Trzy rodzaje testów dostępne są w diagnostyce koronawirusa SARS-CoV-2. Jedynie test genetyczny wykonywany metodą RT-PCR wykrywa aktywne zakażenie. Z kolei testy na przeciwciała pozwalają określić czy dana osoba przeszła takie zakażenie – wyjaśniają eksperci spółki naukowej UW.
Pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 wciąż się rozwija. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) poinformowała w niedzielę o rekordowej liczbie nowych przypadków zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Minionej doby odnotowano na świecie ponad 230 tys. nowych infekcji, głównie w USA, Brazylii, Indiach i RPA. W sumie od wybuchu pandemii w grudniu 2019 r. nowym koronawirusem zakaziło się prawie 13 mln ludzi.
Jedną z najważniejszych metod w zmaganiach z pandemią są testy diagnostyczne pozwalające wykryć aktywne zakażenie lub kontakt z koronawirusem w przeszłości. Według Narodowego Funduszu Zdrowia, w naszym kraju wykonano dotąd ponad 1,5 mln testów na obecność tego patogenu. Wciąż pojawia się jednak wiele wątpliwości i pytań związanych z diagnostyką tego patogenu.
Specjaliści firmy Warsaw Genomics, spółki naukowej Uniwersytetu Warszawskiego, wyjaśniają w informacji przekazanej PAP, że w diagnostyce koronawirusa SARS-CoV-2 dostępne są trzy główne rodzaje testów. Pierwszy, zalecany przez Światową Organizację Zdrowia, to test genetyczny wykonywany metodą RT-PCR na aktywne zakażenie, który wykrywa obecność materiału genetycznego koronawirusa SARS-CoV-2 w wymazie z gardła i nosa. Drugi rodzaj testu, badający obecność przeciwciał IgG przeciw SARS-CoV-2 po przebyciu zakażenia w przeszłości to test wykonywany z próbki krwi żylnej. Trzeci rodzaj testów – to szybkie testy przesiewowe, tzw. kasetkowe, oceniające obecność przeciwciał w badaniu kropli krwi.
Kluczowe znaczenie mają testy molekularne na obecność koronawirusa SARS-CoV-2, wykonywane u osób z podejrzeniem zakażenia choroby COVID-19. Materiał do badania pobierany jest z górnych dróg oddechowych (wymaz z gardła i nosa, gardła lub nosogardła). Wymazu może dokonać odpowiednio poinstruowany lekarz, pielęgniarka lub sam pacjent. Wacik, którym pobiera się materiał do zbadania zbiera śluz, ślinę i – jeśli jest obecne – wirusowe RNA. Przekazana do badania próbka zostaje poddana testowi łańcuchowej reakcji polimerazy (PCR).
- Każdy wirus ma unikatowy zapis genetyczny. Metoda RT-PCR polega na umieszczeniu w probówce wymazu z gardła, amplifikacji pobranego od pacjenta materiału w maszynie, a następnie znalezieniu unikatowego materiału genetycznego koronawirusa. Badanie pozwala potwierdzić lub wykluczyć aktywne zakażenie koronawirusem, zarówno u pacjentów z objawami, jak u pacjentów, u których nie występują żadne objawy choroby – tłumaczy prof. Krystian Jażdżewski, współzałożyciel Warsaw Genomics.
Przypomina on, że test molekularny metodą RT-PCR jest jedynym zalecanym przez WHO w kierunku diagnostyki aktywnego zakażenia. Pozytywnego wynik oznacza, że badana osoba w momencie pobrania wymazu chorowała i zarażała kolejne osoby.
Negatywny wynik testu RT-PCR oznacza najprawdopodobniej brak zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Może jednak wynikać również z tego, że wirus nie był obecny w miejscu, z którego pobrano próbkę. W późniejszych stadiach choroby jest on wykrywalny także w dolnych drogach oddechowych (płucach i oskrzelach).
Specjaliści wyjaśniają, że test ten może być wykonany zbyt wcześnie, aby wykryć wirusa, np. tego samego dnia po kontakcie z osobą zakażoną. Wtedy jeszcze nie zdążył się odpowiednio rozprzestrzenić, by można było go wykryć. Zdarza się też, że test zrobiono zbyt późno – pod koniec zakażenia, gdy jego ilość w organizmie chorego była już zbyt mała, by można było go wykryć. Test RT-PCR wykrywa zakażenie tylko w aktywnej fazie i nie daje odpowiedzi na pytanie, czy dana osoba chorowała wcześniej.
Sprawdzenie czy dana osoba przeszła zakażenie, jest możliwe poprzez wykonanie testu IgG przeciw SARS-CoV-2 w warunkach laboratoryjnych. W tym przypadku trzeba pamiętać, że testy badające przeciwciała pozwalają potwierdzić zakażenie dopiero w okresie 7 do 10 dni od momentu zarażenia, nie mogą być zatem wykorzystywane do diagnostyki aktywnego, wczesnego zakażenia.
Dr hab. n. med. Anna Wójcicka, współzałożycielka Warsaw Genomics, podkreśla, że bada się występowanie dwóch rodzajów przeciwciał IgM i IgG we krwi obwodowej. Po wystąpieniu zakażenia (zwykle po pierwszym tygodniu) najpierw rozwija się klasa przeciwciał znana jako immunoglobulina M (IgM), ale na ogół nie utrzymuje się ona długo. Kilka dni później wytwarza się IgG, które utrzymuje się po zachorowaniu i może być potwierdzeniem przebytego zakażenia.
- Badanie przeciwciał IgM jedynie u części pacjentów, tych chorujących powyżej 7-10 dni, da nam wiedzę o zarażeniu. Badanie przeciwciał IgG daje nam z kolei szansę sprawdzenia, czy pacjent przechorował już koronawirusa i czy potencjalnie nabył odporność na ponowne zakażenie wirusem. Nadal – kluczowe pozostaje to, ile czasu minęło od potencjalnego zarażenia koronawirusem – tłumaczy.
W celu wykonania badania przeciwciał konieczne jest pobranie od pacjenta próbki krwi – zwykle przez ukłucie palca lub poprzez pobranie krwi z żyły. Następnie próbka jest testowana w celu ustalenia czy organizm wytworzył przeciwciała przeciwko wirusowi. Wykonanie testu na obecność przeciwciał jest pomocne, jeśli pacjent był w bliskim kontakcie z osobą, u której potwierdzono COVID-19. Badanie przeciwciał w klasie IgG przeciw SARS-CoV-2 daje nam więc odpowiedź dotyczącą odporności, która – na podstawie wiedzy o innych koronawirusach – najprawdopodobniej chroni przez ponownym zachorowaniem.
W określeniu skali rozpowszechniania się koronawirusa w populacji pomocne mogą być tzw. szybkie testy przesiewowe, które mają zastosowanie do masowych badań przesiewowych. Pomagają one oszacować odsetek osób, które były zakażone koronawirusem. Testy wykrywają przebycie infekcji, od początku której minęło minimum 7-10 dni. Badanie można wykonać w domu z kropli krwi i otrzymać wynik w ciągu kilkunastu minut.
Ten rodzaj testu – zwracają uwagę eksperci - ma niższą czułość (wykrywa mniej zachorowań) i swoistość (wykryte zachorowania nie zawsze dotyczą SARS-CoV-2, mogą świadczyć o przebyciu np. grypy), niż badanie przeciwciał w laboratorium. Światowa Organizacja Zdrowia nie zaleca wykonywania szybkich testów na przeciwciała przeciw SARS-CoV-2.
Przeciwciała są wytwarzane jako odpowiedź na aktywne zakażenie najwcześniej około tygodnia po wystąpieniu objawów klinicznych, czyli w czasie, gdy pacjent mógł zarazić już wiele osób. Ujemny wynik badania serologicznego nie wyklucza więc aktywnego zakażenia, dlatego badania przeciwciał nie mogą być stosowane w diagnostyce aktywnego zakażenia SARS-CoV-2.
Pozytywny wynik testu oznacza, że osoba, u której wykonano badanie, wytworzyła przeciwciała w odpowiedzi na zakażenie SARS-CoV-2, przebyte świadomie bądź bez wiedzy o toczącej się infekcji – podkreślają specjaliści Warsaw Genomics.
Dodają, że test na obecność przeciwciał nie pozwala stwierdzić czy obecnie pacjent choruje na COVID-19. Dlatego, w przypadku dodatniego wyniku testu na przeciwciała u pacjentów, którzy wcześniej nie mieli zdiagnozowanego zakażenia, konieczne jest wykonanie testu RT-PCR w celu jego wykluczenia.
Negatywny wynik testu informuje o niewytworzeniu przeciwciał, ponieważ najprawdopodobniej pacjent nie był wcześniej zakażony koronawirusem SARS-CoV-2. Jeśli jednak ostatnio pacjent był narażony na wirusa, może mieć aktualną infekcję albo może wkrótce zachorować, ponieważ przeciwciała pojawiają się dopiero po około tygodniu od rozwoju infekcji.
(PAP)
Fot. Pixabay.com