W jednym z angielskich szpitali lekarze uratowali przed amputacją stopę chorego z pomocą... much zielonych, a dokładnie ich larw wyhodowanych w laboratorium.
To był kolejny przypadek wyleczenia stopy cukrzycowej - można powiedzieć - siłami przyrody. Mucha zielona trafiła na listę współczesnych terapii, gdy badania udowodniły, że jej małe larwy czyszczą ranę o wiele dokładniej niż podczas operacji chirurgicznej. Odkrywają one jej rzeczywistą wielkość, niewidoczną w części na nieoczyszczonej powierzchni. Dzięki temu, że - cytując fachowe pismo - pobierają składniki odżywcze w procesie zwanym trawieniem pozaustrojowym i poprzez wydzielanie szerokiego spektrum enzymów proteolitycznych, które upłynniają tkankę martwiczą, wchłaniają ją całą w ciągu dwóch lub kilku dni. Krótko mówiąc, zjadają tę tkankę.
Gdy we wspomnianym szpitalu angielskim lekarze zobaczyli, że bakterie w stopie pacjenta chorującego od kilkunastu lat na cukrzycę typu 2, są silniejsze od wszelkich nowoczesnych antybiotyków, postanowili sięgnąć po musze larwy. To była już ostatnia próba ratowania nogi przed amputacją i
...