Z redakcją „Kuriera" skontaktował się pan Lesław ze Stargardu. Czuje się oszukany przez firmę ubezpieczeniową PZU SA. Sąd, do którego poszedł po sprawiedliwość, przyznał jednak rację ubezpieczycielowi. Mężczyzna nie dość, że odszkodowania po śmierci żony nie dostał, to musi dodatkowo zapłacić ponad 3600 zł kosztów sądowych.
W 2018 r. żona pana Lesława przeszła udar, a także zawał, po którym miała wszczepione stenty. We wrześniu 2022 r. zmarła nagle.
- Byliśmy w kuchni - opowiada stargardzianin. - Zaczęła kaszleć, myślałem, że się zakrztusiła. Osunęła się na ziemię i zaczęła głęboko oddychać. Rozpocząłem masaż serca i wezwałem karetkę, ale żony nie udało się uratować. Mówiłem lekarzowi, że wcześniej miała duże kłopoty z sercem. Ale on w karcie zgonu napisał, że przyczyną śmierci było zatrzymanie krążenia z przyczyn nieznanych. Żona była ubezpieczona w PZU, więc po jej śmierci wystąpiłem o odszkodowanie.
Ubezpieczenie opiewało na kwotę 15 tys. zł. Odpowiedź z PZU była jednak odmowna.
- Chcieli jeszcze ode mnie wyciągnąć składkę za październik - żali się pan Lesław. - A przecież
...