W sąsiedztwie najbardziej znanych kurortów narciarskich jak grzyby po deszczu wyrastają ośrodki oferujące kąpiele w ciepłych źródłach. Obojętnie, czy zamierzamy poszusować w austriackim Kitzbühel, szwajcarskim Zermatt, na stokach słowackiego Chopoka, czy na polskim Podhalu – siły możemy zregenerować w pobliskich termach i instytutach spa. Jeśli ktoś nie przepada za białym szaleństwem, a lubi kąpiele, powinien obrać kierunek na Węgry, gdzie źródła lecznicze są wszędzie. Tylko w Budapeszcie jest ich ponad 120.
Znana i stosowana już w starożytnym Rzymie kąpiel w cieplicach jest jednym z najlepszych sposobów regeneracji ciała i duszy po wyczerpującym dniu. Wody, których naturalna temperatura wynosi przynajmniej 20 st. Celsjusza i jest wyższa od średniej temperatury powietrza, zawierają wiele prozdrowotnych składników: siarczki, krzemionkę, potas, wapń, magnez i żelazo. Kąpiel w gorących źródłach o temperaturze 34-40 st. C jest jak najlepszy balsam na obolałe kości.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 18 stycznia 2019 r.
Tekst i fot. Marzenna GŁUCHOWSKA