Na terenie dzisiejszego Maroka tysiąc lat temu znajdowała się warowna osada Słowian. Dziś nikt nie wie, gdzie dokładnie twierdza mogła być zlokalizowana. Archeolodzy i etnolodzy ze Szczecina i Poznania wyruszą do Afryki w poszukiwaniu zaginionej słowiańskiej wsi.
Skąd Słowianie wzięli się w północnej Afryce? Tysiąc lat temu na obszarze dzisiejszego Maroka istniało królestwo Nekor, było to jedno z pierwszych muzułmańskich państw tego obszaru, zwanego Maghrebem. Królestwem rządziła wówczas dynastia Banú Salid, która aby utrzymać w ryzach poddanych – miejscowych Berberów – wykorzystywała obcych jako siłę militarną. W tym samym czasie w Europie kwitł handel niewolnikami. – Słowianie byli „towarem” szczególnie cenionym, do tego stopnia, że w wielu językach europejskich słowo „Słowianin” stało się synonimem niewolnika – wyjaśnia dr Wojciech Filipowiak, jeden z inicjatorów wyprawy, na co dzień pracownik Ośrodka Archeologii Średniowiecza Krajów Nadbałtyckich IAE PAN w Pracowni Archeologicznej w Wolinie.
Niewolniczy szlak handlowy zaprowadził Słowian także do krajów Maghrebu, gdzie nazywano ich Saqaliba. Zajmowali różne pozycje społeczne, od gwardzistów po wysokie stanowiska na dworach władców. – Droga tych jeńców często zaczynała się nad Bałtykiem w ówczesnych wielkich ośrodkach handlowych, takich jak Wolin czy Szczecin – dodaje W. Filipowiak.
Na przełomie IX i X wiek na dworze sułtana Nekor funkcjonowała jego przyboczna gwardia złożona właśnie ze słowiańskich wojowników. Stanowili oni podporę dynastii. Po pewnym czasie status niewolników przestał im odpowiadać i zażądali formalnego wyzwolenia, lecz władca odmówił. Podnieśli bunt, po którym zostali wyparci ze stolicy. Wycofali się w góry Rif i założyli tam warowną osadę, którą nazwano Qarjat as-Saqaliba, czyli „Wieś Słowian”. Jak dotąd nie wiadomo, co się z nimi stało ani gdzie twierdza ta może się znajdować. Stolica ówczesnego emiratu to dziś niewielka marokańska wieś Mnoud Nekkour nad rzeką Oued Nekor. ©℗
Cały artykuł w weekendowym "Kurierze Szczecińskim" i w e-wydaniu z 26.08.2016
Szymon WASILEWSKI
Fot. archiwum