W Notatnikach Andrzeja Wajdy, które ukazały się niedawno w rewelacyjnej, czterotomowej edycji, reżyser Ziemi obiecanej, jednego z najwybitniejszych swoich filmów, ale też i filmów polskich, zapisał swoją dość smutną refleksję dotyczącą ewentualnej kontynuacji tamtego dzieła.
Odwiedził bowiem - po latach - Łódź, w której Ziemia obiecana była w latach 70. kręcona, i stwierdził, że na taką kontynuację nie ma szans. Jako że Łódź, ta sprzed pół wieku, wtedy jeszcze tak podobna do tamtej XIX-wiecznej, w której toczy się akcja powieści Reymonta i jej filmowej adaptacji, że niemal z nią tożsama, już nie istnieje. Zbyt się zmieniła. Z jednej strony - piękniejąc i zyskując na nowoczesności, z drugiej jednak - tracąc bezpowrotnie wiele swoich zabytków, a z nimi aurę dawnego miasta molocha, tygla kultur, kapitalistycznego, ale też proletariackiego zagłębia. Czy Wajda miał rację?
Niezwykła i piękna wystawa Ewy Łyczywek-Pałki Łódź, ziemia wciąż obiecana, którą oglądać możemy w Galerii szczecińskiego ZPAF, zdaje się równocześnie potwierdzać przekonanie Andrzeja Wajdy, jak i
...