Szczecinianie doskonale pamiętają, jak minionego lata na masową skalę usychały młode drzewa w mieście. Każda kropla wody dla zamierających w upale sadzonek była ważna. Urzędnicy miasta tłumaczyli wówczas, że nie są w stanie zapewnić podlewania wszystkim młodym roślinom.
Tylko nielicznym dano szansę, montując przy ich pniach specjalne worki do kropelkowego podlewania. Dzięki którym drzewa były podlewane powoli, a woda docierała w głębsze warstwy, nawadniając cały system korzeniowy.
- Worków do kropelkowego podlewania drzew zabrakło, bo część z nich została uwięziona pod odeskowaniem pni na przebudowywanym odcinku al. Papieża Jana Pawła II - nasz „Kurier" zaalarmował Czytelnik (dane do wiadomości redakcji). - Wystarczy dobrze się przyjrzeć otulinom, które się rozsunęły pod naporem nawiezionej ziemi i nowych nasadzeń róż, a może po prostu na skutek czasu i zmiennych warunków
...