- Przygotowania do wyborów 2020 pokazały, jak ciężko będzie przeprowadzić je w sposób uczciwy - opowiada Alina M. (dane znane redakcji), studentka i obywatelka Białorusi. - Zaczęło się od tego, że przeciwko kandydatom opozycyjnym sfałszowano dowody na rzekome przestępstwa. Najsilniejsi konkurenci trafili do aresztu i nie mogli brać udziału w wyborach. Przez 26 lat rządów Łukaszenki ludzie przestali widzieć sens głosowania. Każdy zdawał sobie sprawę, że i tak prezydent zostanie ten sam. Protesty były zawsze, ale dopiero w tym roku społeczeństwo zareagowało na taką skalę. Od dziewiątego sierpnia do dzisiaj ludzie wychodzą na ulice miast. Przez ostatnie trzy miesiące jedyną reakcją władzy była przemoc.
W dniu wyborów
- W moim mieście rodzinnym, Witebsku, punkt wyborczy znajdował się w szkole. Wieczorem 9 sierpnia - po zakończeniu głosowania - mieszkańcy przyszli pod okna placówki. Chcieli popatrzeć, czy liczenie głosów przebiega uczciwie. Oficjalni obserwatorzy współpracowali bowiem z ówczesną władzą. Kiedy osoba niezależna przychodziła do szkoły i chciała zobaczyć,
...