Niedziela, 22 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Zachłanność niszczy rybactwo

Data publikacji: 04 listopada 2020 r. 13:32
Ostatnia aktualizacja: 20 stycznia 2021 r. 10:32
Zachłanność niszczy rybactwo
 

Rozmowa z Jerzym Jasickim, rybakiem z zawodu i zamiłowania

- Lubi pan łowić ryby?

- Zawsze lubiłem, od małego. Gdy byłem małym chłopakiem uwielbiałem obserwować je w strumykach i rzekach. Woda była wtedy czysta, nie raz i nie dwa zdarzało mi się ją pić i nie groziło to żadnymi zdrowotnymi problemami. Patrzyłem na pływające i stojące w wodzie ryby, rozróżniałem ich gatunki i szybko, już w szkole podstawowej zacząłem łowić, nawet rękoma…

- Rękoma? Nie przesadza pan?

- Gdy szliśmy do szkoły przez moją rodzinną miejscowość, to rzucaliśmy specjalnie kamienie do wody i patrzyliśmy, gdzie się chowają ryby. Gdy wracaliśmy, to wchodziłem do wody i wyciągałem je z kryjówek. Potrafiłem przynieść do domu nawet dwa, trzy pstrągi. Mama była bardzo zadowolona, bo miała obiad z głowy, a to były wtedy, co tu kryć, biedne powojenne czasy. Teraz o obserwowaniu ryb, a tym bardziej o piciu wody z rzeki czy strumienia nie ma mowy.

- Został pan jednak zawodowym, wykształconym rybakiem.

- Tak, dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności i temu, że moja mama czytała gazety, w tym popularną

...
Zawartość dostępna dla Czytelników eKuriera
Pozostało jeszcze 80% treści.

Pełna treść artykułu dostępna w
eKurierze
z dnia 04-11-2020

 

Rozmawiał Marek Osajda
REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA