Długotrwałe kanonady fajerwerków są powodem ogromnego stresu zwierząt – przypominają eksperci. Apelują, żeby ograniczyć strzelanie, a domowym zwierzętom towarzyszyć w czasie sylwestrowej nocy.
Dorota Sumińska, lekarz weterynarii, autorka książek i artykułów przyrodniczych, podkreśliła, że jej zdaniem fajerwerki powinny być zakazane – dopiero całkowite ich wyeliminowanie rozwiązałoby problem ogromnej liczby przerażonych, uciekających w panice i ginących tragicznie zwierząt, które wystraszyły się huku petard.
– Skupiamy się najczęściej na psach i kotach, którym potrafimy pomóc i jesteśmy tą pomocą zainteresowani, bo są naszymi zwierzętami domowymi. Nikt jednak nie myśli o potwornym spustoszeniu wśród zwierząt żyjących wolno – o ptakach, które rozbijają się po ciemku o przeszkody, o dzikich zwierzętach wyskakujących w panice z bezpiecznych schronisk i biegnących przed siebie – zaznaczyła Sumińska. Według niej, w tym trudnym czasie możemy pomóc naszym zwierzętom, przede wszystkim będąc z nimi w domu, zamykając okna, zasłaniając zasłony i puszczając głośną muzykę. Nie wolno też wyprowadzać zwierząt na spacery w czasie największej strzelaniny.
Sumińska tłumaczy, że jest wiele środków uspokajających, które możemy podawać – po konsultacji weterynarzem – naszym zwierzętom. Są to jednak w większości leki tłumiące wybuchowe reakcje, natomiast lęk pozostaje.
– Zwierzę jest po nim otumanione i gorzej słyszy, ale czy mniej się boi, tego nie wiemy – wyjaśnia Sumińska.
Adam Wajrak, przyrodnik, dziennikarz i autor książek przyrodniczych dla dzieci powiedział, że protestuje przeciwko fajerwerkom co roku.
– Można powiedzieć, że dzikie zwierzęta są przyzwyczajone do huku i błysku, jednak tak długo trwający huk wywołuje u nich panikę – przestrzegł Wajrak, dodając, że ptaki na wystrzały reagują bardzo źle – obudzone nocą, latają na oślep, tracąc energię. Wiele z nich, szczególnie małych, ma niewielkie zapasy energii. Jeżeli opuszczą miejsce noclegowe, szczególnie zimą, mogą nie przeżyć. Wiele razy widziałem stada spłoszonych wystrzałami ptaków latających nocą. Spędziłem też kiedyś sylwestrową noc w klatce z dwoma krukami, które tak bardzo się bały, że wymagały szczególnej opieki.
Cezary Wyszyński z fundacji "Viva!" podkreślił, że psy i koty mają słuch wyczulony dużo bardziej niż ludzie, a wystrzały z fajerwerków powodują u nich ogromny stres, strach i przerażenie.
– Wielka sylwestrowa kanonada zaczyna się przed świętami Bożego Narodzenia, a kończy w połowie stycznia. Dla zwierząt to sytuacja niebezpieczna, bo rzucają się w panice do ucieczki, nie reagując na komendy właścicieli – przestrzegł, dodając, że w okolicach sylwestra często widuje się psy biegnące wzdłuż dróg, co nierzadko kończy się dla nich tragicznie. – Naszym zwierzętom możemy pomóc, zostając z nimi w domu i puszczając muzykę, ale zwierzętom żyjącym wolno i tym, które mieszkają w schroniskach, pomóc nie potrafimy.
– Nie szukajmy łatwych usprawiedliwień dla strzelania, bo takich nie ma. Jeśli strzelamy w miastach, to stanowimy zagrożenie dla zwierząt miejskich, jeżeli poza miastem – stanowimy zagrożenie dla zwierząt dzikich, zwierząt w schroniskach i ptaków – podsumował Wyszyński, dodając, że ten, kto chce mieć pewność, że podczas zabawy nie zrobi żadnemu zwierzęciu krzywdy, nie powinien używać petard. – Technika idzie do przodu – są już pokazy laserowe i fajerwerki bezgłośne. Korzystajmy z tego. (pap)
Fot. Robert Stachnik (arch.)