Czterdzieści lat temu bałtyckie rejsy bez zawijania do portów były standardem. Nic dziwnego, bo obowiązywały wówczas zaostrzone rygory dotyczące przekraczania granic. Trudności z uzyskaniem wiz były przy tym standardem.
Niemcy wystawiali wizy na cały czas rejsu, ale na przykład Duńczycy wyznaczali w swoich wizach konkretne daty na konkretny port. Polscy żeglarze byli tym załamani, bo często się zdarzało, że w porę po prostu dopłynąć się nie dało. Na szczęście tamte czasy odeszły w bezpowrotną - oby tak było - przeszłość. Wszystkie nadbałtyckie kraje prześcigają się teraz w tym, aby przyciągnąć do siebie jak największe rzesze żeglarzy. Nic dziwnego, bo żeglarstwo to potężna odnoga turystycznej gospodarki.
W Zachodniopomorskiem także pomyślano o żeglarzach i ich upodobaniach. Efektem tego był projekt utworzenia Zachodniopomorskiego Szlaku Żeglarskiego, który zapoczątkowano w oparciu o dofinansowania z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego na lata 2007-2013. Mowa o cieszącej wodniaków sieci nowych i starych, ale zmodernizowanych portów i przystani. Trasa ciągnie się od Odry,
...