Znakomity amerykański psycholog Jonathan Haidt chciał napisać książkę o tym, jak media społecznościowe niszczą amerykańską demokrację. Zamierzał rozpocząć ją od rozdziału poświęconego pokoleniu Z, czyli osobach urodzonych po 1995 roku i dorastających w czasie, gdy na rynku pojawił się pierwszy smartfon, a jego użytkownicy mogli zacząć korzystać z takich aplikacji jak Facebook, Instagram czy TikTok. Zbierając dane na ten temat, Haidt był zaskoczony zmianami, jakie zaszły w umysłach młodych ludzi w bardzo krótkim czasie. Niestety, były to zmiany jednoznacznie negatywne. Zamiast o amerykańskiej demokracji, Haidt napisał więc książkę „The Anxious Generation" („Zalęknione pokolenie"), która miała swoją premierę w Stanach Zjednoczonych pod koniec kwietnia tego roku i od razu stała ogromnym bestsellerem.
Jonathan Haidt w swoich rozważaniach często posługuje się ciekawymi analogiami, które mają uprościć czytelnikom zrozumienie problemu. Rozpoczyna więc swoją książkę opisem hipotetycznej sytuacji, w której firma, chcąca zasiedlić Marsa, szuka kandydatów na pierwszych osadników wśród bardzo młodych ludzi. Chodzi o to, że dzieci i nastolatkowie nie mają jeszcze ukształtowanego ciała i mózgu, więc jeśli zmiany te zajdą na Marsie, będą oni lepiej przystosowani do lokalnego środowiska. Firmie przyświeca jeden cel – bycie na Marsie przed innymi i wykorzystanie tej sytuacji dla zysku. Ale w swoim dążeniu wykorzystania młodych ludzi, nie dbają o to, jak rujnujące dla ich zdrowia może być promieniowanie kosmiczne czy odmienna grawitacja. Liczy się tylko zysk. Schodząc na Ziemię Haidt wskazuje, że podobny mechanizm wykorzystywania dzieci i nastolatków dla zysku, bez liczenia się z ich zdrowiem psychicznym, stosują właściciele mediów społecznościowych.
Zdaniem amerykańskiego psychologa, to nie sam Internet spowodował zjawisko szybko pogarszającego się stanu psychicznego wśród młodych ludzi. Pokolenie millennialsów (urodzeni od 1981 do 1995) dorastało już w erze Internetu, ale według badań, nie miał on negatywnego wpływu na ich umysły. Powód jest prosty: w latach 90. połączenie z siecią odbywało się za pomocą stacjonarnego komputera, często pod okiem rodziców. Poza tym nie było jeszcze dostępu do szerokopasmowego Internetu, więc żeby „coś ściągnąć”, trzeba było się trochę namęczyć. W łączności z koleżankami i kolegami wystarczył zwykły telefon. Problem zaczął się dokładnie w 2007 roku, wraz z pojawieniem się pierwszego iPhona, a potem w 2009, kiedy wymyślono lajki i retweety.
Jak pokazują badania, już od kolejnego roku, a więc od 2010, w badaniach psychologów pojawia się nagły skok negatywnych zjawisk wśród dzieci i nastolatków. Od tego momentu do 2021 roku zanotowano wzrost przypadków depresji wśród dziewcząt o 145 proc., a wśród chłopców o 161 proc., wzrost zaburzeń lękowych w obu grupach o 139 proc., przypadków samobójstw – wśród chłopców o 91 proc., a wśród dziewcząt o 167 proc., samookaleczeń – wśród chłopców o 48 proc., wśród dziewcząt o 188 proc.
...