Rzym. Sto kilometrów przeleciała w 10 godzin mewa o imieniu Jonathan, by odnaleźć na plaży w Ligurii we Włoszech ratownika, który znalazł i zaopiekował się nią przed prawie dwoma laty, gdy potrzebowała pomocy. Była wtedy pisklakiem. 50-letni Valerio Tovano imię dla ptaka wybrał nieprzypadkowo. Zainspirował się nowelą „Mewa” amerykańskiego pisarza Richarda Bacha. Ratownik uczył pisklę samodzielnie szukać jedzenia i latać. Po ponad roku opieki, dla dobra mewy, zawiózł ją do specjalistycznego ośrodka przygotowującego do życia na wolności. Ptak jednak stamtąd uciekł i wrócił do opiekuna, któremu zawdzięcza życie. Wzruszony ratownik ponownie odwiózł go jednak do ośrodka, by był wśród ptaków. (pap)
Fot. Paulina Sikora