rozkładów firm transportowych, zamknięcie na noc systemów internetowych banków oraz innych instytucji, a także niekorzystny wpływ na zachowanie inwestorów giełdowych. Po każdej zmianie czasu spada też podobno wydajność pracowników, co skutkuje większą liczbą zwolnień. A są jeszcze argumenty zdrowotne. Otóż zmiany (wiosna) zakłócają nasz wewnętrzny zegar biologiczny, zwiększając np. ryzyko zawału serca. Z drugiej strony, cofnięcie zegara jesienią to ryzyko… zmniejsza w podobnej skali.

Rozróżnienie na czas zimowy i letni stosuje się w 70 krajach na całym świecie, w tym we wszystkich krajach europejskich poza Islandią, Białorusią i Rosją. W Polsce pierwsza zmiana czasu została wprowadzona w okresie międzywojennym, następnie w latach 1946-1949, 1957-1964. Od 1977 roku przesuwanie zegara o godzinę wiosną i jesienią stosuje się już nieprzerwanie.

Bez względu na różne argumenty trzeba jednak podkreślić, że te zmiany z pewnością mają wpływ na nasze życie, ale nie mają już żadnego na otaczającą nas naturę. Przyroda ma swój własny zegar, który porusza się w niezmiennym od zawsze rytmie. I nikt, ani nic nie jest w stanie tego zegara przestawić. 

(mos)

Fot. Ryszard Pakieser (arch.)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Niedziela 26.03.2017 roku
2017-03-26 22:41:45
A od dzisiaj mozemy juz pospac sobie i o 1 -na godzine dluzej - tak ze straty juz sie powoli wyrownuja i Dobrej Nocy...!
W czym problem...?
2017-03-25 22:34:51
By w dzisiejszej "krotszej nocy" rownie dobrze zdazyc sie wyspac... to trzeba po prostu "szybciej spac" !!
bibi 56
2017-03-25 19:15:17
Kto położy temu kres???

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA