Od roku w przestrzeni publicznej głośno jest o zawirowaniach wokół projektów Gryfińskiego Budżetu Obywatelskiego (dalej GBO) na 2020 r. Najpierw zachęcano do wzięcia udziału, by mieć „realny wpływ na rozwój swojej okolicy", pod koniec października ub.r. obwieszczono, że zakończono głosowanie na pozytywnie zweryfikowane projekty i dziękowano za wszystkie głosy. A później… przycichło.
Zamiast oficjalnych komunikatów, na które czekali zainteresowani, zaczęły pojawiać się przecieki i pogłoski - że zakwestionowano część kart do głosowania, bo urzędnicy magistratu nabrali podejrzeń, iż niektóre karty do głosowania - z łącznej liczby 5460 sztuk - mogły zostać sfałszowane. I że w magistracie kombinują, jak wycofać się z realizacji zwycięskich projektów, bo z kasą krucho, a o niebagatelne pieniądze tu chodzi, bo budżet na GBO to 750 tys. zł na rok, z tego zdecydowana większość dotyczyła trzech dużych projektów. „Dotyczyła"… to dobre słowo.
Brak transparentności i ogromne rozczarowanie
Dwumiesięczna próba uzyskania rzeczowych odpowiedzi zdaje się wskazywać, jak bardzo delikatnej materii
...