W Drawieńskim Parku Narodowym zorganizowano piknik pod nazwą „Święto Jabłka”. Podczas tej imprezy odbyła się próba pobicia rekordu Polski w smażeniu największego racucha. Oczywiście z jabłkami pochodzącymi z tego terenu.
Były warsztaty sadownicze, w których wzięli pracownicy ZUT-u w Szczecinie i pracownicy DPN-u, wystawy, konkursy i zabawy dla dzieci, a także degustacje bigosu i fasolki po bretońsku przygotowanych przez znanego z telewizji Piotra Pielichowskiego – uczestnika programu MasterChef i pracowników DPN-u. Ale najwięcej emocji towarzyszyło próbie bicie rekordu Polski w smażeniu największego racucha.
– Przygotowaliśmy 25 litrów ciasta i 25 kg jabłek – mówił Piotr Pielichowski, który do bindugi w Drawniku nad Drawą przyjechał aż z Gdańska.
Niezwykły racuch o średnicy 2,5 metra bardzo smakował uczestnikom „Święta Jabłka”. Nie udałoby się go usmażyć, gdyby nie było odpowiedniego naczynia. Specjalną patelnię wykonano w firmie Macieja Sumary w Reczu. Do zmierzenia tego racucha poproszono Wiolettę Kaszak, wicestarostę powiatu choszczeńskiego. Została ona także świadkiem, który swoją obecnością i podpisem potwierdził to dla Biura Rekordów Polski.
– To dla mnie ogromny zaszczyt wziąć udział w takim przedsięwzięciu – stwierdziła pani Kaszak. Pani wicestarosta, podobnie jak i inni uczestnicy, zachwycona była sposobem, w jaki DPN dba o dziedzictwo kulturowe regionu.
– Chronimy przed zupełnym zapomnieniem stare, poniemieckie odmiany drzew owocowych. Wiele z tych odmian jest już zupełnie zapomnianych. Odmiany, które kiedyś były uprawiane przez dawnych niemieckich sadowników, zostały zaszczepione i dzięki temu mają szansę przetrwać – informuje Ewa Wnuk-Gławdel z DPN-u.
Podczas tego festynu rozdano aż 600 kg poniemieckich jabłek, wśród nich były m.in. szare renety, które dziś można bardzo rzadko spotkać w naszych warzywniakach.
– To dobry pomysł. W przyszłym roku zorganizujemy kolejne „Święto Jabłka”. To jednak nie pierwsze takie zdarzenie. Nasz park sukcesywnie organizuje podobne akcje. Odnawiamy np. stare ewangelickie cmentarze, chronimy rośliny uprawiane w dawnych ogrodach, sprzątamy rzekę i okolice – mówi dr Paweł Bilski – dyrektor DPN-u.
Przyrodnikom sprzyjała pogoda. Nad rzeką było niezwykle urokliwie. Zachwycił się nią gość specjalny.
– Chętnie przyjadę tu kolejny raz. Może przygotuję jakąś potrawę podczas spływu rzeką Drawą – oznajmił Piotr Pielichowski znany z gotowania nawet w samolocie.
O wykorzystaniu patelni, stworzonej w Reczu, a będącej już własnością DPN-u, marzy Jarosław Gancarczyk – ichtiolog mieszkający nad pobliską Korytnicą.
– Usmażymy na niej ryby. Nastąpi pewna modyfikacja, ale to będzie już niespodzianka – zapowiada pan ichtiolog. ©℗
Tekst i fot. Elżbieta LIPIŃSKA
Na zdjęciu: Z poniemieckich jabłek da się zrobić wszystko. Niezwykły racuch był największy w Polsce. Szybko został zjedzony. Wioletta Kaszak i Paweł Bilski ledwo zdążyli go zmierzyć, bo Piotr Pilichowski zaczął rozdzielać porcje.