W starej sośnie rosnącej vis-à-vis redity Fortu Gerharda zamieszkała sowa. Ma tutaj swoją dziuplę i poluje na okoliczne gryzonie, których – z lenistwa – nie chcą łapać forteczne koty. Mimo że o sowach krąży zła sława jako o zwiastunach śmierci, wszyscy muzealnicy w twierdzy zapewniają, że czują się dobrze, a stan zdrowia u niektórych nawet się poprawił.
„Najczęściej, ze względu na nocny tryb życia, sowy były symbolem smutku, samotności i śmierci. – Sowa na dachu kwili, umrzeć komuś po chwili – głosiło stare polskie przysłowie. Wierzono, że głosy tych ptaków przypominające lament czy płacz są zapowiedzią nieszczęścia, a śmiech puszczyka był porównywany do diabelskiego i oznaczał śmierć” – tak pisze o sowach Joanna Radziewicz w Rolniczym Magazynie Elektronicznym, powołując się na publikacje fachowców.
I ta zła sława nocnych drapieżców, jako istot zapowiadających zgon lub w najlepszym razie przewodników odprowadzających dusze zmarłych do zaświatów, ciągnęła się przez wszystkie kontynenty. Niestety – bywało, że w związku z podobnymi wierzeniami sowy krwawo tępiono.
Złowieszczy i tajemniczy symbol sowy przetrwał i został przyjęty przez świat filmu. „Sowy nie są tym, czym się wydają” – stwierdził ustami bohaterów swojego „Miasteczka Twin Peaks” David Lynch. Z kolei w „Czwartym stopniu” z Millą Jovovich dostajemy odpowiedź na to, kim owe ptaki są. To kosmici, którzy – niestety – nie mają wcale czystych intencji.
Świnoujscy muzealnicy jednak nie panikują.
– My się nawet cieszymy. Jesteśmy za tym, żeby otwierać naszą turystyczną ofertę na nowe obszary. Kosmici też będą u nas mile widziani. Muszą jednak pamiętać, że najchętniej przyjmujemy rodzimą walutę – śmieje się Marcin Ossowski, przewodnik z Fortu Gerharda.
Sowa często siada na oknie redity i zagląda do pomieszczeń, w których przebywają muzealnicy oraz turyści. Zapewniono nas, że wszyscy mają się dobrze. Zachowanie zwierza nie odbiega od zwyczajów innych przedstawicieli gatunku. Sowa poluje na okoliczne myszki. Forteczne koty tutejszymi ryjówkami niespecjalnie się przejmują, bo najbardziej preferują smakołyki znajdowane w misce, energię ewentualnie poświęcają na ganianie za psem.
Mieszkaniec starej sosny to jeden z wielu ptaków, które zamieszkują świnoujski fort. Niedawno w "Kurierze" dość szczegółowo opisywaliśmy ptasi azyl w twierdzy pośród portowej plątaniny rur i dźwigów oraz nieznośnego czasami hałasu. Sugerujemy naszym rozmówcom, że ptaszki pewnie dobrze wyczuwają dobro i dlatego tak chętnie tutaj przebywają. Dariusz Krzywda, czyli popularny sierżant Bąbel, jak zwykle psuje nam ten idylliczny obraz i zdradza, że sekret tkwi w… przekupstwie. – Zimą codziennie wysypujemy im wiadro ziarna. Po prostu dostają tyle jedzenia, że albo tutaj tygodniami mieszkają, albo przylatują na wyżerkę – wzrusza ramionami D. Krzywda. ©℗
Tekst i fot. Bartosz TURLEJSKI