– W imieniu mieszkańców ponownie żądam podjęcia konkretnych działań, aby wyposażyć szpital w niezbędny sprzęt – mówi Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego. Marszałek ponownie apeluje do ministra zdrowia o pilne wyposażenie szpitala wojewódzkiego w Koszalinie w aparat do testowania pacjentów z podejrzeniem koronawirusa.
Już tydzień temu marszałek interweniował u ministra zdrowia w sprawie pomocy dla lecznicy w Koszalinie. Zarząd województwa zabezpieczył pieniądze na zakup aparatu do testów, lecz przekazywanie sprzętu jest kontrolowane przez rząd. Wtedy ze Szczecina alarmowano w piśmie: „Jest to sytuacja wyjątkowo niebezpieczna dla mieszkańców wschodniej części województwa zachodniopomorskiego, w której nie ma możliwości przeprowadzenia bezpośredniego rozpoznania zakażenia SARS-CoV-2. Próbki z tego obszaru są wysyłane do Szczecina lub innych ośrodków poza województwem. Konieczność realizowania badań w ten sposób znacznie wydłuża proces decyzyjny w kwestii leczenia, izolacji, kwarantanny, co z kolei jest realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa personelu medycznego, zwłaszcza w czasie znacznego przyrostu zachorowań na COVID-19 oraz coraz większej liczby zgonów z tego powodu”.
– Niestety, szybciej niż się spodziewałem rzeczywistość potwierdziła moje najgorsze obawy – mówi teraz marszałek Olgierd Geblewicz. – Mój apel o pomoc spotkał się z krytyką polityków PiS i zapewnieniem, że sprzęt trafi do szpitala w najbliższych dniach. Z tych obietnic jak zwykle nic nie wyszło.
Z wyjaśnień złożonych przez dyrektora szpitala Andrzeja Kondaszewskiego wynika, że aż trzy dni czekali lekarze ze Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie na wyniki pacjenta zakażonego koronawirusem. To sprawiło, że stał się on źródłem ogniska zakażeń w lecznicy. Z opisu sytuacji wynika, że jedną z najistotniejszych przyczyn pojawienia się ogniska choroby w placówce jest brak sprzętu do wykonywania testów na obecność koronawirusa.
Andrzej Kondaszewski napisał do marszałka: „Pandemia wymusiła na szpitalu wdrożenie specjalnych procedur: utworzono SOR zakaźny z 5 salami, pracownicy zostali wyposażeni w środki ochrony osobistej, które są na bieżąco uzupełniane. Na OIOM-ie utworzono tzw. COVID-OIT dla pacjentów z niewydolnością oddechową, z potwierdzoną obecnością koronawirusa. Dla tych pacjentów powstał też oddział pooperacyjny”. Nie zgadza się z zarzutami anonimowych pracowników, że lecznica nie dba o przestrzeganie obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa. ©℗
Tekst i fot.: (m)