Na początku XX wieku podszczecińskie Wołczkowo (wtedy Völschendorf) było jedną z wielu, podobnych do siebie, spokojnych, pomorskich miejscowości. O jego średniowiecznym rodowodzie przypominał układ ulic oraz kamienny kościół, z dostawioną w tamtym czasie wysoką wieżą z zegarem, mającą świadczyć o zamożności wsi.
Przed oczami wiernych na zawsze został ukryty gotycki witraż, przez który dawniej do wnętrza nawy wpadały promienie zachodzącego słońca, ale mieszkańcy czuli dumę: ich świątynię było widać z daleka, a dźwięk dzwonów roznosił się po całej okolicy. Kilkusetletnie ogrodzenie z bramką zwieńczoną łukiem również wymieniono na równiutkie, murowane. Po obu stronach brukowanej drogi głównej rosły lipy, z upodobaniem pielęgnowano też krzaki bzów. Za domostwami stały stodoły i obory, a dalej za nimi rozciągały się pola uprawne. Co sobotę sprzątano obejścia, grabiąc i zamiatając porządnie ścieżki przed budynkami, w niedzielę był czas na odpoczynek.
We wsi, od pokoleń mieszkała rodzina Malbranc. W latach 20. pod numerem 45 wybudowano dom z charakterystycznymi kolumnami
...